Prijović dostał czas na przemyślenie
30.10.2015 08:57
W oficjalnych przekazach Legia przekonuje, że zadecydowały względy sportowe, co jest tylko niewielką częścią prawdy. Fakt, w ciągu kwadransa meczu z Kolejorzem nie zrobił na boisku nic pozytywnego. Jednak to, co nąjważniejsze, wydarzyło się po ostatnim gwizdku sędziego Bartosza Frankowskiego. Jeszcze na boisku Prijović miał pretensje do Igora Lewczuka o jedną z sytuacji pod bramką rywali. Uważał, że obrońca powinien przepuścić piłkę, wtedy ona trafiłaby do niego i mógłby strzelić gola. Zawodnik swoje racje artykułował w dość zdecydowany sposób, Lewczuk nie pozostawał mu dłużny. Ożywione dyskusje przeniosły się do szatni, trwały kilkanaście minut Prijović był przekonany do swoich racji, nie dawał sobie niczego wytłumaczyć. Z nieoficjalnych informacji wynika, że Lewczuk chciał ustąpić, byle tylko zakończyć tę bezsensowną wymianę zdań, ale jego adwersarz nie był skory do pojednania. To zdenerwowało sztab szkoleniowy, a zawodnika czekały konsekwencje. Nie wyszedł na treningi w poniedziałek i we wtorek, ćwiczył jedynie na siłowni. Podjęto decyzję, że nie pojedzie z drużyną na Pomorze. Ma kilka dni trenować z trzecioligowymi rezerwami. Jego przyszłość w klubie nie jest jeszcze przesądzona. Na razie jest na cenzurowanym. Dostał trochę czasu, by przemyśleć swoje zachowanie, które zostało odebrane negatywnie przez całą drużynę. Wiele będzie zależało od Prijovicia, jego podejścia i rozmowy z trenerem, która zapewne odbędzie się po powrocie drużyny z Gdańska. Jeśli 26-latek będzie szedł w zaparte, zamiast podejść z pokorą i przeprosić tych, których uraził, to rzeczywiście może mieć problem.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.