Polacy o meczu z Azerbejdżanem
04.06.2005 21:43
<b>Paweł Janas</b>: Bardzo cieszę się z tego wyniku. Nie ukrywam, że trochę się obawiałem tego meczu. Na świętowanie awansu jest jeszcze jednak zdecydowanie za wcześnie. 18 punktów to za mało, by grać w mistrzostwach świata, dlatego też trzy czekające nas mecze są równie ważne jak ten dzisiejszy. Mimo (wysokiego) wyniku, to nie był dla nas łatwy mecz i dobrze, że udało nam się zrealizować założenia taktyczne - staraliśmy się nie dopuszczać Azerów pod naszą bramkę.
Nasi rywale grali ostro, piłkarze musieliśmy uciekać z nogami, a my parę razy musieliśmy schować się do naszej budki trenerskiej, aby uniknąć uderzenia butelkę rzuconą z trybun.
Michał Listkiewicz: "Jesteśmy o klasę lepsi i 3:0 to było minimum. Skandalicznie zachował się trener Torres, który uderzył pięścią sędziego technicznego. Pewnie był zdenerwowany, ale to go nie tłumaczy. Boję się, żeby znowu nie zamknęli stadionu w Baku, bo kary na pewno będą wysokie. Emocje wzięły górę. Na trybunie kibice uderzyli nawet prezesa miejscowej federacji. Na pewno nie ma w tym najmniejszej winy sędziego, który bardzo dobrze i odważnie prowadził to spotkanie."
Mirosław Szymkowiak: Nie było kompletu na trybunach, ale te kilkanaście tysięcy ludzi na trybunach potrafi wytworzyć ciężką atmosferę. Na szczęście sędzia nie uległ presji i prowadził mecz bardzo dobrze.
Andrzej Niedzielan: Z Baku wywiozę dobre wrażenia, chociaż trochę rzucali w nas butelkami. Wynik jest świetny, ale cieszylibyśmy się nawet ze zwycięstwa 1:0. Zrobiliśmy duży krok na drodze do mistrzostw świata i teraz spokojnie będziemy się przygotowywali do kolejnych meczów. Azerowie nas nie prowokowali, to raczej ich trener prowokował kibiców.
Tomasz Frankowski: Trudno mi oceniać swoją grę. Ważne, że strzeliłem pierwszą bramkę, bo to był najwyższy czas, by uspokoić rozpędzających się Azerów. Drugi gol też padł w dobrym momencie. Ten mecz dobrze nam się ułożył.
Jerzy Dudek: Oni nie mieli nic do stracenia i wykorzystywali każdy moment, aby grać agresywnie. Wiedzieliśmy, że jedyną bronią jaką Azerowie będą mieli - to własne nogi i ręce. Zagraliśmy bardzo skoncentrowani. Trener prosił na odprawie, aby nie powtórzył się mecz z Armenii (1:1) i to się nam udało.
Maciej Żurawski: To zwycięstwo było dla nas bardzo ważne psychologicznie. To, że objęliśmy prowadzenie w grupie bardzo nas podniosło na duchu. Oczywiście wiemy, że Anglicy rozegrali jeden mecz mniej, ale bycie liderem dodaje pewności.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.