Domyślne zdjęcie Legia.Net

Prezes Legii o konflikcie z kibicami

Marcin Gołębiewski

Źródło: Przegląd Sportowy

25.10.2005 09:30

(akt. 27.12.2018 08:36)

<b>Piotr Zygo</B> to postać nielubiana przez kibiców Legii. Oskarżają go o to, że chce im zabrać ukochany klub, wymienić publiczność, a co gorsza – wcale się ich nie boi. Prezes rzeczywiście – jak to się w Warszawie mówi – nie pęka i wszystkie swoje ruchy uważa za słuszne i przemyślane.
- Stadionowe zakazy‚ zaostrzenie kursu wobec kibiców. Dąży pan do konfrontacji z fanami Legii? - Nie dążę do żadnej konfrontacji. Ponadto określenie „konflikt z kibicami” kreowany jest przez media‚ które na Legię zwracają szczególną uwagę. Właściciele klubu‚ ja i moi koledzy z zarządu nie uważamy, żebyśmy byli w konflikcie z kibicami Legii – a tych jest według różnych szacunków i badań od 50 tysięcy do 4 milionów – jesteśmy natomiast stanowczy i nie życzymy sobie na stadionie obecności chuliganów‚ których liczebność oceniamy na 100 – 200 osób. W Legii pracuje ponad 45 osób‚ które mają podzielone kompetencje. Nie ma sensu demonizowanie mojej osoby‚ choć każda istotna decyzja przechodzi przez moje biurko. - To czyje decyzje doprowadziły do obecnego kryzysu‚ do bojkotowania Legii przez kibiców? - Uściślijmy‚ że przez część kibiców – w proteście wzięło udział około 1500 osób‚ co przy średniej widowni na meczu rzędu 7000 oznacza‚ że większość wolała pozostać wdomu. Po zeszłorocznym finale Pucharu Polski‚ kiedy to na naszym stadionie zostali pobici piłkarze Lecha Poznań‚ rada nadzorcza klubu zobowiązała zarząd do podjęcia stanowczych kroków przeciwko chuliganom. Na wniosek rady takie kroki zostały podjęte. Zmieniony został regulamin stadionu‚ dostosowano go zmian w ustawie o bezpieczeństwie imprez masowych‚ według której organizator jest w pełni odpowiedzialny za wydarzenia podczas meczu. - Dlaczego konflikt zaostrzył się w ostatnim czasie? Przecież od meczu z Lechem kibice Legii nie narozrabiali tak bardzo, a spotkały ich kary dużo surowsze. - Finał Pucharu Polski to jeden z 24 poważnych incydentów‚ które wydarzyły się od marca 2004 do teraz. W tym czasie rozegraliśmy około 83 meczów. Czyli średnio‚ co 3-4 mecze dochodzi do incydentów chuligańskich‚ za które kary płaci klub. Pierwsze zakazy stadionowe miały miejsce jeszcze w zeszłym roku. Do tej pory wydano ich 14‚ z czego 8 zakazów w ostatnim czasie. Ostatnie z zakazów dotyczyły w części osób‚ które zaangażowane były w organizacjęopraw na stadionie. Oprócz tej pozytywnej działalności‚ osoby te dopuściły się jednak licznych naruszeń regulaminu stadionowego, w tym rzucania rac na boisko‚ intonowania wulgarnych piosenek przeciwko rywalom‚ zastraszania innych kibiców. Zakazy były wydane nie za oprawy‚ a za te właśnie czyny. - Ale zakazy były dożywotnie. - Od każdego zakazu przysługuje odwołanie. Dwie kary cofnęliśmy‚ bo zainteresowane osoby odwołały się‚ wyraziły skruchę‚ zdały sobie sprawę z tego‚ że postąpiły źle. Pozostali albo nie odwołali się‚ albo odwołali informując jednocześnie‚ że wszystko‚ co zrobiły, było jak najbardziej