Domyślne zdjęcie Legia.Net

Przegląd prasy

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

18.05.2009 08:38

(akt. 17.12.2018 18:10)

Poniedziałkowa prasa dość szeroko pisze o sobotnim zwycięstwie Legii. Podkreślany jest fakt zdobycia dwóch bramek przez <b>Adriana Paluchowskiego</b> oraz to, że drużyna zaczęła grać w piłkę dopiero po zejściu z boiska <b>Rogera Guerreiro</b>. Oto kilka wybranych tytułów prasowych: <i>Przegląd Sportowy</i> - Rywal dla Chinyamy; <i>Polska The Times</i> - Bez Takesure Chinyamy Legia też potrafi wygrywać; <i>Fakt</i> - Owacja dla bohatera, gwizdy dla Rogera; <i>Życie Warszawy</i> - Legia jeszcze z szansami; <i>Rzeczpospolita</i> - Legia nie traci punktów; <i>Dziennik</i> - Legia wygrała i dogoniła Lecha</i> <br>Bramki Paluchowskiego i gol Gizy - kliknij tutaj <a href=http://ekstraklasa.tv/ekstraklasa/10,91668,6615534,28__kolejka__Legia___Polonia_B__3_1__Skrot_meczu.html class=link target=_blank>kliknij tutaj</a>
Życie Warszawy - Stołeczna drużyna rozpoczęła od mocnego uderzenia - już pierwsza akcja przyniosła jej bramkę. W czwartej minucie Piotr Giza zagrał prostopadłą piłkę w pole karne rywali. W ostatniej chwili dobiegł do niej Jakub Rzeźniczak, który ograł bramkarza i zacentrował do Paluchowskiego. Napastnik dopełnił tylko formalności. Szybki gol nie wpłynął motywująco na oba zespoły - Legia grała ospale i rzadko przedostawała się w okolice bramki Michala Peskovica. Bliski szczęścia był Maciej Rybus, którego strzał z 38. minuty zatrzymał się na słupku. Z kolei uderzenie Macieja Iwańskiego na raty obronił bramkarz Polonii. Goście w pierwszej połowie zaledwie kilka razy próbowali atakować, a zwykle już w środku pola tracili piłkę. W 45. minucie wykonywali rzut rożny i najlepiej w polu karnym ustawił się Michał Zieliński. Napastnik z Bytomia celną główką dał gościom remis 1:1. Przegląd Sportowy - Ale nawet mocne słowa Urbana w przerwie na nic się zdały, bo to goście dochodzili do głosu po zmianie stron. Wprawdzie nie oddali strzału na bramkę Jana Muchy, ale przejmowali inicjatywę w środku pola. Do czasu zejścia z boiska Rogera. Wszedł Miroslav Radović, ale przede wszystkim Giza przeszedł do środka pola. - Po wejściu „Rado" Piotrek miał więcej miejsca i grał znakomitą partię. Razem z Adrianem wygrali nam ten mecz - przyznał Maciej Iwański, który do tego czasu prezentował się mizernie, ale w momencie, kiedy coraz więcej zaczęło od niego zależeć, zdecydowanie odżył. Natomiast Giza od tego momentu dzielił i rządził, był pewny siebie, ryzykował i w zdecydowanej większości przypadków mu się to opłacało. Tym większe uznanie, że jeszcze przed przerwą uszkodził kręgosłup. - Masażyści popracowali i udało się jakoś dograć do końca - przyznał. Najpierw asystował przy drugim golu Paluchowskiego, a już w do-liczonym czasie gry zdobył swoją piątą bramkę w tym sezonie. - Przy wyniku remisowym bałem się, że przeżyjemy koszmar, zremisujemy lub przegramy to spotkanie - stwierdził Giza. Sobotni mecz ewidentnie pokazał, że miejsce Gizy jest w środku pola, a nie na prawym skrzydle. - Co ja mam zrobić, skoro Radović jest bez formy - rozkładał ręce Urban. Ale Serb dał pierwszy sygnał, że wraca do odpowiedniej dyspozycji. Dobrze współpracował z Rzeźniczakiem - W końcu coś pokazałem - uśmiechał się, choć trener tonował jego euforię.

Polecamy

Komentarze (3)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.