Prezes Pol-Motu zaprasza Gmocha do kupienia Legii
12.02.2003 23:36
- Jestem gotowy sprzedać 80 procent udziałów w Legii. I to za mniej, niż je kupiłem. Zapraszam Pana Jacka Gmocha do konkretnych rozmów! - mówi "Gazecie" Andrzej Zarajczyk, szef firmy Pol-Mot Holding S.A.
Pol-Mot Holding S.A. odkupił akcje Legii pięć lata temu od Daewoo za 3,5 mln dol. Teraz cena wynosi 1,5 mln (może być płatna w ratach). Prawo pierwokupu tych akcji, za milion dolarów - jeśli Pol-Mot będzie je sprzedawać - ma Stowarzyszenie CWKS Legia. - I mogę je za tyle sprzedać. Ale jeśli tylko zorientuję się, że działają w cudzym imieniu, wycofam się z tego - mówi Andrzej Zarajczyk.
- W prasie przedstawia się nas jako bankrutów. A my wcale nimi nie jesteśmy. Spółka nie jest na krawędzi - denerwuje się także prezes Legii SSA Edward Trylnik. W tym czasie Andrzej Zarajczyk wypisuje na kartce nazwiska zawodników sprowadzonych do klubu w ostatnim czasie: Saganowski, Surma, Nuhi, Dudek, Kruczek, Golański, Vuković, Fedoruk, Szewczyk, Zganiacz, Załuska.
A jak wyglądają straty? - Z pierwszej jedenastki, z tych, na których nam zależy: Siergiej Omieljańczuk - mówi Zarajczyk. - Ale my nie mieliśmy wpływu na to, czy zostanie. Tak samo nie mogliśy zatrzymać Bartosza Karwana i Macieja Murawskiego. Właścicielem karty Omieljańczuka jest pan Andrzej Fijałkowski i to on decydował: sprzedać czy nie.
Białorusin ma być zawodnikiem Arsenału Kijów. Cena: 450 tysięcy dolarów z tego 400 tys. dla Legii. W jeden dzień nasze długi zmniejszają się o prawie dwa miliony zł. Po pierwsze nie musimy płacić jego właścicielowi tych 230 tys. dol., gdyż zawarliśmy nowe porozumienie z panem Fijałkowskim. Tak jest w każdej spółce, podlegającej dynamicznej analizie.
Działacze Legii wyliczają następnych zawodników. Stanko Svitlica: przyszła oferta z z Izraela - za 1 mln dol. Piłkarz został w Warszawie. - I znowu, gdybyśmy przyjęli ofertę, zadłużenie w jeden dzień spada o następnych kilka milionów zł. - tłumaczy Zarajczyk.
Dalej: Z innych zawodników, których umowa zawarta 1,5 roku temu, zawiera klauzule o odejściu z klubu w dowolnym momencie o ile ktoś wyłoży odpowiednią, z kontraktu wynikajacą kwotę jest np. Radostin Stanew. Bułgarski bramkarz może odejść za 220 tys. dol. i powtarzam - w dowolnym momencie. Liczymy jednak, że Radostin zostanie z nami conajmniej do zakończenia rundy wiosennej - mówi prezes Trylnik.
Jako powody zadłużenia obaj podają następujące przyczyny:
nieprzemyślana - przez poprzedniego prezesa Legii S.S.A. Leszka Miklasa - niebotyczna premia za tytuł mistrzowski (3,5 mln zł). A - zdaniem Zarajczyka i Trylnika - powinno być tyle, ile rok temu płacił PZPN. Nie więcej niż 2,5 mln brutto, czyli łącznie z podatkami i innymi opłatami.
nieoczekiwane obniżenie o 40 procent wpływów z Canal+ za transmisje telewizyjne;
powtarzające się awantury i burdy na stadionie, za które klub jest karany zamykaniem obiektu bądź grzywnami finansowymi, nie tylko przez PZPN, ale przede wszystkim przez UEFA, co skutecznie odstrasza potencjalnych inwestorów czy reklamodawców.
zmiana zasad naliczania amortyzacji zawodników zasugerowana przez Adytora przy okazji przygotowywania prospektu emisyjnego spółki (zwiększyło to koszty o blisko 3 mln zł nie zwiększając zobowiązań. W praktyce oznacza to sztuczne zaniżenie wyniku spółki, czego niektórzy potencjalni "inwestorzy" nie są w stanie zrozumieć.
