Domyślne zdjęcie Legia.Net

Prawdziwy kibol sądu się nie boi

Redakcja

Źródło: Życie Warszawy

27.07.2007 09:04

(akt. 22.12.2018 14:28)

W zeszłym roku urządzili burdę na Starówce. Skazano nielicznych. Surowo i szybko - tak mieli być ukarani stadionowi chuligani. Praktyka jednak kuleje. Wyroki za zeszłoroczną zadymę na Starówce usłyszało tylko kilkanaście osób. Bilans zamieszek, do jakich doszło w maju zeszłego roku po meczu Legii Warszawa z Wisłą Kraków, był porażający - zdewastowana Starówka, obrabowane sklepy, zniszczone autobusy. Zatrzymano około dwustu osób, stu zadymiarzom postawiono zarzuty, kilkudziesięciu trafiło do aresztu.
Tymczasem po 14 miesiącach od tamtych wydarzeń wyroki skazujące usłyszało zaledwie... 15 osób. Wszystkie kary to wyroki w zawieszeniu. - Wyrok musi być szybki, inaczej nie odstraszy naśladowców - komentuje kryminolog Brunon Hołyst. Policja się uwinęła Atmosfera po meczu była gorąca, a chuligani nie przebierali w środkach: wyrywali kostkę brukową i rzucali nią w stronę policjantów. Cud, że nikt nie został poważnie ranny. - Zero tolerancji, czas na twarde egzekwowanie prawa - zapowiadał na specjalnie zwołanej po rozruchach konferencji minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Początek był dobry. Policjanci wyłapali zadymiarzy, a prokuratorzy szybko ich oskarżyli. Trzy warszawskie rejonówki - na Mokotowie, w Śródmieściu oraz na Żoliborzu - miały gotowe akty oskarżenia już w lipcu. - 13 osób oskarżyliśmy o czynną napaść na policjantów oraz udział w zbiegowisku publicznym, jedną o znieważenie policjanta - mówi Ryszard Rogatko, wiceszef Prokuratury Rejonowej Warszawa-Żoliborz. Prokuratura na Mokotowie oskarżyła 29 zadymiarzy, w Śródmieściu - 22. W sumie o przestępstwa oskarżono 65 osób. Wydawało się, że chuligani szybko dostaną nauczkę i usłyszą surowe wyroki. Bez zakazu Tak się jednak nie stało. Jak ustaliło Życie Warszawy, sądy skazały do tej pory tylko 15 osób, i to na kary w zawieszeniu. - Wobec naszych oskarżonych zapadło do tej pory 10 wyroków. Najsurowszy to dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć lat. Nie orzeczono zakazu wstępu na stadiony - mówi prokurator Jerzy Lewczuk, wiceszef Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów Chuligani, którzy po zamieszkach trafili do aresztu, dawno z niego wyszli. W ich życiu niewiele się zmieniło. Żyją, "czekając" na wyrok, chodzą na mecze, na których dalej dochodzi do bijatyk. Gdy usłyszą wyroki, nie bardzo będą pamiętać, za co je dostali. Znajdą się wśród nich i tacy, którzy wyprą z pamięci swój udział w zadymie. Będą twierdzić, że są szykanowani, bo skazano ich za jakąś błahostkę. - To są proste przestępstwa i powinny być szybko osądzone. Ale taka jest właśnie specyfika stolicy. Tu nawet proste sprawy ciągną się dramatycznie długo - komentuje prof. Zbigniew Hołda z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. - W terenie, np. w Tarnobrzegu czy Rzeszowie, takie przypadki są rozpatrywane na bieżąco. Szybkie tempo osądzenia chuliganów gwarantują sądy 24-godzinne. Ale działają one dopiero od marca, więc zadymiarzy ze Starówki nie objęły. Ale i one częściej sądzą pijanych kierowców i rowerzystów niż pseudokibiców. Według wiceministra sprawiedliwości Andrzeja Kryże, to że do tej pory nie wszyscy chuligani ze Starówki zostali osądzeni, to najlepszy argument za 24-godzinnymi sądami. - Gdyby ci chuligani byli sądzeni w przyspieszonym trybie, to już dawno mieliby wyroki. Zostaliby osądzeni w ciągu 72 godzin. W zwykłym trybie nawet najdrobniejsze sprawy trwają kilka miesięcy - mówi wiceminister sprawiedliwości Andrzej Kryże. Sądy bez winy? - To nie opieszałość sądów, a skomplikowana procedura utrudnia karanie osób oskarżonych o chuligańskie wybryki. Prokuratura nie zawsze jest w stanie przedstawić wystarczające dowody, a sędzia nie może przecież działać w prawnej próżni. Wyrok może zapaść tylko za działanie niezgodne z prawem, np. bójkę z policjantem, a nie za samo przebywanie na terenie objętym zamieszkami. Przy obecnych kłopotach z identyfikacją winnych, przygotowanie przekonywającego aktu oskarżenia jest bardzo trudne - mówi Wojciech Małek, rzecznik Sądu Okręgowego w Warszawie. Kibole najczęściej są oskarżani o niszczenie mienia i napaść na policjanta. Rzadko orzekany i trudny do wyegzekwowania zakaz stadionowy może trwać nawet sześć lat.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.