uzasadnione – w tym zastraszanie innych kibiców. Jeśli tak‚ to lepiej żeby osoby te nie narażały na niebezpieczeństwo pozostałych kibiców i pozostały poza stadionem. Chyba‚ że zrozumieją‚ na czym polega ich błąd. Mamy takie prawo i obowiązek‚ bo odpowiadamy za bezpieczeństwo ludzi na meczu. Nie jesteśmy kuratorem‚ który wyda zakaz na rok‚ a potem kontroluje resocjalizację. W Polsce prawo jest po stronie chuliganów i karze kluby. Chuligani‚ którym udowodniono winę za zamieszki na meczu w Białymstoku‚ w wyniku których poszkodowanych zostało 8 policjantów‚ dostali 8 miesięcy w zawieszeniu i kilka tysiące złotych grzywny. Żałosne. Bo za ich czyny Legia i pozostali niewinni kibice zostali ukarani zamknięciem trybuny na meczu i wieloma tysiącami złotych kary. Kary dla naszego klubu są zawsze wysokie‚ bo traktuje się nas jak recydywistów. Pamięć tych‚ co dziś protestują‚ jest krótka: Białystok‚ Wiedeń‚ Zurych‚ Poznań‚ Wronki – za każdym razem płaciliśmy kary za chuliganów. Wszystkie wyjazdy do Łęcznej kończą się próbą wyłamania bramy‚ w Tbilisi człowiek z władz Stowarzyszenie Kibiców zachowywał się tak skandalicznie‚ że o mały włos nie doszłoby do linczu‚ wyjazdy do Płocka kończą się demolowaniem stadionu i stacji benzynowych po drodze‚ na meczu z Bayernem wyzywano Niemców od świń‚ a na Leverkusen wywieszono transparent „pozdrowienia do więzienia”. 99 procent kibiców obecnych na stadionie zachowuje się fantastycznie‚ ale niestety wizerunek ich i klubu zależy od zachowania tej garstki łobuzów. Ale czy działania klubu nie uderzają najmocniej właśnie w 99 procent normalnych kibiców? - Im szybciej oczyścimy stadion z chuliganów‚ tym szybciej pozostali na tym skorzystają. Stowarzyszenie Kibiców‚ do którego mam wielki szacunek‚ wydaje się nie dostrzegać wagi problemu. Stowarzyszenie ma na koncie setki wspaniałych akcji budujących pozytywny wizerunek kibica‚ ale czy ktokolwiek pamięta akcje Stowarzyszenia skierowane przeciwko chuliganom? Jak to jest‚ że przywołany wcześniej człowiek z Tbilisi jest w Komisji Rewizyjnej‚ po tym jak się zachował? - Fani narzekają na brak oferty zniżkowej dla tych‚ którzy chodzą na wszystkie mecze. - Nieprawda‚ zniżki są. Członkowie Klubu Kibica płacą o dziesięć złotych mniej za bilety i mają rabaty u naszych sponsorów. Mamy też zniżki dla studentów i osób starszych. Zgadzam się‚ że oferta nie jest zbyt bogata‚ ale staramy się ją rozszerzać. Pamiętajmy‚ że trochę ponad rok temu klub był bankrutem. Najpierw trzeba było spłacić długi. - Mówi się o wyeliminowaniu chuliganów, ale podobno chce pan spowodować, że kibice nie będą przeklinać... - Realne jest ograniczenie wulgarnych przyśpiewek‚ które nikomu nie są potrzebne‚ a psują wizerunek klubu. Wystarczy‚ że nie będą intonowane przez ludzi odpowiedzialnych za organizację dopingu. Nie uważam tego za walkę z wiatrakami‚ ale mam świadomość‚ że nie da się tego zrobić w oderwaniu od innych klubów. Umówmy się‚ że jeśli w centrum Warszawy ktoś zacząłby śpiewać wulgaryzmy o Polonii‚ to po dwóch minutach trafiłby na 48 godzin do aresztu. A na derby