- Gdyby nie to klub Legia Warszawa SSA funkcjonowałby z w miarę zrównoważonym budżetem, gdyż byłaby szansa osiągnięcia większych dochodów.
W tym tygodniu w gazetach pojawiły się rozmowy z Januszem Dorosiewiczem, który wraz z Jackiem Gmochem chce odkupić akcje Legii. - Dziwimy się, że ujawnia prasie poufne informacje. Tym bardziej, że podpisał klauzulę tajności - denerwuje się prezes Zarajczyk. To nie jest w dobrym zwyczaju. Wczoraj wysłał list do Dorosiewicza, w którym poprosił o konkretne dokumenty w sprawie odkupienia akcji: m.in. pełnomocnictw od Jacka Gmocha; listy potencjalnych inwestorów, gwarancji, że mają pieniądze...
- Musimy wszystko sprawdzić. Z panem Jackiem Gmochem ostatni raz widziałem się lipcu ubiegłego roku. A rozmawiałem... w środę - opowiada Zarajczyk. - Zadzwoniłem i poprosiłem o pełnomocnictwa, gwarancje, zapytałem, czy naprawdę chce to kupić. Moje stanowisko jest takie: sprzedamy akcje za mniej niż kupiliśmy. Tylko niech ktoś to kupi! Jeśli Pan Jacek Gmoch potwierdzi, że ma lepszy plan od naszego, to sprzedam - mówi prezes Zarajczyk. I podnosi głos. - Teraz, po tych wszystkich artykułach, niektórzy kibice mówią: "Niech sprzedaje i sp.... OK. Tylko niech ktoś kupi! Ale nie było żadnej, powtarzam żadnej poważnej oferty. PZU i inne poważne firmy by weszły, ale nieuregulowane są sprawy gruntów i bezpieczeństwa na stadionie.
Pomysł na dalszą działalność? - Jest prosty, jeśli nie znajdziemy inwestora sami poprowadzimy tę spółkę. W najbardziej dramatycznej sytuacji Pol-Mot sam wyłoży pieniądze. Doprowadzimy do równowagi finansowej. Program już zaczął realizować prezes Trylnik.
Jest to m.in. obniżanie kosztów, realne kontrakty, pozyskiwanie tanich, młodych, perspektywicznych zawodników, szkolenie własnej młodzieży, jak również uruchomienie nowych źródeł dochodów: chociażby serwis smsowy, biuletyn informacyjny, sprzedaż gadżetów i pamiątek związanych z Legią Warszawa S.S.A.
Ostatnio piłkarze Legii zagrozili strajkiem, jeśli nie zostaną im wypłacone premie za mistrzostwo wywalczone w ubiegłym sezonie. Prezesi mają pretensje, że dowiedzieli się o tym z gazet, a nie od zawodników. - Pracownik nie może dyskutować z pracodawcą za pośrednictwem prasy - mówi Zarajczyk. Szum medialny wokół tej sprawy opóźnił podpisanie dużej umowy sponsorskiej, co sytuację jeszcze bardziej skomplikowało - to niepoważne. Do 20 stycznia upłynął termin rat za grudzień. Premie za tytuł są oprocentowane i zapłacimy je prędzej czy później. Pracujemy nad rozwiązaniem tego problemu bardzo intensywnie.
W czwartek rano prezes Trylnik spotka się z drużyną. - Pogratuluję występów na Cyprze, przeproszę za zaległości i przypomnę o zobowiązaniach zapisanych w kontraktach - Trylnik. - Sprawa jest demonizowana. Mamy wariant zapasowy. I, jeśli nie sprzedamy Omieljańczuka, pieniądze wpłyną z innej strony. Przyszłość klubu nie jest absolutnie zagrożona.
O co chodzi ze stadionem
W środę, względnie w czwartek Rada Warszawy miała na porządku obrad postawić sprawę zawiązania spółki, której głównym celem miało być zbudowanie stadionu na terenach, gdzie obecnie znajduje się obiekt Stadionu Wojska Polskiego. Zapewne znów nie postawi.
