Domyślne zdjęcie Legia.Net

Podwójna motywacja Rzeźniczaka

Marcin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy

13.10.2010 09:20

(akt. 15.12.2018 10:48)

Piątkowy wieczór będzie wyjątkowy dla <strong> Jakuba Rzeźniczaka</strong>. Wróci na stadion, na którym się wychował, na dodatek jako piłkarz Legii, najbardziej nielubianego klubu przez kibiców Widzewa. - To dopiero kibice w Łodzi pokażą, jak to będzie wyjątkowe spotkanie. A na poważnie, to przecież tam stawiałem pierwsze kroki w futbolu, spędziłem wiele lat, w tym mieście się urodziłem. Druga sprawa, to sytuacja, w jakiej obecnie znajduje się Legia. Dla nas każdy punkt jest na wagę złota. Można więc powiedzieć, że to będzie dla mnie podwójnie wyjątkowe spotkanie - mówi prawy obrońca stołecznej drużyny.

Mecze Legii z Widzewem elektryzowały całą piłkarską Polską szczególnie w drugiej połowie lat 90-tych, kiedy to właśnie te dwa kluby rządziły w naszej ekstraklasie. Rzeźniczak wówczas był bardzo młodym człowiekiem. - Pamiętam, że będąc jeszcze dzieckiem, spotkania z Legią i ŁKS-em zawsze były dla mnie najważniejsze. Gdy byłem już zawodnikiem Widzewa, to starcia z Legią były czymś wielkim. Wprawdzie nie udało mi się wygrać, ale jestem przekonany, że w przypadku zwycięstwa kibice wybaczyliby każdą inną porażkę - opowiada 6-krotny reprezentant Polski.

Teraz oprócz tego osobistego aspektu, dojdzie i typowo piłkarski. Po 0:3 z Lechią w Legii znowu zrobiło się nerwowo. Porażka może oznaczać przykre konsekwencje, nie tylko dla trenera Macieja Skorży. - W ostatniej dekadzie chyba nie zdarzyło się, aby Widzew był wyżej w tabeli od Legii. Dla nas każde kolejne spotkanie jest meczem o wszystko, tak już będzie do końca sezonu. Natraciliśmy już tyle punktów, że utrata kolejnych, to katastrofa. Mimo tego musimy wyjść na mecz nastawieni pozytywnie, nie można myśleć o presji, o tym co będzie, jak przegramy. Do niczego dobrego by to nas nie doprowadziło. Wiemy, jaka ciąży na nas odpowiedzialność, ale trzeba z tą presją walczyć, bo z reguły ona plącze nogi. Trzeba skupić się na sobie, zamknąć w końcu dostęp do naszej bramki, a z przodu powinno coś wpaść - kończy Rzeźniczak.

Autor: Adam Dawidziuk

Polecamy

Komentarze (8)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.