Polsko jesteś wielka...i bądź jeszcze większa
28.11.2022 09:30
Wszyscy, którzy spodziewali się, że po meczu z Meksykiem zmienimy swój sposób grania, gorzko się zawiedli. Czesław Michniewicz zdaje sobie sprawę (wielokrotnie podkreślał też to Wojciech Szczęsny), że rozgrywanie piłki od własnej bramki nie jest naszą mocną stroną. Z tego powodu nasze akcje rozpoczynaliśmy zazwyczaj długim podaniem bramkarza. W porównaniu z meczem z Meksykiem wykazywaliśmy jednak dużo większy spokój, kiedy piłka znalazła się już w naszym posiadaniu. Kilkukrotnie w bocznych sektorach boiska mogliśmy zaobserwować krótkie wymiany piłek między naszymi reprezentantami. Spora w tym zasługa Piotra Zielińskiego. Gwiazda Napoli czuła się w spotkaniu z Saudyjczykami naprawdę dobrze. Nasz najlepszy pomocnik nie bał się przetrzymać piłki, kilkukrotnie też popisał się jakąś sztuczką techniczną.
Spokój i luz Piotra Zielińskiego udzielił się po trochu reszcie polskich piłkarzy. Mówimy trochę, bo chcoć nasza gra wyglądał lepiej, to jednak do wirtuozeri reprezentatom sporo brakowało. Mecz był dość rwany. Sędzia dość często przerywał grę odwizdując przewinienie. Oczywiście trzeba od razu zaznaczyć, że arbiter nie zaprezentował się w sobotnie popoudnie najlepiej. Zbyt często dał się nabierać na aktorskie sztuczki Saudyjczyków, którzy lubili się przewracać i długo leżeć na murawie. Nadgorliwość sędziego, jak i postawa obu zespołów, spowodowały, że w spotkaniu brakowało płynności, a momentami na boisku panował chaos. W tym chaosie lepiej odnaleźli się polscy piłarze. W 39 minucie po składnej akcji zespołowej wyszliśmy na prowadzenie za sprawą Piotra Zielińskiego. Od razu trzeba zaznaczyć, że ta bramka to w dużej mierze zasługa Przemysława Frankowskiego, któy wyglądał w sobotnim spotkaniu naprawdę dobrze. Chwilę po zdobyciu pierszej bramki mogliśmy strzelić następną, jednak tym razem zabrakło nam spokoju pod polem karnym przeciwnika. Pierwsza połowa dobiegała powoli końca i nasi piłkarze myślami byli już pewnie w szatni. Wtedy do akcji postanowił wkroczyć arbiter. W sytuacji, w której nie miał prawa podyktować karnego (pogląd ten podziela między innymi Michał Listkiewicz) wskazał na jedenasty metr. Karny, to jednak nie gol. Do strzału podszedł Salem Al - Dawsari i... jak powiedział w wywiadzie pomeczowym Wojciech Szczęsny dał się nabrać. Na przerwę schodziliśmy więc prowadząc.
Saudyjczycy byli groźni przed przerwą, po przerwie stali się jeszcze groźniejsi. Polacy zaczęli grać w obronie zbyt pasywnie i momentami przyglądali się jedynie jak przeciwnicy rozgrwyają piłkę pod naszym polem karnym. Możliwe, że na taką postawę wpływm miał także arbiter. Trudno bowiem grac agresywnie, kiedy zwykłe dotknięcie czy szturchnięcie klasyfikowane jest od razu jako faul. Z takich czy innych powodów okres od 46 do 60 minuty był czasem dominacji Saudyjczyków, mieli wtedy dwie naprawdę groźne sytuacje, ale na nasze szczęście nie potrafili ich wykorzystać. Po kwadransie nasze orły zaczęły budzić się z letargu. Michniewicz postanowił wzmocnić skrzydła kosztem środka pola i za Zielińskiego pojawił się Jakub Kamiński. Przeprowadzona według założeń taktycznych akcja (a więc długie podanie od Wojciecha Szczęsnego, seria krótkich podań z wyprowadzeniem na pozycję obrońcy, bądź też pomocnika, a następnie dośrodkowanie) zakończyła się strzałem w poprzeczkę Arkadiusza Milika. Kilka minut później w słupek trafił Robert Lewandowski. Obie akcje nie byłby możliwe właśnie bez udziały skrzydłowych - najpierw piłkę dograł przesunięty na lewą stronę Frankowski, a później z prawej Kamiński. Saudyjczycy widząc, że ucieka im czas, a w żaden sposób nie potrafią przełamać naszej obrony, zaczęli grać coraz bardziej nerwowo. Najmnijej odporny na stres okazał się być Abdulelah Al Malki. W 81. minucie źle przyjął piłkę, tę przechwycił Lewandowski, który chwilę później mógł cieszyć się ze swojego pierwszego gola strzelonego na turnieju rangi mistzrostw Świata. Widać było jak ta bramka była potrzebna naszemu kapitanowi i jak po jej strzeleniu zeszło z niego ciśnienie. Kilka minut poźniej nasz napastnik mógł strzelić kolejnego gola, kiedy to po fantastycznym indywidualnym rajdzie wyszedł saa na sam z bramkarzem. Niestety "Lewemu" nie udało się przelobować golikpera rywali i wynik do końca meczu juz się nie zmienił.
Polacy nie zagrali może ładnie, jednak było widać, że nasza drużyna ma na ten mecz plan. Sposób, w jaki spotkania chce rozgrywać Czesław Michniewicz może się wielu nie podobać, jednak jak do tej pory jest on skuteczny. My kibice lubimy oglądąć mecze pełne finezji i polotu, takie nasze prawo. Jednak piłkarze najbardziej lubią wygrywać. Wyraźnie zaznaczył to Wojciech Szczęsny mówiąc, że polscy piłkarze chcą osiągnąć dobry rezultat na tych mistrzostwach. Lewandowski,Szczęsny,Krychowiak, Glik zbliżają się powoli do zakończenie swojej przygody z piłką. Ich piłkarskie CV obfituje w większe lub mniejsze sukcesy klubowe. Dobry wynik na mundialu to pole, które wciąż jednak trzeba wypełnić. Dlatego kiedy będziemy czepiać się stylu, należy pamiętać, że na imprezie tej rangi dla piłkarzy i trenera najważniejszy jest wynik. Choć i sam sposób gry naszej kadry może nabrać niedługo większych walorów estetycznych. Presja na naszych graczach jest mniejsza niż była na początku turnieju. Liderom naszej kadry udało się przełamać (Szczęsny wreszcie nie popełnił jakiegoś dużego błędu i rozegrał świetny mecz, Lewandowski ma z kolei swoją pierwszą bramkę na Mundialu). W kadrze panuje dobra atmosfera, szanse na awans są duże, wiara w metody trenera rośnie. Biało-Czerwoni nie pokazali jeszcze pełni swojego potencjału. Jeżeli osiągna korzystny rezultat z Argentyną, to mogą nabrać rozpędu.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.