Domyślne zdjęcie Legia.Net

Przegląd prasy

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

07.11.2009 11:50

(akt. 16.12.2018 22:48)

Dzisiejsza prasa sporo miejsca poświęca piątkowemu meczowi na szczycie ekstraklasy. Podkreślane są dwa fakty. Przedłużenie szans na mistrzostwo Polski oraz to, iż mecz nie stał na najwyższym poziomie. Oto kilka wybranych tytułów prasowych: Przegląd Sportowy - Gol Radovicia dał nadzieję na tytuł; Gazeta Wyborcza - Jaka liga, taki hit, Zwycięstwo i co dalej; Rzeczpospolita - Hit drugiej świeżości; Trybuna - Kopaninka na górze; Polska The Times - Legia znowu w grze o koronę; Fakt - Walka zaczyna się od nowa; Super Express - Radović załatwił Wisłę.

Skrót meczu - kliknij tutaj

 

Przegląd Sportowy - Szlagier jesieni dla Legii. Warszawianie nie potrafili wygrać ligowego meczu na Reymonta od 1997 roku, więc uczynili to w Sosnowcu. Złotą bramkę strzelił Miroslav Radovic. 1:0 dla Legii to sygnał idący w Polskę, że będzie się czym emocjonować w dalszej fazie rozgrywek. Obraz pierwszej połowy to rwane, nerwowe akcje, szybko przerywane przez rywala. Selekcjoner Franciszek Smuda krążył między trybuną a tunelem, jednak z obu tych perspektyw postawa reprezentantów kraju wyglądać musiała na przeciętną. Obserwatorzy z klubów zagranicznych byli zapewne rozczarowani poziomem gry, jaką zaprezentowały dwie najsłynniejsze polskie drużyny. Dyrektor sportowy Chievo Werona szukał piłkarzy mogących spełnić wymogi Serie A, lecz można przypuszczać, że nie wysnuł wielu konstruktywnych wniosków. Natomiast skaut poszukujący bramkarzy dla Arsenalu Londyn oceniał występ Jana Muchy i Mariusza Pawełka. Słowak, który negocjuje z Legią nowy, lukratywny kontrakt, raz był w poważnych opałach. W 9 min wygarnął piłkę sprzed linii bramkowej. Wiślacy mieli czego żałować, bo akcja Wojciecha Łobodzińskiego z Andraźem Kirmem była ich najlepszą w pierwszej odsłonie, a szansę Musze na skuteczną interwencję dał Paweł Brożek.

 

Życie Warszawy - Tak, jak w meczu z Ruchem, jeszcze przed przerwą boisko z powodu kontuzji musiał opuścić Sebastian Szałachowski. Urban, dokonując zmiany, musiał być przekonany, że osłabia zespół, jednak to, co wydarzyło się kilka chwil później, mogło pomóc uwierzyć mu w szczęśliwą rękę. Radović był na boisku nowy, nie zdążył nawet dotknąć piłki, więc obrońcy Wisły zapomnieli o nim w polu karnym. Sytuację próbował ratować Mariusz Pawełek, ale zderzył się z Marcelo, a Radović dał Legii prowadzenie 1:0. Skorża chciał zmienić grę, wprowadzając nowych piłkarzy. W przerwie w szatni został Mauro Cantoro, a na boisku pojawił się Tomas Jirsak. Później na skrzydło wprowadzony został Piotr Ćwielong, a pod koniec meczu Łukasz Garguła wszedł za Patryka Małeckiego, który o swojej wysokiej formie ostatnio częściej mówi, niż pokazuje ją na boisku. Legia zwietrzyła szansę, zaczęła się bronić, bo w tym jest najlepsza w lidze. We wszystkich dotychczasowych meczach straciła tylko sześć goli, a w Sosnowcu powstrzymała najlepszy atak ekstraklasy. Skutecznie, choć różnymi sposobami: na ostro, sprytem albo licząc sekundy, kiedy wyjątkowo długo z boiska nie podnosili się Iwański i Giza. Kontrataków było niewiele, ale przynajmniej jeden - kiedy Takesure Chinyama miał przed sobą tylko bramkę i Pawełka - powinien zakończyć się bramką. Legia wygrała z Wisłą na wyjeździe pierwszy raz od 1997 roku. Pierwszy raz od dawna przy Łazienkowskiej wyjdzie słońce. Drużyna Urbana ciągle walczy o mistrzostwo, wygrała w piątek, a kilka tygodni temu - z Lechem Poznań. Gdyby umiała skutecznie walczyć ze słabszymi, byłaby liderem.

 

Gazeta Wyborcza - Niedokładne przyjęcia, fatalne podania, niemrawe uderzenia, a sytuacji jak na lekarstwo. Szlagier ligi rozczarował na całej linii. - Nic nam nie wychodziło i po kolejnej porażce na szczycie straciliśmy prestiż. Trudno, ale dzięki temu liga będzie ciekawsza - przyznał Maciej Skorża, trener mistrzów Polski. Przewaga jego zespołu stopniała do czterech punktów. Wisła bije wszystkich, jak leci, ale gdy przychodzi mecz z mocnym zespołem, schodzi z boiska z nosem zwieszonym na kwintę. Zupełnie inną regularność prezentują warszawianie. - Naprawdę nie potrafię wytłumaczyć, czemu zwyciężamy Lecha i Wisłę, a później tracimy punkty z Piastem czy Odrą Wodzisław - podkreśla Marcin Komorowski, obrońca gości. - Ale chcieliśmy wygrać z krakowianami po ciężkiej walce, by pokazać, że jeszcze bijemy się o tytuł.

Polecamy

Komentarze (1)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.