Domyślne zdjęcie Legia.Net

Przegląd prasy

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

24.08.2009 09:07

(akt. 17.12.2018 07:38)

Wczorajsza porażka Legii z Odrą w Wodzisławiu Śląskim nie mogła pozostać bez echa w dzisiejszej prasie codziennej. Oto kilka wybranych tytułów prasowych: <i>Gazeta Wyborcza</i> - Nieskuteczności ciąg dalszy; <i>Przegląd sportowy</i> - Piłkarze Jana Urbana znowu zawodzą swoich kibiców; <i>Dziennik</i> - Wielka niemoc ligowych napastników; <i>Trybuna</i> - Stolica w odwrocie; <i>Polska The Times</i> - Wodzisław to dla Legii miasteczko strachu; <i>Fakt</i> - Nie miał kto strzelać!; <i>Super Express</i> - Legia frajerów. <br>Skrót meczu <a href=http://ekstraklasa.tv/ekstraklasa/10,91668,6956448,4__kolejka__Odra___Legia_1_0__Skrot_meczu.html class=link target=_blank>kliknij tutaj</a>
Przegląd Sportowy - Sensacja w Wodzisławiu. Legia przegrała z Odrą, choć gospodarze nie kryli, że satysfakcjonuje ich remis i bardzo długo grali tak, by nie stracić bramki, a o jej strzeleniu pomyśleli dopiero w końcówce. A goście już w I połowie mogli i powinni byli prowadzić 3:0. - Grając o mistrza Polski nie możemy marnować takich sytuacji - zauważył Marcin Mięciel. - Musimy się zebrać razem i porządnie przedyskutować tą sytuację. Nasza nieskuteczność? Nie wiem skąd się wzięła. Chyba musimy iść do kościoła, żeby ten element poprawić. - Kościół nam nie pomoże - prostował Mięciela Jan Mucha, jedyny gracz Legii, do którego trener Jan Urban nie mógł mieć wczoraj większych pretensji. Słowak i tak był jednak niepocieszony. - W pierwszej połowie powinniśmy byli zdobyć trzy gole i spokojnie dograć do końca. Po takim meczu nic więcej nie powiem. Jestem wkur.....i przepraszam, że używam takich słów, ale inaczej tego określić się nie da. Super Express - Legioniści znów wracają na tarczy z Wodzisławia. Skrzywdził ich sędzia, ale pretensje mogą mieć głównie do siebie. Po tylu zmarnowanych sytuacjach stuprocentowych zasłużyli na tytuł "frajerów roku". Zwycięską bramkę strzelił Piotr Piechniak, sprytnym strzałem pokonując Jana Muchę. Tyle że kilka sekund wcześniej odepchnął Marcina Komorowskiego, powalając go na ziemię. Stojący obok arbiter Paweł Gil uznał jednak, że faulu nie było. Sędzia wypaczył wynik, ale gdyby legioniści wykorzystali choć kilka z idealnych sytuacji, które mieli wcześniej, to o błędnej decyzji arbitra wszyscy szybko by zapomnieli. Najpierw Marcin Mięciel, a potem Sebastian Szałachowski pudłowali koszmarnie, mając przed sobą tylko bramkarza gości. Najbardziej "wykazał się" ten drugi. W sytuacji sam na sam "Szałach" najpierw trafił w słupek, a kiedy odbita piłka spadła mu pod nogi, nie trafił z kilku metrów do pustej bramki. Gazeta Wyborcza - W pierwszej połowie Sebastian Szałachowski miał trzy znakomite okazje do strzelenia bramki. Trzy razy był sam na sam z bramkarzem, trzy razy kopał piłkę bez sensu, bez myśli i bez umiejętności. Wygląda na to, że wszystko, co ten szybki skrzydłowy miał wykorzystać w tej rundzie, zrobił w trakcie przygotowań. Przed sezonem zdobył siedem bramek, odkąd ruszyła liga - ani jednej. W niedzielę w Wodzisławiu okazje miał idealne. Takie, które np. Tomasz Frankowski wykorzystuje z zimną krwią. Szałachowski nie wykorzystał żadnej, choć raz strzelał do pustej bramki. Tyle że lewą nogą kopnąć piłkę nie za bardzo potrafi i po uderzeniu piszczelem przestrzelił. Wcześniej do braku umiejętności doszedł brak szczęścia - będąc sam na sam ze Stachowiakiem, trafił w słupek. Legia grała w Wodzisławiu dobrze. Krytykowany za mecz z Cracovią Mięciel był w pierwszej połowie najlepszy w warszawskim zespole. Już nie starał się strzelić gola za wszelką cenę, ale wracał, walczył o piłkę i rozgrywał. To on dwa razy dogrywał do Szałachowskiego, kiedy ten nie wykorzystywał szansy sam na sam. W pierwszej połowie przewaga warszawian była bezdyskusyjna - zawodziła skuteczność.

Polecamy

Komentarze (13)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.