Przegląd prasy

Życie Warszawy - Legia nie zdołała po raz pierwszy od 10 lat wygrać z Wisłą w Krakowie. Zwycięską bramkę dla gospodarzy strzelił Marek Zieńczuk. Dla Legii była to już czwarta w tym sezonie porażka 0:1. Stołeczny zespół traci do prowadzącej w tabeli Wisły już osiem punktów. - Legii także strzelę gola - zapowiadał przed meczem Zieńczuk, który w ostatnich spotkaniach regularnie pokonywał bramkarzy rywali. Zawodnik Wisły słowa dotrzymał, choć tym razem z konieczności zagrał na pozycji obrońcy (za żółte kartki musiał pauzować Głowacki). W 19. minucie znalazł się jednak w odpowiednim miejscu boiska i wykorzystał fatalny błąd Dicksona Choto, który zamiast wybić piłkę głową, pozwolił ją opanować Pawłowi Brożkowi. Jeden z bliźniaków odegrał do Zieńczuka, a ten strzałem z linii pola karnego pokonał Jana Muchę. To była jedna z nielicznych sytuacji pod obiema bramkami w pierwszej połowie meczu. W drugiej części Wisła ruszyła do zdecydowanych ataków. Nie było to trudne do zrealizowania, bo legioniści za wszelką cenę starali się doprowadzić do wyrównania i zagrali ofensywniej. Mucha co chwilę znajdował się w opałach. To, że nie padły kolejne bramki dla Wisły, jest zasługą broniącego z poświęceniem Słowaka i rozregulowanych celowników piłkarzy "Białej gwiazdy". Przegląd Sportowy - Przy Łazienkowskiej wszyscy zastanawiają się, jaka jest przyczyna obniżki formy. Zapewniają, że to na pewno nie błąd w przygotowaniach do sezonu, że każdy piłkarz jest wciąż monitorowany i badany. Ale należy pamiętać, że Legia wcześnie zaczęła sezon meczami Pucharu Intertoto. Kryzys musiał się przytrafić. Kalendarz, o którym mówiono, że dzięki niemu prowadzi w tabeli, obrócił się przeciwko niej, bo mierzy się z najlepszymi akurat w czasie obniżki formy. Mimo wszystkich kłopotów legioniści zapowiadają, że nie należy jeszcze Wiśle przydzielać tytułu. - Nie zapominajmy, że przed nami 18 kolejek ligowych, a wiosną podejmujemy wszystkich najgroźniejszych rywali na swoim stadionie. Spokojnie, jeszcze pokażemy, na co nas stać - mówi bramkarz legionistów Mucha. By tak się stało, szefowie klubu muszą zimą sprowadzić dwóch-trzech doświadczonych piłkarzy.