Domyślne zdjęcie Legia.Net

Przegląd prasy

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

15.09.2007 09:59

(akt. 22.12.2018 05:22)

Wczorajsze zwycięstwo Legii oraz budowa stadionu narodowego to dwa tematy, który przewodzą w dzisiejszej prasie. Oto kilka wybranych tytułów dotyczących wczorajszego zwycięstwa Legii nad Widzewem: - Dziennik - Odczarowali bramkę Muchy ; Fakt - Nie ma mocnych na Legię ; Gazeta Wyborcza - Niepokonana ; Przegląd Sportowy - Na problemy Chinyama ; Rzeczpospolita - Legia z rekordem ; Super Express - Urban rzucił mięsem ; Życie Warszawy - Lider z Łazienkowskiej wciąż nie zwalnia tempa.
Życie Warszawy - Po bramkach Vukovicia, Chinyamy i Edsona Legia pewnie pokonała 3:1 Widzew. Podopieczni Jana Urbana wygrali siódmy ligowy mecz z rzędu i umocnili się na pozycji lidera Orange Ekstraklasy. Tym razem czołg Legii rozpędzał się powoli, ale i tak rozjechał Widzew. - Kiedy się wygrywa wszystkie mecze, żadna przerwa nie jest dobra - mówił przed meczem Urban, przestrzegając, że Widzew po zmianie trenera nie będzie łatwym rywalem, a jego miejsce w tabeli (trzecie od końca) nie jest adekwatne. Ostrzeżenie legioniści otrzymali już w pierwszej minucie, gdy niepokonany w tym sezonie Jan Mucha cudem wybił piłkę w zamieszaniu podbramkowym. Legia obudziła się dopiero po kwadransie. Efektem był gol Aleksandara Vukovicia, który strzałem głową pokonał Bartosza Fabiniaka. Stołeczni piłkarze mieli szansę na kolejne gole, ale zdobył go po strzale Pawła Kuklisa Widzew. Stało się jasne, że słowacki bramkarz Legii nie pobije rekordu Władysława Grotyńskiego z sezonu 1969/1970, kiedy to ulubieniec warszawskiej publiczności nie stracił gola przez 759 minut. Mucha skapitulował po 634. Po zdobyciu wyrównującego gola kibice Widzewa i Legii z trybuny otwartej opuścili swoje miejsca. To efekt protestu fanów przeciwko Ekstraklasie SA, która nie pozwala na używanie rac podczas spotkań. Przegląd Sportowy - Już od początku dru­giej części gry obie drużyny posta­wiły na ofensywę. Wyglądało to tak, jakby wściekła Legia za wszelką cenę chciała przedłu­żyć serię zwycięstw, z kolei go­ście - zachęceni strzeleniem go­la - próbowali do tego nie dopu­ścić. I być może osiągnęliby ten cel, gdyby nie Takesure Chiny­ama. Nieobliczalny napastnik z Zimbabwe w 64. minucie za­stąpił przeciętnie spisującego się Grzelaka i już 6 minut póź­niej, po złym wślizgu Kuklisa, przejął piłkę przed polem kar­nym, ograł obrońcę i dał Legii prowadzenie. Ale to nie był koniec. W 77. minucie Widzew wiedział, że kolejnej passy nie przełamie. Wszystko przez Edsona, który przepięknym strzałem z 20 me­trów pokonał Fabiniaka i przy­pomniał, za co kibice z Warsza­wy go uwielbiają. Rzeczpospolita - Wydarzyło się wreszcie coś nowego w sprawie buntu kibiców Legii, którzy dotychczas nie chcieli za bardzo dopingować swojej drużyny. W 35. minucie przerwali swój protest za kary nałożone na nich po bijatyce w Wilnie i dołączyli do innego, tym razem już ogólnopolskiego, przeciwko karaniu klubów za odpalanie rac. Na dziesięć minut zeszli z trybun, podobnie jak fani z Łodzi. Potem wrócili do gniewania się za Wilno i dopiero pięć minut przed końcem postanowili gniewy zawiesić.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.