Podsumowanie formacji: napastnicy
30.12.2021 12:30
Jesienią napastnicy Legii zawodzili, choć pierwszą część sezonu znakomitą miał Mahir Emreli - najlepszy strzelec zespołu, najlepszy gracz w punktacji kanadyjskiej, bez krórego awans do fazy grupowej Ligi Europy byłby dużo trudniejszy. Później jednak Azer prezentował się słabiej, jego zapał opadł. Miał też pecha - często trafiał w słupki. Pozostali gracze tej formacji byli dużo słabsi. Tomas Pekhart żyje z podań, miał ich mniej niż wiosną, ale nawet jeśli dochodził do sytuacji, to seryjnie je marnował. Rafael Lopes zagrał dobre mecze z Florą Tallinn i... potem dopiero z Zagłębiem Lubin.
---------------
Tomas Pekhart był królem strzelców poprzedniego sezonu ekstraklasy, ale jesienią był cieniem samego siebie. Często można było odnieść wrażenie, że nie ma go na boisku. Czasem wygrywał pojedynki główkowe w polu karnym, jednak nie wynikało z nich nic konkretnego. Nie wyglądał dobrze ani jako najbardziej wysunięty napastnik ani w duecie z Mahirem Emrelim. Na domiar złego w ostatnim meczu fazy grupowej Ligi Europy ze Spartakiem Moskwa nie wykorzystał rzutu karnego, który mógł zapewnić remis.
Snajperowi na pewno nie pomogły problemy zdrowotne. W sierpniu doznał niewielkiego skręcenia stawu skokowego, przez co ominął m.in. pierwszy mecz z byłym klubem, Slavią Praga. Natomiast w październiku przeszedł operację nosa, z tego względu nie wystąpił w pięciu spotkaniach z rzędu. Gdy jednak grał, to nie przypominał gracza, który kilka miesięcy wcześniej sięgał po koronę króla strzelców. Nie mógł wprawdzie liczyć na takie podania od kolegów jak wiosną, ale nawet gdy miał okazje, to je seryjnie marnował.
W bieżącym sezonie strzelił tylko 4 gole. Dla porównania, na tym samym etapie sezonu w poprzednim roku miał 14 trafień. Rok zakończył pozytywnie, gdyż udało mu się zdobyć bramkę w meczu z Zagłębiem Lubin (4:0), jednak jego forma wciąż pozostawia wiele do życzenia. Spisywał się jesienią bardzo słabo i cała runda była w jego wykonaniu kompletnie nieudana. Z zawodnika niezawodnego stał się graczem bezproduktywnym.
Mahir Emreli przyszedł do Legii z Karabachu Agdam, gdzie bez wątpienia był jednym z najlepszych zawodników. W końcu dwa razy zdobył tytuł najlepszego strzelca ligi azerskiej, a w barwach "Ogierów" strzelił 67 goli. Oczekiwania wobec 24-latka były więc duże.
Początek miał bardzo udany. Zdobył dwie bramki w starciu z Bodo/Glimt, a później popisał się skutecznością w dwumeczu ze Slavią Praga, który zadecydował o awansie do fazy grupowej. Gorzej sytuacja wyglądała w lidze. Pierwszego gola strzelił dopiero w 8. kolejce z Górnikiem Łęczna. Trafił również w następnej kolejce z Rakowem Częstochowa i w Lidze Europy z Leicester City. Wówczas jego gol zapewnił legionistom cenne trzy punkty.
W tym momencie jest liderem punktacji kanadyjskiej po pierwszej części rozgrywek, w stołecznym zespole (11 goli, 2 asysty). Na pewno pod względem umiejętności jest graczem czołowym nie tylko w Legii, ale i w całej ekstraklasie. Natomiast można było odnieść wrażenie, że w ostatnich tygodniach obniżył loty, że energia i zapał z niego nieco uleciały. Często marnował znakomite szanse lub był po prostu niewidoczny i bezproduktywny w ofensywie. Do końca roku strzelił tylko jednego gola w przegranym 1:4 meczu z Napoli.
Na pewno jest to piłkarz posiadający bardzo duże możliwości i odpowiednio prowadzony może dać wiele korzyści zespołowi. Pierwszą połowę sezonu miał świetną, drugą słabą. Stać go na więcej. Pytanie czy zostanie w Warszawie. W rozmowie z azerskimi mediami podkreślił, że wciąż ma ważny kontrakt z Legią i chce pomóc drużynie w odniesieniu sukcesu na wiosnę. Dodał też jednak, że jego menadżer jest mocno zaangażowany w kwestie transferowe i będzie reagował na bieżąco.
