Podsumowanie: Młoda Legia - obrońcy
29.05.2012 10:34
Wiosną pozytywnie zaskoczyli również Bartosz Widejko oraz Paweł Wolski. Biorąc pod uwagę piłkarzy z ekipy Macieja Skorży, najlepiej wypadł doświadczony Tomasz Kiełbowicz, który oprócz „piłkarskiej” pomocy na boisku, wspierał młodych legionistów radą, dzięki czemu pomógł im sięgnąć po końcowy sukces.
Mateusz Cichocki (1992) – 25 meczów, 2074 minut. Ocena: 5 - Zdecydowanie najlepszy spośród obrońców. Jeśli wychodził w pierwszym składzie, Młoda Legia nigdy nie przegrywała. Po niezłym początku sezonu, w starciu z Młodym Ruchem Chorzów, doznał kontuzji kostki, która zakończyła jego piłkarską jesień. Wiosną zagrał jeden słaby mecz – derby z Młodą Polonią przy Konwiktorskiej. Poza tym wyjątkiem, zawsze można było na niego liczyć. W ostatnich meczach sezonu był klasą sam dla siebie. W czerwcu pojedzie na zgrupowanie do Austrii razem z pierwszą drużyną. Do tej pory zaliczył w niej kilka treningów oraz wystąpił w sparingu z Sevillą.
Bartosz Widejko (1992) – 21 meczów, 1593 minuty, 1 gol. Ocena: 4+ - Jesień słabsza, pod znakiem kontuzji i mozolnego dochodzenia do formy. Zimą testowała go I-ligowa Olimpia Grudziądz, ale ostatecznie pozostał w Warszawie. Rundę rewanżową zaczął z wysokiego „C” (pomijając czerwoną kartkę z ŁKS-em) i trzymał tak aż do samego końca. Najlepiej wypadł w starciu z Młodą Wisłą Kraków, kiedy rządził i dzielił w całym lewym „korytarzu”. W ostatnich meczach był najczęściej faulowanym legionistą.
Marcin Bochenek (1991) - 17 meczów, 1418 minut. Nota: 4 - W pierwszej rundzie był podstawowym prawym obrońcą w drużynie trenera Banasika. Z zadań związanych z destrukcją zazwyczaj wywiązywał się bardzo dobrze. Słabiej jednak prezentował się w grze do przodu. Wiosnę spędził w I-ligowej Arce Gdynia, razem z którą przyjechał na Łazienkowską przy okazji półfinału PP. Przeciw Legii zagrał bardzo dobrze, w lidze nieco gorzej, ale wciąż przynajmniej solidnie. Być może zostanie nad morzem na następny sezon, o ile gdynianie będą chcieli przedłużyć wypożyczenie.
Cezary Michalak (1992) – 15 meczów, 1325 minut, 1 gol. Ocena: 4 - Nie jest łatwo go ocenić. Z jednej strony, jeśli dobrze wejdzie w mecz, zdarzają mu się świetne występy. Najczęściej wyznaje starą piłkarską zasadę, że piłka może go przejść, ale już zawodnik z pewnością nie. Swoją postawą zasłużył na przydomek jednego z Kliczków – „Dr Steel Hammer”. Bogata kolekcja upomnień w postaci 9 żółtych i 2 czerwonych kartek musi budzić respekt u przeciwnika. Takiego indywidualnego krycia nie życzy się nawet największemu wrogowi!
Michał Grudniewski (1993) - 18 meczów, 1008 minut. Ocena: 3+ - Rundę jesienną spędził na lewej obronie. Na nieswojej pozycji prezentował się różnie, ale najczęściej przeciętnie. Wiosną wrócił na środek defensywy i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, jego każda interwencja jest pewniejsza. Najlepiej wypadł w pucharowym starciu ze stołecznym Hutnikiem, którego jest wychowankiem. W przyszłym sezonie powinien zaatakować pierwszą jedenastkę.
Mateusz Lisiecki (1991) – 11 meczów, 963 minuty, 3 gole. Ocena: 4+ - Jesienią należał do pewnych punktów Młodej Legii. Oprócz gry w defensywie, imponował skutecznością pod bramką przeciwnika. W hitowym pojedynku z Młodym Zagłębiem Lubin do siatki rywala trafił dwukrotnie! Na rundę rewanżową przeniósł się do I-ligowej Olimpii Elbląg, lecz nie wywalczył tam sobie miejsca w pierwszym składzie. Inna sprawa, że najsłabszy klub zaplecza Ekstraklasy jest dość specyficzny, nawet jak na polskie warunki. Raczej otrzyma zgodę na szukanie nowego zespołu – możliwy jest zarówno transfer definitywny, jak i wypożyczenie.
