Polska - Słowacja 2:2 (0:2)
07.02.2007 20:00
Dziś reprezentacja Polski grała towarzyski mecz ze Słowacją. Podopieczni <b>Leo Beenhakkera</b> występowali w najsilniejszym możliwym składzie, a trzon drużyny stanowili zawodnicy grający w klubach zagranicznych. Był to ostatni test przed kolejnymi spotkaniami w eliminacjach Mistrzostw Europy. Spotkanie rozegrano w hiszpańskim Jerez de la Frontera. W meczu zagrało dwóch piłkarzy Legii - <b>Bartłomiej Grzelak</b> i <b>Grzegorz Bronowicki</b>.
"Bronek" wyszedł na boisko w pierwszej jedenastce, a Grzelak wszedł z ławki rezerwowych. Trzeciego legionisty w kadrze, Łukasza Fabiańskiego, nie zobaczyliśmy dziś na boisku.
W 1 minucie Polska straciła pierwszego gola po błędzie Grzegorza Bronowickiego. Strzelcem bramki był przymierzany niegdyś do Legii Martin Jakubko. Drugiego gola w 45 minucie zdobył Martin Skrtel po rzucie rożnym - błąd w kryciu popełnił Marcin Wasilewski. Na 1:2 trafił w 48 minucie Michał Żewłakow z karnego podyktowanego za faul bramkarza rywali na Grzegorzu Rasiaku. Na 2:2 wyrównał w 79 minucie Radosław Matusiak, po zgraniu Bartłomieja Grzelaka i koszmarnym błędzie słowackiego bramkarza.
Polacy grali w pierwszej połowie w ustawieniu 4-5-1, w drugiej połowie przeszli na 4-4-2.
Polska: Artur Boruc (64' Wojciech Kowalewski) - Marcin Wasilewski, Jacek Bąk, Michał Żewłakow (64' Arkadiusz Radomski), Grzegorz Bronowicki - Ireneusz Jeleń (46' Wojciech Łobodziński), Mariusz Lewandowski, Przemysław Kaźmierczak, Dariusz Dudka (46' Radosław Matusiak), Rafał Grzelak (46' Jacek Krzynówek) - Grzegorz Rasiak (70' Bartłomiej Grzelak)
Grzegorz Bronowicki rozegrał fatalną pierwszą połowę. Gubił się w defensywie, dawał się ogrywać rywalom i był głównym winowajcą pierwszej bramki dla Słowaków. W ofensywie w ogóle nie istniał. Był na tle źle grającej całej polskiej drużyny jedynym z najsłabszych jej ogniw. Nieco lepiej "Bronek" zagrał w drugiej połowie. Choć znów nie ustrzegł się błędów w obronie, to popełniał ich znacznie mniej niż w pierwszych 45 minutach, poza tym częściej włączał się do rozegrania piłki. Jednak jego zaangażowania w ofensywę, a szczególnie rajdów i wejść na obiegnięcie nie oglądaliśmy praktycznie w ogóle.
Bartłomiej Grzelak zagrał nieco lepiej niż w meczu z Estonią. Jego wejście ożywiło grę polskiego ataku, legionista zaliczył też asystę przy drugiej bramce, zgrywając piłkę głową do Matusiaka. Jednak trudno uznać występ piłkarza Legii za więcej niż przeciętny.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.