Domyślne zdjęcie Legia.Net

Przegląd prasy

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

24.07.2009 08:31

(akt. 17.12.2018 10:54)

Wczorajsze zwycięstwo Legii w Gruzji i awans do kolejnej rundy to wydarzenia szeroko komentowane w dzisiejszej prasie. Podkreślane są szybko zdobyta bramka, która zakończyła emocje i kontuzja <b>Dicksona Choto</b>. Oto kilka wybranych tytułów prasowych: <i>Gazeta Wyborcza</i> - Legia z awansem ale bez Choto; <i>Dziennik</i> - Legia awansowała; <i>Trybuna</i> - Piłka plażowa; <i>Polska the Times</i> - Emocje skończyły się po sześciu minutach; <i>Życie Warszawy</i> - Legia w III rundzie; <i>Fakt</i> - Legia zwycięska także w rewanżu; <i>Przegląd Sportowy</i> - Wywalczyli co chcieli.
Polska the Times - Niespodzianki nie było, a Legia Warszawa bez większych problemów pokonała na wyjeździe 1:0 Olimpi Rustawi i awansowała do trzeciej rundy eliminacji Ligi Europejskiej. Zwycięską bramkę dla piłkarzy Jana Urbana zdobył już w szóstej minucie Sebastian Szałachowski. W zasadzie na tym można by zakończyć relację z tego meczu, bo i o czym tu w sumie jeszcze pisać. Chyba tylko o tropikalnej pogodzie, która mocno dała się we znaki legionistom. Może jeszcze o kontuzji (oby niegroźnej) Dicksona Choto. Bezbłędny w czwartek stoper z Zimbabwe opuścił boisko w 81. minucie z grymasem bólu i lodowym okładem na udzie. Chwilę później omal nie padła wyrównująca bramka. Po strzale głową Jonatasa piłka trafiła w słupek. Trener gospodarzy Varlam Kilasonia zapowiadał co prawda, że liczy po cichu na cud. Po trafieniu Szałachowskiego, który wykorzystał dokładne podanie Piotra Gizy, stało się jednak jasne, że cudu tym razem nie będzie. Czasu na odrabianie strat było co prawda mnóstwo, ale do awansu Gruzinom było w tym momencie potrzebnych aż pięć bramek. W pierwszym spotkaniu Legia wygrała przecież przy Łazienkowskiej 3:0. Widać było, że nie bardzo w to wierzą. Poza wspomnianym strzałem w słupek niewiele już do końca meczu pokazali. Przegląd Sportowy - Wczorajsze spotkanie trudno było oglądać. Legia jakby nie chciała się przemęczać, oddała inicjatywę i królowały żmudne próby konstruowania ataku pozycyjnego przez gospodarzy. Czyli dziesiątki podań wszerz boiska z których nic nie wynikało. Raz na kilka minut wicemistrzowie Polski dochodzili do wniosku, że warto zaatakować i to robili. Znowu nieźle prezentowali się dwaj rozgrywający Giza i Maciej Iwański, którzy bardzo często próbowali prostopadłych zagrań do skrzydłowych lub jednego z napastników. Często brakowało zrozumienia, ale ten system taktyczny wicemistrzowie Polski ćwiczą od niedawna. Taka postawa spowodowała, że Gruzini byli częściej przy piłce, wykonywali więcej rzutów rożnych czy wolnych. Stałe fragmenty gry miały być ich atutem, ale po żadnym z nich nie udawało im się stworzyć zagrożenia pod bramką Jana Muchy. Legia kontrolowała grę, ale w końcówce przyszedł moment dekoncentracji. Najpierw po strzale Jontatasa piłka trafiła w słupek, chwilę później Mucha wygrał pojedynek z brazylijskim napastnikiem i udało się nie stracić gola. Ale przy tej interwencji ucierpiał Dickson Choto. Uraz wyglądał na poważny. Zawodnik prawdopodobnie ma kłopot z mięśniem czworogłowym, ale więcej wiadomo będzie kiedy piłkarz przejdzie badania. Uda się na nie natychmiast po powrocie do stolicy. Kolejne spotkanie rozegrał Marcin Mięciel, który zmienił Adriana Paluchowskiego. Miał jedną swoją szansę, ale Michaił Alawidze okazał się lepszy broniąc uderzenie napastnika. Widać, że forma Mięciela rośnie wraz z każdym spotkaniem, ale na jego gole będziemy musieli jeszcze poczekać.

Polecamy

Komentarze (9)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.