Paweł Wolski (1993) - 10 meczów, 625 minut, 1 gol. Ocena: 4+ - Pierwszą rudę spędził w IV-ligowych Kozienicach. W styczniu kolejny raz testowano go przy Łazienkowskiej i tym razem podpisano kontrakt. Angaż w Warszawie „zaklepał” sobie na turnieju w Przasnyszu, gdzie prezentował się wybornie. Początkowo był postrzegany wyłącznie jako brat Rafała, ale dzięki dobrej grze szybko zyskał uznanie w oczach kolegów. Przełomem okazała się bramka na wagę punktu w derbach z Młodą Polonią. „Wolak” ma pewne braki w motoryce i w przygotowaniu siłowym, choć trzeba przyznać, że z każdym tygodniem wygląda coraz lepiej. Imponuje grą do przodu, ma ciąg na bramkę i niezłe dośrodkowanie.
Srda Kneżević (1985) - 5 meczów, 405 minut. Ocena: 2+ - „Sergio” w Młodej Legii występował z konieczności i dało się to zobaczyć na boisku. Ani umiejętnościami, ani zaangażowaniem nie przewyższał rywali, o kolegach z zespołu nawet nie wspominając. Dał się zapamiętać w przegranym meczu z Młodym Lechem, kiedy jako środkowy obrońca, postanowił zostać głównym rozgrywającym. W efekcie piłka grana na niskiego Jagiełłę zaliczała odcinek specjalny na wysokości 4. piętra… Wiosnę, podobnie jak Antolović, spędził w bośniackim Boracu. Już może sobie szukać nowego klubu.
Dickson Choto (1981) – 4 mecze, 270 minut. Ocena: 4- - Piłkarz z Zimbabwe, choć w mediach nie uchodzi za tytana pracy, w Młodej Legii przykładał się do swoich obowiązków. Współpracę z nim chwalą sobie młodzi legioniści, którzy zimą trafili do pierwszego zespołu. Choto nie popełniał większych błędów, za to imponował doświadczeniem i spokojem.
Kamil Dankowski (1994) – 9 meczów, 217 minut. Ocena: 3+ - Od dłuższego czasu uchodzi za jednego z najbardziej utalentowanych obrońców wychowanych w Akademii. Na boisku pojawiał się statystycznie co trzy mecze, choć minut uzbierał nieco mniej, niż zgromadziłby grając pełne dwa i połówkę następnego. Widać u niego spore umiejętności w rozgrywaniu piłki od tyłu, ale w końcówce rozgrywek dały o sobie znać braki w zwrotności. W kolejnym sezonie, po dobrze przepracowanym okresie przygotowawczym, powinien pozytywnie zaskoczyć.
Mateusz Długołęcki (1993) – 5 meczów, 182 minuty. Ocena: 3+ - Jesienią terminował w drużynie juniorów prowadzonej przez trenera Dębka, a zimą trener Banasik przesunął go do Młodej Legii. Z wyjątkiem meczu z Młodym Śląskiem, kiedy grał, prezentował się bardzo solidnie.
Tomasz Kiełbowicz (1976) – 3 mecze, 180 minut, 1 gol - Mając skończone 36 lat, w meczu z Młodą Wisłą Kraków, popisał się kapitalną bramką z rzutu wolnego. Oczywiście można się śmiać, że „Kiełbik” dla większości zawodników Młodej Legii mógłby być ojcem, ale jedno trzeba powiedzieć głośno: akurat jego gra ma sens. Jako stuprocentowy profesjonalista pomagał oswajać się z Młodą Ekstraklasą Jagielle i Misiakowi. Dla nich możliwość gry na jednej stronie z dawnym idolem to coś więcej niż tylko mecz.
Inaki Astiz (1985) – 2 mecze, 180 minut - Hiszpan, podobnie jak Kiełbowicz, słynie z profesjonalnego podejścia do wykonywanego zawodu. Bardzo chwalił go trener Banasik, który powiedział, że Astiz może być wzorem zaangażowania dla wielu swoich podopiecznych. W Młodej Legii rozegrał 2 pełne mecze.
Ryszard Breś (1992) – 1 mecz, 45 minut - Był pierwszym zawodnikiem z drużyny wicemistrza Polski Juniorów młodszych (rocznik 1992), który przeszedł z Akademii do Młodej Ekstraklasy. W lidze zadebiutował mając 16 lat, ale po roku doznał poważnej kontuzji. Jesienią dochodził do zdrowia, więc wydawało się, że po solidnie przepracowanej zimie, na wiosnę powalczy o pierwszy skład. Niestety, na zgrupowaniu we Włoszech uszkodził bark i znów czekała go przerwa w grze. W końcówce sezonu wracał do formy, ale skończyło się jedynie na połówce meczu z młodym Górnikiem. Po sezonie odchodzi z Młodej Legii. Być może trafi do Znicza Pruszków.
Marcin Komorowski (1984) oraz Jakub Rzeźniczak (1986) – obaj: 1 mecz, 45 minut
Duet przyjaciół wystąpił w meczu z Młodym ŁKS-em. Dość niespodziewanie (w Młodej Legii grało kilku starszych piłkarzy), legioniści zremisowali w Sulejówku 2:2, co było ogromnym rozczarowaniem.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.