Domyślne zdjęcie Legia.Net

Polacy o meczu z Azerbejdżanem

Adam Dawidziuk

Źródło:

04.06.2005 21:43

(akt. 28.12.2018 15:16)

<b>Paweł Janas</b>: Bardzo cieszę się z tego wyniku. Nie ukrywam, że trochę się obawiałem tego meczu. Na świętowanie awansu jest jeszcze jednak zdecydowanie za wcześnie. 18 punktów to za mało, by grać w mistrzostwach świata, dlatego też trzy czekające nas mecze są równie ważne jak ten dzisiejszy. Mimo (wysokiego) wyniku, to nie był dla nas łatwy mecz i dobrze, że udało nam się zrealizować założenia taktyczne - staraliśmy się nie dopuszczać Azerów pod naszą bramkę.
Nasi rywale grali ostro, piłkarze musieliśmy uciekać z nogami, a my parę razy musieliśmy schować się do naszej budki trenerskiej, aby uniknąć uderzenia butelkę rzuconą z trybun. Michał Listkiewicz: "Jesteśmy o klasę lepsi i 3:0 to było minimum. Skandalicznie zachował się trener Torres, który uderzył pięścią sędziego technicznego. Pewnie był zdenerwowany, ale to go nie tłumaczy. Boję się, żeby znowu nie zamknęli stadionu w Baku, bo kary na pewno będą wysokie. Emocje wzięły górę. Na trybunie kibice uderzyli nawet prezesa miejscowej federacji. Na pewno nie ma w tym najmniejszej winy sędziego, który bardzo dobrze i odważnie prowadził to spotkanie." Mirosław Szymkowiak: Nie było kompletu na trybunach, ale te kilkanaście tysięcy ludzi na trybunach potrafi wytworzyć ciężką atmosferę. Na szczęście sędzia nie uległ presji i prowadził mecz bardzo dobrze. Andrzej Niedzielan: Z Baku wywiozę dobre wrażenia, chociaż trochę rzucali w nas butelkami. Wynik jest świetny, ale cieszylibyśmy się nawet ze zwycięstwa 1:0. Zrobiliśmy duży krok na drodze do mistrzostw świata i teraz spokojnie będziemy się przygotowywali do kolejnych meczów. Azerowie nas nie prowokowali, to raczej ich trener prowokował kibiców. Tomasz Frankowski: Trudno mi oceniać swoją grę. Ważne, że strzeliłem pierwszą bramkę, bo to był najwyższy czas, by uspokoić rozpędzających się Azerów. Drugi gol też padł w dobrym momencie. Ten mecz dobrze nam się ułożył. Jerzy Dudek: Oni nie mieli nic do stracenia i wykorzystywali każdy moment, aby grać agresywnie. Wiedzieliśmy, że jedyną bronią jaką Azerowie będą mieli - to własne nogi i ręce. Zagraliśmy bardzo skoncentrowani. Trener prosił na odprawie, aby nie powtórzył się mecz z Armenii (1:1) i to się nam udało. Maciej Żurawski: To zwycięstwo było dla nas bardzo ważne psychologicznie. To, że objęliśmy prowadzenie w grupie bardzo nas podniosło na duchu. Oczywiście wiemy, że Anglicy rozegrali jeden mecz mniej, ale bycie liderem dodaje pewności.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.