Polska - Gruzja 4:0 (0:0) - Show Lewandowskiego i Milika, zagrał Jodłowiec
13.06.2015 19:50
Fotoreportaż z meczu (fot. Klaudia Feruś)
Bez legionistów w wyjściowym składzie reprezentacja Polski rozpoczęła spotkanie z Gruzją w ramach eliminacji mistrzostw Europy. Typowano, że na lewej obronie może pojawić się Łukasz Broź, lecz to miejsce Maciej Rybus. Wobec tego, że gracz Tereka został cofnięty, ktoś musiał zagrać na skrzydle. Michał Kucharczyk? Niestety nie, od pierwszej minuty występował Sławomir Peszko. Trener Adam Nawałka lekko zaskoczył również Krzysztofem Mączyńskim w środku pola, a w bramce zdecydował się na pewnego w Swansea Łukasza Fabiańskiego. Z kolei pauzującego za żółte kartki Kamila Glika zastąpił Michał Pazdan - w ostatni poniedziałek wybrano go najlepszym obrońcą Ekstraklasy w sezonie 2014/15.
Polscy piłkarze komfortowo czuli się na wypełnionym Stadionie Narodowym. Kibice w trakcie hymnu utworzyli wielką biało-czerwoną flagę z podniesionych kartonów. Gospodarze od początku spotkania rozpoczęli ataki. Piłka wędrowała głównie na skrzydła do Peszki i Kamila Grosickiego. Drugi z wymienionych stwarzał duże zagrożenie dla bramki strzeżonej przez Giorgiego Lorię. Były legionista nieźle współpracował z ustawionym na prawej obronie Łukaszem Piszczkiem. Gracz Borussii potrafił świetnie dograć do wbiegającego z lewej flanki „Grosika”, a ten uderzył z pierwszej piłki i pomylił się dosłownie o centymetry.
To była pierwsza z wielu groźnych akcji Polaków, którzy zdominowali Gruzinów i nie pozwalali im na zbyt wiele. Sam Grosicki w kolejnych minutach skupił się na podawaniu piłki i mógł czuć się wręcz ograbiony przez kolegów z asyst. W 21. minucie Robert Lewandowski wyszedł sam na sam z bramkarzem przyjezdnych, minął go i kopnął piłkę w kierunku bramki. Wielu kibiców uniosło już ręce do góry, lecz futbolówkę wybił z linii jeden z obrońców. Czołowa postać Bayernu próbowała dobitki, ale górą był Loria. Podobnie było kilka minut później. „Lewy” znowu huknął z pola karnego, a golkiper tylko uśmiechnął się pod nosem. Czyste konto Lorii po 30 minutach mogło zadziwiać. Biało-czerwoni grali szybką, efektowną i przyjemną dla oka piłkę. Brakowało tylko skuteczności i szczęścia.
Z czasem w poczynania biało-czerwonych wdała się niecelność, choć nie zmieniało to faktu, że Polacy dominowali przez cały czas gry. Gruzini oddali zaledwie jeden celny i bardzo lekki strzał! Rola Fabiańskiego ograniczała się głównie do łapania dośrodkowań. Przed końcem pierwszej części gry groźnie z dystansu uderzył Lewandowski, ale znowu górą był Loria. Wynik się nie zmienił, a obserwatorzy konfrontacji liczyli, że zagubionego Peszkę zastąpi Jakub Błaszyczkowski.
56 512 widzów oglądało spotkanie na stołecznym obiekcie, choć pierwszy kwadrans dla Polaków po powrocie na boisko był wręcz stracony. Do głosu doszli Gruzini, którzy pozbyli się kompleksów i próbowali swoich akcji. Najgroźniej było po jednym ze stałych fragmentów gry. Biało-czerwoni przeczekali jednak trudne chwile i w 62. minucie goście zostali skarceni najlepszym kubłem zimnej wody, jaki mógł się przytrafić. Piłkę przed polem karnym rywali otrzymał Arkadiusz Milik, wziął krótki rozbieg i zdobył cudowną bramkę z około 20 metrów. Loria był bez szans, a trafienie napastnika Ajaksu przypominało gole, które na ogół padają jedynie w grach komputerowych z serii FIFA.
Tuż po golu Milika, na boisku pojawił się wspomniany Błaszczykowski, który zmienił Peszkę. Kibice gorąco przywitali byłego kapitana kadry, który do drużyny narodowej wrócił po półtorarocznej przerwie. W 69. minucie gracz Borussii dostrzegł w polu karnym wbiegającego Grosickiego, który dostał od kolegi podanie i spróbował uderzenia głową. „Grosik” rzucił się do futbolówki niczym szczupak ale posłał ją obok bramki. Drugie 45 minut gry nie było toczyło się już pod takie dyktando Polaków, ale nadal to miejscowi prowadzili grę.
W 80. minucie na placu gry zameldował się Jodłowiec, zmienił na boisku Grosickiego. Pozostali legioniści do końca spotkania pozostali na ławce dla rezerwowych. Wejście środkowego pomocnika miało pomóc w obronie wyniku. Dla samego „Jodły”, był to już 57. mecz w sezonie. Wkrótce po jego wejściu, bardzo groźną akcję przeprowadzili Gruzini. Z lewej flanki zaczął do środka zbiegać George Navalovsky i oddał strzał z dystansu. Futbołowka leciała niczym petarda i trafiłą w spojenie słupka z poprzeczką. Przy dobitce dobrze spisali się obrońcy polskiej drużyny. Mogliśmy mówić o dużym szczęściu.
W 89. minucie Milik kapitalnie podał do Lewandowskiego, a ten nie zmarnował sytuacji i podwyższył prowadzenie. Minęło kilkanaście sekund i prawą flanką pobiegł Błaszczykowski, kopnął futbolówkę w pole karne. Snajper Bayernu wykazał się świetnym przygotowaniem motorycznym, wygrał walkę o górną piłkę i posłał ją do siatki. Gdy wydawało się, że to koniec, „Lewy” ponownie ośmieszył gruzińską defensywę i w cztery minuty skompletował najszybszego hat-tricka w historii polskiej reprezentacji. Biało-czerwoni zwyciężyli z Gruzją 4:0 i są na prostej drodze do awansu na francuskie mistrzostwa Europy.
Polska - Gruzja 4:0 (0:0)
Milik (62. min.), Lewandowski (89. min., 90. min., 90. min.
Polska: Fabiański - Piszczek, Szukała, Pazdan (90' Komorowski), Rybus - Grosicki (80' Jodłowiec), Krychowiak, Mączyński, Peszko (64' Błaszczykowski) - Milik, Lewandowski.
Gruzja: Loria - Lobzhanidze, Kashia, Amisulashcili, Dvali, Navalovsky - Okriashvili (46' Daushvili), Ananidze, Kobakhidze (76' Tskhadadze), Kazaishvili - Vatsadze (63' Chanturia).
Tabela grupy D:
1. Polska 6 14 20- 3 2. Szkocja 6 11 12- 6 3. Niemcy 5 10 9- 4 4. Irlandia 6 9 12- 5 5. Gruzja 6 3 4-13 6. Gibraltar 5 0 1-27
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.