Powtórka z rozrywki
09.07.2002 22:07
Sześć lat temu było podobnie. Po roztrwonieniu zasobów zebranych w Lidze Mistrzów, po odejściu czołowych zawodników, wydawało się, że na Łazienkowskiej została jedynie spalona ziemia, a tymczasem pod wodzą "nieopierzonego" (i niedocenianego) wówczas...
...trenera Mirosława Jabłońskiego tak zwany skład desek i papy odprawił w Pucharze UEFA Panathinaikos Ateny i byli bliski sięgnięcia po mistrzostwo Polski.
Dziś jest podobnie. Legionistom zmniejszają zarobki, a oni sięgają po tytuł i jakby im było mało, bez względu na osłabienia kadry, chcą zagrać w Lidze Mistrzów.
Czy jednak w klubie, który ma ciągle aspiracje podboju Europy, nie może być normalnie? Czy zawsze muszą być w Legii problemy z pieniędzmi (wyjątek to złoty okres Daewoo, w czasie którego akurat piłkarze spisywali się przeciętnie), wiązanie końca z końcem, nieustające szukanie gotówki kosztem przetrzebienia personalnego jedenastki?
Wydaje się, że tak. Póki Legia nie doczeka się rozsądnego zarządcy, zawsze w tym klubie będą problemy i nigdy drużyna nie spełni do końca pokładanych w niej nadziei, czyli nie zadomowi się w elitarnych rozgrywkach najlepszych klubów Starego Kontynentu.
A przecież nie o to chodzi. Choć obserwując dziwaczne działania właściciela większości akcji spółki, szefa Polomotu, Andrzeja Zarajczyka (na zdjęciu), widać, że nie bardzo mu na tej wielkiej, naprawdę wielkiej Legii zależy. Bo przede wszystkim przemawia za jego "miłością" do drużyny z Łazienkowskiej możliwość szybkiego odzyskania zainwestowanej gotówki, a nawet zwielokrotnienia zysku. Podobną miłością do Legii pałał jej wcześniejszy protektor, Janusz Romanowski.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.