Przegląd prasy
14.12.2009 08:35
Skrót meczu video - kliknij tutaj
Przegląd Sportowy - Legia zrealizowała swój cel i wygrała ostatni ligowy mecz w tym roku. Gola na wagę trzech punktów zdobył Maciej Iwański skutecznie egzekwując rzut karny, podyktowany za faul Adriana Mrowca na Marcinie Mięcielu. Tym samym legioniści maja nadal pięciopunktową stratę do Wisły Kraków i na wiosnę zapowiadają walkę o mistrzostwo Polski. Na Łazienkowskiej zanosi się zimą na spore zmiany. - Bo w tym składzie ciężko będzie nam wywalczyć tytuł. Potrzebuję dwóch - trzech zawodników od razu do pierwszego składu - zapowiedział trener Jan Urban. Te niedzielne 90 minut na Łazienkowskiej to był obraz Legii z całej rundy jesiennej i tych dwóch kolejek z wiosny rozegranych awansem. Niemrawa, grająca nierówno, potrafiąca przyspieszyć, wymienić szybko kilka czy kilkanaście podań, aby przez kolejny kwadrans nieporadnie próbować rozgrywać. I choć takiej Legii kilka razy w ciągu spotkania można przyklasnąć, to ogólny obraz jest mocno przeciętny. A jeśli doda się do tego milczące trybuny i gwizdy zamiast dopingu, trudno powiedzieć coś dobrego.
Polska the Times - Dobrze, że piłkarze Legii Warszawa więcej już w tym roku nie zagrają. Po wczorajszym spotkaniu z Arką Gdynia wicemistrzowie Polski rozjechali się na urlopy. W końcówce rundy jesiennej ustabilizowali formę, ale na poziomie co najwyżej przeciętnym, który nie przystoi drużynie marzącej o mistrzostwie kraju. Legioniści długo męczyli wczoraj nie tylko siebie, ale i kibiców, czego nie można tłumaczyć fatalnym stanem murawy. Wystarczył jednak błąd pomocnika Arki Adriana Mrowca (potrącił w polu karnym Marcina Mięciela) i męki Legii zostały zakończone. 34-letni napastnik gospodarzy wiedział, co trzeba zrobić w takiej sytuacji, i padł na murawę. Sędzia podyktował jedenastkę (wykorzystał ją Maciej Iwański), choć początkowo przyznał legionistom rzut wolny, myśląc, że faul miał miejsce przed polem karnym. Z błędu wyprowadził go asystent. Ciekawe jednak, czy po obejrzeniu powtórki arbiter jeszcze raz podjąłby taką decyzję. Mrowiec niby trafił w nogę Mięciela, ale ten wyraźnie czekał, by się o nią potknąć. Po ostatniej minucie spotkania odetchnęli nie tylko piłkarze Legii, ale też trener. Strata do Wisły Kraków wciąż wynosi pięć punktów, ale warszawiacy pocieszają się, że mają w zapasie mecz u siebie z Białą Gwiazdą.
Super Express - Sprzedawane w hipermarketach wigilijne karpie ruszają się żwawiej, niż robili to wczoraj piłkarze Legii. Udało im się szczęśliwie wygrać, ale z taką formą i zaangażowaniem mówienie o szansach na mistrzostwo Polski jest po prostu skrajną bezczelnością. Choć z drugiej strony - jaka liga, tacy kandydaci na mistrza...
W pierwszej, stojącej na żenująco niskim poziomie - połowie Arka była zespołem lepszym i jeżeli któraś z drużyn zasłużyła wtedy na bramkę, to byli to goście. Szczęście uśmiechnęło się jednak do gospodarzy. Na początku drugiej połowy Adrian Mrowiec przewrócił na pograniczu pola karnego Marcina Mięciela i sędzia podyktował Jedenastkę", choć wcześniej długo konsultował się ze swoim asystentem, czy "wojskowym" należy się karny. Wykorzystał go Iwański. - Szkoda, bo przed przerwą graliśmy tak, jak to sobie założyliśmy, i Legia nie potrafiła stworzyć żadnej groźnej sytuacji - nie krył rozczarowania trener Arki, Dariusz Pasieka. Po strzelonym golu legioniści nieco podkręcili tempo, ale i tak oglądanie ich poczynań było prawdziwą męczarnią. Nic więc dziwnego, że zirytowani kibice zaśpiewali trenerowi Janowi Urbanowi: "To ostatnia niedziela, jutro się rozstaniemy".
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.