Przegląd prasy
20.04.2010 08:17
Skrót z meczu Legia - Jagiellonia
Gazeta Wyborcza - W poniedziałek, za symboliczną złotówkę, obiektu przy Konwiktorskiej użyczyła Legii Polonia, a właściwie Warszawski Ośrodek Sportu i Rekreacji, gospodarz stadionu na Nowym Mieście. Na sąsiadującym z obiektem Wojska Polskiego Torwarze wystawiono trumny z ofiarami tragedii w Smoleńsku z 10 kwietnia i minister sportu Adam Giersz poprosił w niedzielę o przeniesienie spotkania na obiekt Polonii. Legia nie odmówiła, choć boisko przy Konwiktorskiej jest w fatalnym stanie. Zgodnie z zaleceniem Ekstraklasy i ludzką przyzwoitością każdy mecz poprzedza minuta ciszy ku czci ofiar smoleńskiej katastrofy, a piłkarze zakładają na rękawy czarne opaski. Piłkarze Legii, na co zwrócili komentatorzy Canal+, mieli opaski z logo swojego sponsora, firmy Adidas. Wstyd.
Polska the Times - Tradycji stało się zadość. Wszystko jedno - przy Łazienkowskiej czy przy Konwiktorskiej - Jagiellonia nie potrafi wygrać w Warszawie z Legią. Nie inaczej było w poniedziałek, choć tym razem gościom udało się wreszcie strzelić bramkę, a do remisu zabrakło im naprawdę niewiele. Kilku centymetrów, po strzale Hermesa w doliczonym czasie gry. Brazylijczyk trafił jednak w poprzeczkę i górą byli ostatecznie wicemistrzowie Polski. W pełni zasłużenie, to był chyba najlepszy mecz Legii od chwili, gdy trenuje ją Stefan Białas. Wielki spektakl to nie był, ale nie ma co narzekać. Padły trzy bramki, zobaczyliśmy dużo walki, widać było, że oba zespoły bardzo się starają. Nie wszystko im jednak wychodziło, bo po prostu nie mieli ku temu warunków. O płytach boiska takich jak przy Konwiktorskiej były selekcjoner reprezentacji Polski Leo Beenhakker zwykł mawiać, że nie wypuściłby na nie nawet swojego psa, by ten przypadkiem nie zwichnął sobie łapy.
Pzregląd Sportowy - Legia wraca do walki o podium w tym sezonie, a Jagiellonia po dwóch wygranych na obcych boiskach znowu zaznała goryczy porażki. W wyrównanym meczu zwyciężyła drużyna skuteczniejsza. Niestety, tylko można sobie wyobrazić, ile straciliśmy przez to, że mecz musiał odbyć się na bardzo złej murawie stadionu Polonii. Bo w obu drużynach jest wielu zawodników potrafiących grac kombinacyjnie, dobrych technicznie, a to byłoby gwarantem niezłego widowiska. A tak, zamiast tego, mieliśmy festiwal bezradności i rozkładania rąk, kiedy piłka niespodziewanie podskakiwała, albo zagrana wydawałoby się dokładnie nagle zmieniała kierunek lotu. Piłka potrafiła zaskoczyć zawodników nie mniej niż trener Legii Stefan Białas. Wobec pauzy Ariela Borysiuka (kartki) musiał poszukać drugiego defensywnego pomocnika. Znalazł Tomasza Kiełbowicza. Już raz ten manewr zastosował, ale za dobrze na tym nie wyszedł, bo legioniści zaledwie zremisowali ze Śląskiem (1:1). Jakby tego było mało, na lewej obronie wystąpił Wojciech Szala, czyli prawy obrońca. - W wieku 34 lat znalazł w końcu swoją pozycję na boisku - żartowali koledzy. Bo Szala zagrał przyzwoicie. Choć była to dziwna decyzja, bo na trybunach zasiedli dwaj lewi obrońcy - Jakub Wawrzyniak i Marcin Komorowski. Tym razem Białasowi się powidło, właśnie za sprawą Kiełbowicza, który już na początku meczu świetnie strzelił z rzutu wolnego w okienko i pokonał potencjalnego następcę Jana Muchy, Grzegorza Sandomierskiego.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.