Po co to Panu było, Panie Ministrze?
08.03.2007 12:19
19 stycznia godziny popołudniowe – minister sportu <b>Tomasz Lipiec</b> zawiesza zarząd Polskiego Związku Piłki Nożnej, wprowadza kuratora i tym samym rozpoczyna rządową walkę z korupcją w polskim futbolu. Czarę goryczy ministra przelało aresztowanie jednego z członków zarządu. – „To nie jest koniec PZPN, to nie jest koniec polskiej piłki, ale szansa na nowe otwarcie” – mówił minister.
To rewolucyjne posunięcie odbiło się od razu szerokim echem nie tylko w Polsce ale także w kręgu piłkarskim całej Europy. Kibice z jednej strony opowiadali się za walką z nieuczciwością, z drugiej natomiast w podświadomości mieli obawy o los polskiej reprezentacji w eliminacjach do ME. Zawieszą nas czy nie zawieszą? Co zrobi teraz FIFA? Przecież to wbrew jej przepisom? Na pierwszą reakcję ze strony światowej federacji czekaliśmy trzy dni - „Minister Lipiec wprowadzając komisarza do PZPN złamał statut FIFA ale podkreślił, że na razie zawieszenie Polski w rozgrywkach nie jest przesądzone.” - powiedział rzecznik FIFA Andreas Herren.
Pierwszą decyzją nowego kuratora – Andrzeja Ruski, było zdymisjonowanie przewodniczącego Wydziału Dyscypliny Krzysztofa Malinowskiego. Rusko obarczał go winą za zbyt powolny proces karania klubów zamieszanych w aferę korupcyjną. – „ To kłamliwy zarzut. Robiliśmy wszystko co w naszej mocy, by zdobyć jakiekolwiek dowody na przestępczą działalność sędziów, obserwatorów, piłkarzy czy przedstawicieli klubów.” – bronił przewodniczącego jego zastępca Jacek Kryszczuk.
Kolejne dni przynosiły różne pomysły na uzdrowienie sytuacji. Zbigniew Boniek wysunął cztery punkty według których polska federacja uniknie zawieszenia: 1. dymisja członków zarządu; 2. minister cofa kuratora; 3. kurator wprowadza sąd; 4. FIFA nie ingeruje, kadra uratowana. Michał Listkiewicz powołał specjalną komisję, która miała pertraktować z przedstawicielami Ministerstwa Sportu –„Jesteśmy gotowi podjąć rozmowy w ciągu godziny, dwóch - deklarował.
Tymczasem szef FIFA Sepp Blatter ostrzegał: „Obawiam się, że jednak problem ma Polska. Nie będziemy uznawać komisarza wyznaczonego przez waszego ministra.”
Grunt pod nogami Tomasz Lipca zaczął się obsuwać już po dwunastu dniach od rozpętania wojny. Wówczas to doczekaliśmy się oficjalnego ostrzeżenia ze strony światowej federacji: „PZPN może być ukarany poważnymi sankcjami, jeśli minister sportu nie cofnie swej decyzji o wyznaczeniu komisarza”. Następnego dnia kurator Rusko podał się do dymisji, a jego następcą został Marcin Wojcieszak.
Cały czas dochodziły do nas informacje o kolejnych kandydatach na stanowisko prezesa PZPN – Czarnecki, Kosecki, Lato, Kasperczak, Jagodziński.... Chętnych było wielu, a warunkiem wyznaczenia terminu nowych wyborów była rejestracja w sądzie nowego statutu związku. A z tym jak się okazało były problemy. Sąd dwukrotnie cofnął go do poprawki i ten termin ciągle był przesuwany.
Przedłużający się konflikt i coraz groźniejsze pomruki z Zurychu spowodowały że minister Lipiec zrozumiał że nie wygra wojny ani z PZPN, ani tym bardziej z FIFA. W dodatku w rozwiązanie konfliktu włączył się sam prezydent Kaczyński, po tym jak otrzymał prywatny list od Seppa Blattera. Kompromis musiał być osiągnięty.
Postanowiono zaprosić szefa światowej federacji do Polski. Blatter się zgodził, ale postawił jeden warunek. Zarząd PZPN musi być odwieszony a kurator wycofany.
Nie chcąc narazić polskich drużyn na zawieszenie w międzynarodowych rozgrywkach minister Lipiec ustąpił. Po 45 dniach futbolowej wojny, zarząd wraz z prezesem Listkiewiczem wrócił do pracy. – „Nie ma obecnie groźby zawieszenia nas przez FIFA co było najgorszą sprawą. Możemy teraz zakasać rękawy, zabrać się do pracy i nadrobić czas” – powiedział prezes.
Zadaniem zarządu będzie wyznaczenie zjazdu statutowego i doprowadzenie do nowych wyborów. Wszystkiemu ma cały czas przyglądać się wycofany kurator.
Tomasz Lipiec chciał zaistnieć jako ten który wyleczył polskie piłkarstwo z korupcji. Przeliczył się jednak z siłami i argumentami. Do walki z przestępczością przeznaczone są odpowiednie organy i to one wyznaczają sprawiedliwość, a nie polityczne gierki rządzących. Prawo światowej federacji jest stanowcze i jednoznaczne – polityka i futbol muszą iść swoimi drogami. W żadnym kraju na świecie nie udało się politykom z tym wygrać. O tej sile przekonało się na własnej skórze polskie ministerstwo. Wytoczenie najcięższych dział przeciwko Blatterowi było z góry skazane na porażkę szefa polskiego sportu, a doprowadzenie do wykluczenia polskiej reprezentacji z eliminacji do ME nie wybaczyliby mu kibice.
I po co to Panu było, PANIE MINISTRZE?.....
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.