News: Pokopali w Legii - Eddie Stanford

Pokopali w Legii - Eddie Stanford

Piotr Kamieniecki

Źródło: Legia.Net

18.12.2011 13:00

(akt. 12.12.2018 11:16)

<p>Nikt nie ma wątpliwości, że Eddiemu Stanfordowi nie wyszło w Legii. - Gra w brytyjskim stylu i doskonale kopie piłkę lewą nogą - mówił o nim Łukasz Surma. Zachwalał go również Dariusz Kubicki mówiąc, że to piłkarz doskonale wyszkolony technicznie, a na dodatek wzorowo zaliczający testy wydolnościowe. - To świetnie, że trenuje z Wojskowymi - dodawał Sebastian Olszar. Anglik podpisał kontrakt z Legią w 2004 roku, ale kariery nie zrobił żadnej. Nawet wcześniejsze pozytywne opinie nie pomogły mu w przebiciu się do pierwszej drużyny. Stanford zaliczał głównie mecze w rezerwach, gdzie mógł się mierzyć z takimi "potęgami" jak Okęcie Warszawa, Mazowsze Grójec czy Pelikan Łowicz.</p>

Młody Anglik przybył początkowo do Warszawy na testy z rezerw angielskiego Coventry City. Co ciekawe jego matką była Polka, a ojciec dobrze mówił w naszym języku o czym przekonał się Sebastian Olszar, który swego czasu szukał szczęścia na Wyspach. Eddie w naszym języku porozumiewał się o wiele gorzej, ale podstawowe słowa znał. W 2004 roku Wojskowych prowadził Dariusz Kubicki, który przekonał się do Stanforda po zobaczeniu jego niezłej techniki oraz po zaliczeniu ciężkich testów wydolnościowych. Wystarczyło to do tego, aby zawodnik urodzony w Blackburn został pierwszym Anglikiem w historii polskiej ligi.


Z czasem uwidoczniły się wszystkie umiejętności Stanforda. Anglik był w tamtym momencie po prostu za słaby na podjęcie rywalizacji w Ekstraklasie. Eddie miał występować w stolicy jako lewy obrońca lub skrzydłowy. Większość meczów, które rozegrał z "eLką" na piersi miały miejsce w rezerwach. Jego najpiękniejszą chwilą przy Łazienkowskiej był chyba debiut w derbach stolicy z Polonią co było dla niego jednocześnie jedynym meczem ligowym. 5 listopada 2004 roku legioniści pokonali rywala z Konwiktorskiej 4:1, a Anglik wszedł na murawę w 67. minucie zmieniając Tomasza Sokołowskiego. Oprócz tego epizodu zaliczył też 180 minut w trzech pojedynkach o Puchar Polski. Nie był to za dobry rezultat, ale Eddie miał też swoją teorię czemu nie wyszło mu w stolicy. Stanford postanowił nam wyjawić o co chodziło.


- Ludzie powinni zrozumieć co wydarzyło się w Warszawie. Tak naprawdę moja kariera została zrujnowana przez dwóch, bardzo złych ludzi - Jacka Bednarza i Jerzego Kopca, którego mogę określić tylko słowem na literę "k"... Ostatecznie zmusili mnie do odejścia z Legii bez szansy na pokazanie umiejętności. Mam wiele do udowodnienia w Polsce, ale pewnie już nie dostanę tu szansy... Na zawsze zapamiętam wspaniałych kibiców przy Łazienkowskiej, lecz nadal żałuję, że wszystko zostało zniszczone przez wszechobecną korupcję i wspomnianego już Kopca - opowiadał nam niedawno Stanford.


Po epizodzie w Legii, Stanford został wypożyczony za 50 tysięcy złotych do drugoligowego Ruchu Chorzów. Miał stanowić o sile zespołu, ale często nie dawał rady sobie z presją o czym mówił dyrektor Niebieskich do spraw organizacyjnych, Krzysztof Ziętek - Ten chłopak nie potrafi w meczach sprzedać tego, co demonstruje na treningach. A ma duże możliwości, co pokazał w Legii - wspominał. Ostatecznie przez pół roku Anglik rozegrał dziewięć spotkań i nie trafił ostatecznie na Śląsk. Po powrocie do Warszawy w lipcu 2005 roku szybko rozwiązał kontrakt, w ramach którego mógł do czerwca 2009 roku pobierać z kasy stołecznego klubu 8 tysięcy złotych.


Z czasem Anglik staczał się w piłce niżej i niżej. Najpierw rundę spędził w trzecioligowej Sandecji Nowy Sącz, a kolejne pół roku grał na tym samym poziomie rozgrywkowym tyle, że w Promieniu Żary. Od 2007 roku zaliczył sześć klubów w niższych angielskich ligach. Konkretnie były to anonimowe w Polsce Nelson FC, Chorley FC, Curzon Ashton, Burscough, Radcliffe Borough oraz ostatni Stalybridge Celtic.


Stalybridge było jego ostatnim "zawodowym" klubem, gdyż od tamtego czasu czyli sezonu 2010/2011 nie jest nigdzie zarejestrowany jako piłkarz. Przez ten czas można go było spotkać parę razy w Sieradzu, gdzie ma rodzinę. Eddie jest obecnie szczęśliwym ojcem mieszkającym obecnie w Blackburn, gdzie lubi pokopać piłkę razem z synem.


Z perspektywy czasu można stwierdzić, że Stanford nie dostał odpowiedniej szansy w Legii - no to wskazywac może liczba minut spędzonych w pierwszym zespole. Warto jednak wziąć pod uwagę to o czym wspominał Krzysztof Gawara na początku przygody Anglika z Wojskowymi. Eddie miał terminować przez rok czy dwa w rezerwach, a dopiero potem być wzmocnieniem pierwszej drużyny. W podobnym tonie wypowiadał się Krzysztof Ziętek, który na koniec przygody Stanforda w Ruchu dodawał, że może być z niego niezły piłkarz. Nie wiadomo też jak mocne piętno na karierze sympatycznego "Edka" odcisnęli wspomniani przez niego Jacek Bednarz i Jerzy Kopiec...


PS: Przez całą przerwę zimową zamierzamy przypominać wam byłych piłkarzy Legii, którym nie poszło w Warszawie. Na tapetę chcemy wziąć m.in. Ahmeda Ghanema, Romana Orieszczuka czy chociażby Franklina Mudoha.

Polecamy

Komentarze (54)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.