Przegląd prasy
02.11.2009 08:28
Skrót meczu Legia - Ruch
Przegląd Sportowy - Co to był za strzał! Jak mi tak zrobisz w czasie meczu, to od razu będzie szydera - krzyczał trener Jan Urban na jednym z przedmeczowych treningów warszawskiej Legii. W ręku trzymał... kij, a strofował Sebastiana Szałachowskiego. - Zobacz jak Miętowy (Marcin Mięciel - przyp.red) uderza. O to właśnie chodzi - kontynuował szkoleniowiec. Może to jest sposób na Legię? Bo dwaj wspomniani zawodnicy potrzebowali niespełna ośmiu minut, aby po raz pierwszy pokonać Krzysztofa Pilarza. Jeden podawał, drugi strzelał, potem dołożył drugiego gola i Legia pokonała rewelację bieżących rozgrywek. - Wszystko wybaczę, ale braku ambicji nie - to z kolei słowa Urbana z piątkowych zajęć. Jego zawodnicy wzięli je sobie do serca, bo od pierwszych minut widać było walkę i zaangażowanie, czyli elementy, o których brak często miał do nich pretensję. Inna sprawa, że chorzowianie wystraszyli się rywala, nad którym przed tym spotkaniem mieli cztery punkty przewagi. Szkoda jedynie, że po 45 minutach przestała grać w piłkę. Mimo tego spokojnie pojedzie do Sosnowca na piątkowy hit rundy jesiennej.
Gazeta Wyborcza - Drugiej połowy sobotniego meczu zwyczajnie oglądać się nie dało. Ruch nie miał pomysłu ani atutów, by wygrać. Legia okupiła zwycięstwo trzema kolejnymi kontuzjami. Do Takesure'a Chinyamy i Bartłomieja Grzelaka dołączyli Sebastian Szałachowski (zbite żebra), Mięciel (naciągnięty mięsień) i Maciej Rybus (problemy ze stawem skokowym). Przeciwko Wiśle Mięciel i Rybus na pewno będą mogli zagrać. Co do pozostałych - są wątpliwości. Tak czy inaczej, w piątek w Sosnowcu Jan Urban po raz 13. w sezonie wystawi inną jedenastkę w porównaniu z poprzednim spotkaniem.
Polska The Times - Legioniści grali tak, jakby chcieli udowodnić trenerowi, że grubo się pomylił, krytykując ich w mediach. Gdy tracili piłkę, jej odzyskanie zajmowało im kilkanaście sekund. Piłkarze Ruchu nie umieli się przeciwstawić. Byli sparaliżowani, różnica w technice dawała o sobie znać. Legia panowała nad sytuacją. Było wiadomo, że kolejna bramka paść musi. Zdobył ją Mięciel po efektownej akcji na lewym skrzydle Marcina Komorowskiego. - Hit kolejki trochę krótki, bo 45-minutowy. Pierwsza połowa wzorowa, o drugiej zapomnijmy - komentował Urban. Faktycznie, po przerwie Legia znów przypominała drużynę, którą oglądaliśmy w poprzednich meczach. Miała niby przewagę, ale akcje były szarpane, a i Ruch kilka razy zagroził bramce Jana Muchy. Tempo siadło głównie dlatego, że wicemistrzowie Polski oszczędzali już siły na piątkowe spotkanie z Wisłą w Sosnowcu. - To, jak zagraliśmy w drugiej połowie, można potraktować jako zasłonę dymną przed wyjazdem do Sosnowca - komentował pomocnik Legii Maciej Iwański. Dodawał jednak, że w szatni wszyscy długo głowili się, dlaczego dysproporcja pomiędzy obiema połowami była aż tak widoczna. - Po przerwie zagraliśmy słabo. Musimy to poprawić, bo myślimy tylko o tym, by w meczu z Wisłą zdobyć trzy punkty - dodawał Iwański.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.