Przegląd prasy
28.08.2010 09:03
Gazeta Wyborcza - Po pierwszych czterech spotkaniach będzie czas na pierwsze podsumowanie i wnioski - mówił trener Legii przed sezonem. Warszawianie mają sześć punktów. Można powiedzieć: o sześć za dużo, bo wywalczyli je w niezwykle szczęśliwych i sprzyjających okolicznościach. We Wrocławiu do zwycięstwa wystarczył jeden celny strzał Rybusa, a piłkarze Śląska nie wykorzystali kilku doskonałych okazji, trafili też w poprzeczkę. Z Cracovią Legii pomogła kontrowersyjna decyzja arbitra w doliczonym czasie oraz nieskuteczność rywali, którzy prowadząc 1:0, mieli kolejne okazje po fatalnych błędach obrońców. Jeśli więc Legia Skorży wygrywała, to zdecydowanie fartownie. A kiedy przegrywała - to już dosadnie i z przytupem. Po 0:3 w derbach Warszawy przyszedł przegrany 0:2 mecz z Bełchatowem. Łatwa wygrana z niedocenianym przeciwnikiem miała pozwolić utrzymać kontakt z czołówką ekstraklasy. Ale żeby wygrywać, trzeba umieć grać i mieć pomysł. Przeciwko zespołowi Macieja Bartoszka legioniści nie mieli żadnej koncepcji, a przynajmniej nie było tego widać na boisku. Legia przypomina jeden wielki kocioł. Skorża w nim miesza, dodaje składniki, wszystko zmienia, ale efektów nie ma. Teraz trener ma dwa tygodnie przerwy na mecze reprezentacji, następny mecz warszawianie grają w Chorzowie. Znowu będą musieli liczyć na szczęście czy też będzie to pierwsze spotkanie, które wygrają zdecydowanie i bezdyskusyjnie?
Super Express - Legia zagrała tragicznie, ale trzeba oddać rywalom, że to ich zasługa. Stare piłkarskie porzekadło mówi, że gra się tak, jak przeciwnik pozwala. GKS nie pozwolił Legii niemal na nic. Uważną grą w obronie i wysokim pressingiem wybijał "wojskowych" z rytmu, a kiedy tylko bełchatowianie przejmowali piłką, szybko wyprowadzali dynamiczne kontrataki, po których obrońcy Legii gubili się, jak dzieci we mgle. Najbardziej pogubili się w 11. i 39. minucie, tracąc dwa gole w niemal identycznych okolicznościach. Tomasz Wróbel dwukrotnie dośrodkował na piąty metr, gdzie zupełnie niepilnowany Żewłakow bez problemu trafił głową do bramki. W obu przypadkach Marijan Antolović stał jak gamoń na bramkowej linii, choć gdyby wyszedł do dośrodkowań, to mógłby łatwo zażegnać niebezpieczeństwo.
Przegląd Sportowy - Tomasz Wróbel do Marcina Żewłakowa - w taki sposób skazywani na porażkę piłkarze PGE GKS rozmontowali Legię. 34-letni napastnik zawstydził wszystkich sowicie opłacanych zawodników stołecznego zespołu kapitalnie wykorzystując dośrodkowania kolegi i błędy warszawskich defensorów. Wychowanek Marymontu Warszawa, rodowity warszawiak, pokazał, jak powinien grać skuteczny napastnik. GKS był lepszy od Legii i wygrał zasłużenie. Gospodarzom nie pomogli nawet kapitalnie dopingujący ich kibice. Druga porażka w sezonie to już poważny alarm.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.