Warszawy może sobie piętnaście minut poużywać i nie spotka go za to kara. - Ciągle pan narzeka na kibiców‚ a może warto też powiedzieć coś dobrego na ich temat? Nie zrobiły na panu wrażenia oprawy z panoramą Warszawy‚ albo ze Stefanem Starzyńskim? - Bez dwóch zdań – zrobiły. I takie rzeczy powinny mieć wyłącznie miejsce na stadionie. Nie byłoby wtedy żadnego problemu‚ a i opinia o Legii byłaby inna. W przeprowadzonych niedawno badaniach opinii 38 proc. mieszkańców Warszawy pomiędzy 15 a 45 rokiem życia kojarzy Legię z fantastycznym dopingiem kibiców. - Był pan z nich dumny? - Wielokrotnie. - Może za rzadko podkreśla pan dobre rzeczy. Przecież transparentu „Norman Davies – dziękujemy za prawdę o Powstaniu Warszawskim” nie wymyśliłaby osoba nieinteligentna. Może kibice to nie tylko chuligani? - Ależ oczywiście. Kibice Legii to są fajni ludzie‚ a piłka nożna to jest fantastyczny sport i oglądanie meczu ligi polskiej na stadionie jest według mnie ciekawsze od meczu ligi angielskiej w telewizji. Jednak zachowania mediów są takie‚ że jak jest spokojnie i miło‚ to wszyscy przechodzą nad tym do porządku dziennego. Jak jest awantura‚ to od razu pokazują ją w telewizji. Do tego roku polska piłka nożna gościła w telewizjach otwartych tylko przy okazji awantur‚ bo nikt nie miał praw do pokazywania bramek. - Przyjął pan bardzo twardy kurs wobec kibiców, ale przecież musi dojść do porozumienia. - Spodziewam się jakiegoś sygnałuod Stowarzyszenia‚ chociaż stojący na jego czele Andrzej Piórkowski stwierdził‚ że nie dostał mandatu od wszystkich grup kibiców do prowadzenia rozmów... Ja nie chcę nikomu zabierać Legii‚ nie chcę wymieniać publiczności‚ ale mając w planach budowę większego stadionu‚ musimy rozszerzać grono kibiców Legii o tych‚ którzy nie chodzą dziś na stadion. Złożyliśmy nawet fanom propozycję nakręcenia reklamy zachęcającej do przychodzenia na stadion‚ która pokazywałaby dobre aspekty kibicowania i pokazywała‚ czego nie powinno być na stadionie. Zmniejszamy ogrodzenie na trybunie odkrytej do dwóch metrów‚ bo nie uważamy‚ że tak wysoki płot jak dotychczas był potrzebny. Tylko przeszkadza. A jeśli ktoś chce wbiec na murawę‚ to i tak to zrobi. Nie zamierzamy także rezygnować z dofinansowywania atrakcyjnych opraw meczowych. Oczywiście bez rac‚ które na pewno są bardzo efektowne‚ ale zabronione przez prawo. - Po tym, jak fani zwrócili prezenty z niechcianym logo klubu, jest pan posiadaczem największej w Polsce kolekcji szalików? Czy zmienianie symbolu klubu bez udziału kibiców – choć wcześniej obiecał im pan konsultacje – nie było prowokacją? - To był błąd‚ że nie rozmawialiśmy‚ chociaż było dla mnie jasne‚ jakiej odpowiedzi od Stowarzyszenia mogłem się spodziewać. Niestety, w całym sporze o herb i nazwę nikt nie zastanawia się, z czego ta Legia ma żyć. Stowarzyszenie świetnie wie, jak wygląda sytuacja. Trudno winić Piotra Zygo za to‚ że CWKS odmawia Legii praw do herbu i nazwy‚ a rozmowy utknęły w martwym punkcie mimo złożenia po raz kolejny propozycji z naszej strony. Tymczasem kwitnie piractwo i każdy na herbie może