Pogrzeb Bernarda Blauta
22.05.2007 06:30
W sobotę zmarł w Warszawie <b>Bernard Blaut</b>. Był jednym z najlepszych polskich piłkarzy lat sześćdziesiątych i jednym z największych pechowców. Został przez kibiców Legii przyjęty do Galerii Sławy klubu. Nabożeństwo pogrzebowe Bernarda Blauta odbędzie się 24 maja 2007 o godz. 13. w kościele św. Grzegorza przy ulicy Wolskiej 180 w Warszawie. Ciało zostanie odprowadzone do grobu rodzinnego na Cmentarzu Wolskim.
Blaut nie wziął udziału w żadnej wielkiej imprezie, w której startowała reprezentacja Polski. Debiutował dwa miesiące po igrzyskach olimpijskich w Rzymie (1960), a ostatni mecz rozegrał na kilka miesięcy przed olimpiadą w Monachium (1972). 36 razy w kadrze to w tamtych czasach świadectwo klasy.
Blaut grał na Maracanie przeciw Brazylii i starł się kilkakrotnie z Pele. W meczu przeciw Brazylii w Warszawie (1968) strzelił jedną z najpiękniejszych bramek w historii Stadionu Dziesięciolecia. Bernard i jego o trzy lata młodszy brat Zygfryd byli najpierw piłkarzami Odry Opole, ponieważ pochodzili z pobliskiego Gogolina. Kiedy otrzymał powołanie do wojska, nie był jeszcze znanym graczem i nie zabiegał o niego żaden wojskowy klub. Trafił do zwykłej jednostki w Zgorzelcu.
Ale kuzynka, wierząca w jego piłkarski talent, napisała do Legii list, przekonując, że ktoś taki powinien kopać w Warszawie piłkę, a nie transzeje przeciwczołgowe przy granicy pokoju z NRD. Ktoś to wziął pod uwagę i na początku 1962 roku Blaut został zawodnikiem Legii. Jej trenerem był wtedy Kazimierz Górski. Grająca w Legii para reprezentacyjnych pomocników Edmund Zientara - Marceli Strzykalski miała już najlepsze lata za sobą, zresztą obydwaj wkrótce pożegnali się z klubem. I Blaut, który od tej pory, z racji wzrostu (185 cm to było wtedy dużo jak na piłkarza) będzie nazywany Długopisem, stał się szybko podstawowym zawodnikiem.
Pozostał nim aż do roku 1972. Linia pomocy Blaut - Brychczy - Deyna decydowała o wynikach dziesiątków meczów. Blaut był eleganckim, dystyngowanym graczem, poruszał się majestatycznie. Koledzy i przeciwnicy szanowali go za mądrość, dokładne podania i spokój. Kiedy sędziowie mieli jakiś problem, zwracali się do niego. Dla kibiców był zawodnikiem, który daje z siebie wszystko i gra fair. Grał na Łazienkowskiej do 31. roku życia. Był jednym z nauczycieli Kazimierza Deyny, którego przeprowadzał przez meandry życia na boisku i w Warszawie. Był nawet świadkiem na jego ślubie.
Pofantastycznym meczu pucharowym Legii, przegranym z Interem na San Siro dopiero w dogrywce, zainteresowały się nim szwajcarskie Lugano i FC Metz. Został pierwszym piłkarzem Legii, który oficjalnie wyjechał na Zachód. Wiosną 1974 roku doznał poważnej kontuzji i musiał zakończyć karierę w FC Metz. Lekarze orzekli piętnastoprocentową utratę zdrowia i przyznali mu dożywotnią rentę.
To Bernard Blaut przejął po Jacku Gmochu obowiązki szefa banku informacji polskiej kadry. Z Kazimierzem Górskim pojechał na igrzyska olimpijskie do Montrealu, z Jackiem Gmochem na mundial do Argentyny, a z Antonim Piechniczkiem na mistrzostwa do Meksyku. Polecił do Metz Henryka Kasperczaka, przecierał w Tunezji szlaki polskim trenerom, zdobywając z COT Puchar Tunezji. Był też trenerem reprezentacji Zjednoczonych Emiratów Arabskich, i to przed jej wyjazdem na mistrzostwa świata do Włoch. Zajął miejsce legendarnego Brazylijczyka Mario Zagalo. Poglądy Blauta na temat prowadzenia kadry różniły się od opinii szejków i po trzech miesiącach został zwolniony. Jego miejsce zajął inny mistrz świata -Carlos Alberto Parreira.
Przyjaciele, nie tylko ci najbliżsi - Henryk Kasperczak, Stefan Białas -nazywali go Beniem. Był życzliwy, uczynny i bezinteresowny. Przed rokiem, wracając z mundialu w Niemczech, doznał ataku choroby, która rozpoczęła jego dramat. Przeszedł dwie operacje żołądka, od kilku tygodni już nie wychodził z domu na Saskiej Kępie.
W kwietniu 2005 roku, w wyniku powikłań pogrypowych, zmarł jego brat, Zygfryd, też znany piłkarz. Ich matka Klara Blaut mieszka wciąż w Gogolinie. Ma 90 lat i nadal ogląda mecze w telewizji.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.