W październiku poprzednie władze stolicy z rezerwy budżetowej, przy deklaracji, że pieniądze wrócą do kasy miasta wyasygnowały 16 mln zł na zakup gruntów od Agencji Mienia Wojskowego i na trzy miesiące oddały je w dzierżawę CWKS Legia. Przy drążących Warszawę problemach z remontami i budową dróg, pieniędzmi na infrastrukturę i tysiącem innych problemów nie ma gwarancji, że znajdzie ono środki na inwestycje związane ze stadionem. Celem zawiązania spółki było pozyskanie inwestorów. Oprócz Legii SSA i miasta miały do niej wejść Stowarzyszenie CWKS Legia, Polski Związek Piłki Nożnej oraz Polski Związek Tenisowy.
- Klub Legia ma wielką tradycję. Chcieliśmy za nią zapłacić, w dodatku wcale niemało. Spotkaliśmy się więc z zarządem Stowarzyszenia CWKS. Na naszą propozycję przejęcia wyłącznych praw do klubowego znaku odpowiedziano odmownie. Dlatego zaoferowaliśmy Stowarzyszeniu możliwość wejścia do spółki w zakresie na jaki pozwolą mu możliwości. W przeciwieństwie do Spółek Prawa Handlowego, które muszą publikować bilanse, pokazywać aktywa itp. sytuacja Stowarzyszenia takiego jak CWKS nie jest klarowna i do końca nie wiemy jakimi dysponuje możliwościami. Dlatego nie chcę stawiać hipotez, czy naszego partnera stać na wejście do spółki. Problem w tym, że Stowarzyszenie CWKS Legia chciałby dostać tereny za darmo, uwłaszczyć się jako historyczny spadkobierca. A to niemożliwe - mówi Zarajczyk.
Staraliśmy się o podpisanie umowy o dzierżawę bezpośrednio z miastem, jako największy użytkownik terenu. W naszej propozycji zobowiązalismy się, że wszystkie wpływy będziemy wpłacać do kasy miasta. Tyle ile kosztuje utrzymanie stadionu, ile kosztują media, tyle zamierzaliśmy płacić. Ostatnio ustaliliśmy, że faktury nie związane z samym czynszem będą wystawiane bezpośrednio Legii SSA. I my te rachunki regulujemy bez problemu na bieżąco - zaznacza.
Formuła uzgodniona z poprzednimi władzami miasta przewidywała, że miasto nie da żadnych pieniędzy, a zachowa kontrolę nad inwestycjami i dostanie miejsce w zarządzie i radzie nadzorczej. - Projekt spółki przewidywał dostarczenie przez nas 16 mln zł miastu jako zwrot poniesionych kosztów. Miasto miałoby dostać pięć procent udziałów, choć mogło zażądać umorzenia 8 mln, a wtedy dostałoby 50 proc. Ze względu na stan finansów miasta poprzednie władze zdecydowały pozostać 5 proc. akcjonariuszem - mówi Zarajczyk.
Na tej zasadzie na interesujących wszystkich terenach nie może bez zgody miasta zostać podjęta żadna inwestycja. W dodatku dzierżawi ona w formule wieczystego użytkowania teren spółce, ma prawo pobierania corocznych opłat, a swoje 16 mln i tak odbierze. Tak przynajmniej przewidywał projekt wypracowany z poprzednimi władzami miasta.
- Dla zabezpieczenia środków na objęcie nowej spółki przez spółkę Legia Warszawa SSA jesteśmy gotowi podwyższyć kapitał o 16 mln zł. Mamy sporządzony ze znanym i doświadczonym w finansowaniu tego typu projektów bankiem szczegółowy biznesplan. Mamy przygotowane wstępne projekty architektoniczne. Od władz miasta (notabene naszego wieloletniego akcjonariusza) zależy czy Warszawa będzie miała nowy, bezpieczny na miarę europejskiej stolicy stadion.
Ostatnio byłem w stolicy Albanii, Tiranie z misją gospodarczą. Z dużym zażenowaniem stwierdziłem, że znajduje się tam znacznie bardziej nowoczesny stadion niż w naszej stolicy. Czy nie pora na tym polu przegonić chociaż Albańczyków? - kończy prezes Pol-Mot Holding S.A. Andrzej Zarajczyk.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.