![Domyślne zdjęcie Legia.Net](/dynamic-assets/news2/970/0/default-photo.png)
Przed meczem w Płocku.
17.10.2002 19:10
(akt. 15.01.2019 15:38)
Na pewno inaczej gra się z przeciwnikami renomowanymi, a inaczej z drugoligowcami, takimi jak Radomsko. Ale nie ma o czym mówić, w środę powinniśmy wygrać i to wyraźnie - mówi Marek Saganowski przed sobotnim meczem Legii z Wisłą w Płocku
24-letni napastnik ma w życiorysie epizod w drużynie "Nafciarzy" wtedy, gdy ta występowała pod szyldem Orlenu. Razem z zespołem z Płocka spadł do drugiej ligi (ale tam nie grał, bo przeszedł do Odry Wodzisław). Teraz ekipie prowadzonej przez trenera Mieczysława Broniszewskiego, która po słabym początku rozgrywek mocno usadowiła się w środku tabeli spadek wyjątkowo raczej nie grozi. Ostatnio sobotni rywale legionistów nie przegrywają, zwłaszcza u siebie. Legia w lidze jednak nie przegrywa w ogóle. Nie tylko w tym sezonie. Łącznie z poprzednim ma już na koncie 29 kolejnych występów bez przegranej i do rekordu kraju Widzewa (37 meczów) pozostało już tylko osiem kolejek. Zasługi Saganowskiego, jak na razie, nie są tu zbyt okazałe, bo po przeprowadzce do Warszawy nie ma miejsca w podstawowym składzie i po pucharowym meczu z Radomskiem zapewne nadal mieć nie będzie. Do linii ataku wróci bowiem najprawdopodobniej kapitan Cezary Kucharski, który nie zagrał w środę ze względu na uraz mięśnia dwugłowego, ale do soboty już wszystko ma być w porządku.
W Płocku na ławce rezerwowych (być może nawet zostaną w Warszawie) zasiądą także inni, którzy mecz z RKS rozpoczynali od pierwszej minuty. Przede wszystkim Tomasz Łapiński - on zagrał tylko dlatego, że na spotkania reprezentacji Polski oraz Białorusi byli zwolnieni obrońcy Jacek Zieliński i Siergiej Omieljańczuk. W pierwszym składzie nie będzie też pewnie Dariusza Dudka i Jacka Magiery - to związane jest z kolei z powrotem innego reprezentanta Łukasza Surmy, mającego zająć im miejsce w pomocy. I byłoby doprawdy dziwne, gdyby trener Dragomir Okuka postawił w tym meczu na Rudiego Gusnicia. Nie wyróżniający się niczym nawet w spotkaniach czwartoligowych rezerw 31-letni niewysoki ni to obrońca, ni to prawy pomocnik ma kłopoty nie tylko z poprawnym trafianiem w piłkę, ale nawet z bieganiem. Sposób jego poruszania się jest bowiem nietypowy dla zawodników biegających i po amatorskich boiskach, a o mocnych i celnych dośrodkowaniach spod linii końcowej nie ma w ogóle mowy. Trener Okuka długo szukał prawoskrzydłowego, gdy do Niemiec wyjechał Bartosz Karwan, a kontuzji doznał Tomasz Sokołowski i po sprowadzeniu kontuzjowanego przez większość rundy jesiennej Gusnicia musiał wreszcie pokazać go szerszej publiczności. Ale chyba niepotrzebnie, bo po środowym meczu nie ma nic na obronę rodaka. Zawodnik w grudniu bezpowrotnie powinien pożegnać się z naszą stolicą. W meczu z Wisłą na prawą pomoc zapewne wróci Wojciech Szala.
Z jego postawy szkoleniowiec ostatnio jednak także był niezadowolony, więc w drugiej połowie meczu z Radomskiem na tej pozycji sprawdzał (nie po raz pierwszy) wybitnie lewonożnego gracza Radosława Wróblewskiego, który właśnie wyleczył kolejną kontuzję. - Ciężko grało mi się po powrocie, bo drużyna Radomska broniła się, wybijała nas z rytmu. Nam chodziło o to, by strzelić wyrównującego gola i nic nam nie wychodziło. Bardzo się cieszę, że wreszcie wracam do gry po kopnięciu przez Marcina Baszczyńskiego w spotkaniu z Wisłą Kraków i liczę, że szybko odzyskam formę. Ostatnio tak bywało, że jak tylko dochodziłem do dobrej dyspozycji, to doznawałem kontuzji - mówi zawodnik, który przed rokiem w rundzie jesiennej miał miejsce w Legii na lewym skrzydle, czyli tam, gdzie od bardzo dawna gra "pewniak" Okuki, Tomasz Kiełbowicz.
W meczu z RKS na ławce rezerwowych po raz pierwszy jesienią siedział Tomasz Jarzębowski, który długo wracał do siebie po operacji kolana. Siedział też Krzysztof Szewczyk przed sezonem sprowadzony ze Śląska Wrocław, także bardzo długo kontuzjowany. Pole manewru Okuka, jak się wydaje, ma więc całkiem spore, a mimo to... - W meczu z Radomskiem zabrakło nam zawodników klasowych. A takich poznaje się po tym, że w trudnych momentach umieją przetrzymać piłkę, wziąć na siebie ciężar gry, odpowiedzialności - trener legionistów po odpadnięciu z rozgrywek Pucharu Polski jest wyraźnie zawiedziony. Tym bardziej, że w ubiegłym sezonie było to jedyne krajowe trofeum, którego jego drużynie nie udało się zdobyć.
- Jest nam wstyd za mecz z Radomskiem. Z takimi drużynami nie wypada przegrywać. Chyba ich zlekceważyliśmy - mówi Aleksandar Vuković z pewnością świadomy jednak, że inaczej gra się za ligowe premie, a inaczej, gdy za występy takie jak ten w 1/8 finału Pucharu Polski klub w ogóle zawodnikom nie płaci. - Ale spokojnie. Z Wisłą już wygramy - dodaje.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.