Rafael Lopes był w tym roku próbowany na różnych pozycjach. Portugalczyk grał w ataku, jako ofensywny pomocnik, a nawet w roli środkowego pomocnika. Częściej wybiegał na boisko z ławki rezerwowych. Z dobrej strony pokazał się w dwumeczu z Florą Tallinn, gdyż w dużej mierze dzięki jego dwóm trafieniom Legia awansowała do 3. rundy el. Ligi Mistrzów. Następnie zaliczył dobry występ w wygranym 2:0 meczu z Wartą Poznań, kiedy strzelił gola i asystował przy trafieniu Pekharta. W kolejnych miesiącach nie było już tak dobrze. Niewiele wnosił na boisko po wejściu na murawę i podobnie jak reszta zespołu prezentował słabą formę. Przełamał się pod koniec roku, kiedy strzelił dwa gole w meczu z Zagłębiem Lubin i zrehabilitował za fatalne spotkanie i błąd w starciu z Wisłą w Płocku. Następnie dostał szansę od pierwszej minuty z Radomiakiem Radom, ale spisał się zdecydowanie poniżej oczekiwań. Jesień skończył z 5 golami i 3 asystami na koncie.
Kacper Kostorz jest z pewnością jednym z największym pechowców w zespole. Przeszedł mononukleozę, które bardzo osłabiła jego organizm, miał zapalenie ucha, złamał rękę i kość długo się nie zrastała, a przytrafiały mu się też jesienią różne mikrourazy. Gdy był zdrowy i trenował, wyglądał dobrze, był szykowany do gry i wtedy coś działo się z jego zdrowiem. On sam podłamał się po meczu w Neapolu - wówczas był zdrowy, miał grać z włoską drużyną - najpierw od początku, później po przerwie, a ostatecznie wcale nie pojawił się na boisku. Wtedy coś w nim pękło, pogodził się z tym, że w Legii wiele nie pogra. Być może sytuacja zmieni się wiosną, po obozie przygotowawczym. Będzie to dla niego ostatnia szansa na poważne granie w Warszawie. Wraz z końcem sezonu wygasa mu kontrakt z Legią.
W sumie w pierwszej drużynie wystąpił jesienią w 4 meczach i strzelił 1 gola, natomiast w trzecioligowych rezerwach zagrał 7 spotkań i 4 razy trafił do siatki. Miejmy nadzieję, że w przyszłym roku kontuzje będą go omijały i pokaże, że stać go na wiele.
Szymon Włodarczyk mocno pracował na szansę w "jedynce". W rezerwach zagrał 23 spotkania i strzelił 13 goli. W poprzednim sezonie wystąpił w dwóch meczach pierwszej drużyny, ale na kolejne okazje musiał cierpliwie czekać. Sytuacja zmieniła się jesienią za kadencji trenera Marka Gołębiewskiego. Ten szkoleniowiec dobrze go znał i dał mu szansę. Najlepszy mecz "Włodar" zagrał w Pucharze Polski z Motorem Lublin. Kilka minut po wejściu na boisko trafił do siatki, a po chwili był bliski zdobycia drugiej bramki, lecz znajdował się na minimalnym spalonym. Ostatnie mecze pokazały jednak, że 18-latek nie jest jeszcze w pełni gotowy na Ekstraklasę, ale zdobywał cenne doświadczenie. Przed młodzieżowcem wiele pracy.
Maciej Rosołek rozpoczął rok w barwach Arki Gdynia, do której został wypożyczony ze stołecznego klubu. Na pierwszoligowych boiskach radził sobie bardzo dobrze. Na zapleczu ekstraklasy zagrał 16 razy, strzelił 10 goli. Latem wrócił do Legii, na początku tych rozgrywek wystąpił w 3 meczach, żadnego z nich legioniści nie przegrali (1:0 z Wisłą Płock, 2:0 z Wartą Poznań i 2:2 ze Slavią Praga), ale "Rossi" wielkiej roli w nich nie odegrał.
Przy Łazienkowskiej uznano, że najważniejszy jest rozwój zawodnika, który 2 września skończył 20 lat. Stąd, w końcówce letniego okna transferowego, znów udał się na wypożyczenie do I-ligowej Arki Gdynia – był do dyspozycji sztabu od 8. kolejki. W barwach tego zespołu wystąpił 16 razy (14 w I lidze, 2 w Pucharze Polski), strzelił gola i miał dwie asysty. Jesień miał słabszą, jak cały zespół Arki. W styczniu ma wrócić do Legii i pokazać, że się rozwinął piłkarsko, i jest w stanie jak równy z równym powalczyć o miejsce w składzie.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.