Domyślne zdjęcie Legia.Net

Przedsezonowe problemy Legii

Marcin Szymczyk, Jerzy Zalewski

Źródło:

12.07.2008 14:20

(akt. 20.12.2018 06:07)

Mecz Legii z najlepszą drużyną Szwajcarii obnażył wszystkie słabości warszawskiej drużyny. Podstawowym problemem jest brak zgrania w poszczególnych formacjach. <b>Dickson Choto</b> nie rozumie się jeszcze z <b>Pance Kumbevem</b>. <b>Maciej Iwański</b> i <b>Piotr Rocki</b> z pozostałymi kolegami z linii pomocy. Innym problemem jest obecnie brak napastnika. <b>Bartłomiej Grzelak</b> doznał kontuzji, <b>Takesure Chinyama</b> odpoczywa po zgrupowaniu kadry Zimbabwe a <b>Mikel Arrubarrena</b> jak powiedział trener Legii <b>Jan Urban</b> stara się ale na efekty jego starań trzeba jeszcze poczekać. Tyle, że czasu na to czekanie nie ma. Już w czwartek legioniści zmierzą się z białoruskim FC Homel w kwalifikacjach pucharu UEFA.
Początek meczu z Basel był wyrównany, ale już po kilku minutach zaczęła się uwidaczniać przewaga Szwajcarów. Rozpoczęło się od wykonania rzutu wolnego przez Tomasza Kiełbowicza, gdzie piłkę przepuścił Piotr Giza, a dwukrotnie strzelał Sebastian Szałachowski. Następne stałe fragmenty wykonywali jednak już głównie gracze z Bazylei. Po jednym z nich po kwadransie Legia straciła gola. Legia chciała zaatakować, ale robiła to chaotycznie i nerwowo co ułatwiało rywalom wyprowadzanie groźnych kontrataków. W końcówce pierwszej połowy do jednej z akcji ofensywnych włączył się Jakub Rzeźniczak, ale stracił piłkę na połowie Szwajcarów. Ci natychmiast wyprowadzili kontrę zakończoną strzałem. Bramkarz Legii Jan Mucha zdołał uderzenie wybronić ale wobec dobitki Carlitosa był już bezradny. W przerwie była tylko jedna zmiana w stołecznej drużynie. Sebastiana Szałachowskiego, który nie jest jeszcze przygotowany na grę przez pełne 90 minut zastąpił Jakub Wawrzyniak. Ta zmiana pokazała kolejny problem "Wojskowych". Trener Jan Urban ma kłopoty z obsadą lewej pomocy. Brazylijczyk Edson leczy kontuzję, Szałachowski jeszcze nie doszedł do swojej dyspozycji fizycznej. Macieja Rybusa dopadła alergia. W takiej sytuacji po lewej stronie pozostali jeszcze tylko Marcin Smoliński i trochę z przymusu Jakub Wawrzyniak, który znacznie lepiej czuje się w bloku defensywnym. W drugiej połowie zaskakująco słabo zaprezentowała się cała obrona. Choto popełniał sporo prostych błędów w ustawieniu na boisku, czy w przyjęciu piłki. Kumbev jakby nie był sobą i jego współpraca z „Dixim” nie układała się dobrze. Do ich poziomu dostosował się Kiełbowicz. Mecz zupełnie nie wyszedł Rzeźniczakowi, który w defensywie zagrał słabo a w ofensywie jeszcze gorzej. Wyrzutem z autu sprokurował groźną sytuację, po której padł trzeci gol dla rywali. Strata trzeciej bramki podcięła skrzydła „Wojskowym”. Grali bezradnie i wyglądali jak grupa zupełnie przypadkowo zebranych ludzi. Nie zmieniło tego stanu nawet zdobycie gola z rzutu karnego przez Macieja Iwańskiego. Karnego wywalczył najlepszy w linii środkowej Miroslav Radović. Efektem takiej postawy były trzy następne bramki zdobyte przez rezerwowych zawodników FC Basel. Po końcowym gwizdku pani sędzi legioniści rozłożyli się na trawie i zaczęli rozciąganie. Wyglądało to zupełnie, jakby przed momentem zagrali wewnętrzną gierkę. Taki widok jest bardzo przykry. Dzieciak na podwórku jest wściekły gdy przegra dwoma golami, a zawodowego piłkarza nie złości gdy dostaje pięcioma bramkami... Trener Urban i sami uczestnicy meczu podkreślali, że ten wynik jest efektem innego etapu w przygotowaniach obu drużyn. To bardzo niepokoi gdyż czwartkowy rywal Legii FK Homel także jest w zupełnie innym momencie przygotowań. Białorusini rozegrali już 11 kolejek ligowych. Czy grozi nam więc powtórka wyniku z Wilna - 0:2 z Vetrą. Z takimi problemami sportowymi będzie się borykała Legia przynajmniej na początku sezonu. Do tego dochodzą jeszcze kwestie poza sportowe. Dyrektor sportowy Mirosław Trzeciak nie jest w szatni Legii lubianą postacią. Za niektórych piłkarzy dyktuje zaporowe ceny, a Aleksandar Vuković otwarcie go krytykuje za sposób prowadzenia rozmów. Jeśli do tego dodamy, że w najbliższych miesiącach piłkarze nie będą mogli liczyć na doping, gdyż nic nie wskazuje na to że konflikt między działaczami a kibicami zostanie rozwiązany, to przy Łazienkowskiej robi się niewesoło.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.