zarobić‚ tylko nie klub i CWKS. - Tyle że dla wielu fanów Legii herb jest świętością. - Na pewno tak‚ ale równocześnie dla kilku osób to świetny powód do walki z klubem. Są tacy‚ którzy zawsze są na „nie“‚ żywotnie zainteresowani‚ żeby na „Żylecie“ nie było ochrony‚ żeby mogli w spokoju przeprowadzać swoje interesy. Gdy tylko do Legii weszło ITI dostaliśmy propozycję spokoju na stadionie w zamian za nie wtrącanie się w trybunę odkrytą. Taki szantaż‚ nieskuteczny‚ ale spokoju nie ma. - Ma pan wiedzę w zakresie ekonomii. Czy kibice Legii są wymierną wartością klubu? - W stu procentach tak. Wielki klub i silne Stowarzyszenie Kibiców to rzeczy nierozerwalne. Nie ma silnego klubu bez kibiców i odwrotnie. Z tym że na razie Legia nie jest wielkim klubem pod względem sportowym‚ a Stowarzyszenie jest superelitarne‚ żeby nie powiedzieć nieliczne. I ciągle odmawia się nam prawa do budowy wielkiego klubu‚ nie proponując w zamian nic‚ a stawiając warunki‚ na jakich w ogóle możemy być tu obecni. - W Legii będzie miejsce dla wszystkich‚ również tych niezamożnych? - Klub przynosi straty bieżące i niestety nie mogę obiecać‚ że bilety będą tańsze. Piłka nożna na całym świecie to impreza droga – i dla właścicieli‚ i dla kibiców. Taka jest rzeczywistość. Ceny biletów na trybunie otwartej są porównywalne z tymi w Poznaniu czy w Krakowie. Połowa miejsc na naszym stadionie jest dostępna dla kibiców za 25 złotych od meczu. - Prezesowanie Legii to dla pana trudne zadanie? - Ze strony zawodowej jedno z najtrudniejszych w życiu‚ a jeśli mówimy o emocjach... no cóż‚ wiedziałem‚ w co się pakuję. - Wiedział pan‚ że to musi się zakończyć konfliktem? - 4 maja 2004 roku‚ zaraz po konferencji prasowej‚ na której ogłoszono‚ że ITI inwestuje w Legię‚ ale nigdy nie zaakceptuje chuligaństwa i chamstwa na trybunach‚ na Mariusza Waltera czekała przed klubem grupa ludzi‚ która zwyzywała go od najgorszych i kazała nie wtrącać się w Legię‚ bo Legia to oni. Prezes Walter wiedział, jak odpowiedzieć‚ bo przez wiele lat mieszkał na Powiślu. Świadczy to o tym‚ że od początku sytuacja była jasna. - Nie ma pan ochoty rzucić tego? Odejść do innej pracy? - Jako prezes Legii jestem skazany na kibiców i nie jest to dla mnie niespodzianka. A propozycji pracy w ostatnim czasie miałem kilka i wszystkie odrzuciłem. Obecna kadencja zarządu kończy się w maju przyszłego roku. Drużyna gra powoli lepiej‚ a kroki‚ jakie podjęliśmy wobec chuliganów, są słuszne. - Próbuje pan nie słuchać obelg pod pana adresem? - To moja praca. Jestem tu do zrealizowania pewnych celów i takie są tego koszta. Prace można mieć przyjemną‚ albo mniej przyjemną. - Czy ITI się nie wycofa, jeśli kibice będą bojkotować mecze? - ITI jest poważną firmą i traktuje inwestycje w klub długofalowo. Do tej pory nikt nawet nie podziękował ITI za uratowanie przed bankructwem klubu od 90 lat związanego z Warszawą. Ale panowie Walter i Wejchert są zdeterminowani‚ by doprowadzić zmiany w klubie do końca. Tu nikt nie walczy z kibicami‚ tylko z chuliganami.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.