Domyślne zdjęcie Legia.Net

Przegląd prasy

Marcin Gołębiewski

Źródło:

26.09.2006 06:37

(akt. 24.12.2018 20:14)

Dzisiejsza prasa skupia się głównie na unieważnieniu kolejnego już przetargu na budowę stadionu Legii. Prasa zwraca uwagę na słabość naszego prawa – ustawy o zamówieniach publicznych oraz nieudolność władz Warszawy, które po raz kolejny, tylko obiecują rozpocząć wielką inwestycję w mieście. Oto kilka tytułów prasowych: Futbolowa Klęska ratusza - <i>Gazeta Wyborcza</i>, Nie będzie nowego stadionu Legii - <i>Rzeczpospolita</i>, Stadion nieważny przez słabość polskiego prawa - <i>Życie Warszawy</i>.
Gazeta Wyborcza: Nici z narodowej Legii. Nowy wielki stadion przy ul. Łazienkowskiej nie powstanie, bo jedyna oferta na budowę okazała się nieważna. - Jestem bardzo smutny - wzdycha Michał Borowski, naczelny architekt miasta i przewodniczący komisji przetargowej. Nic dziwnego. O nowym stadionie na Powiślu mówi się w ratuszu od ponad dwóch lat. Lech Kaczyński obiecywał, że będzie gotowy w tym roku. Ratusz nie mógł jednak pochwalić się w tej sprawie sukcesami. Pierwszą porażkę urzędnicy obwieścili latem zeszłego roku. Okazało się wówczas, że ani jedna z czterech ofert potężnych konsorcjów, doświadczonych w budowie wielkich obiektów sportowych, nie jest bezbłędna. W sierpniu ratusz odtrąbił bliski sukces. Gazety pisały, że na Powiślu powstanie stadion wart 462 mln zł, a zbuduje go konsorcjum niemieckich firm. Część pieniędzy miało dołożyć miasto. Urzędnicy reklamowali projekt tak: ażurowa lekka konstrukcja, szklany rozsuwany dach, podziemny parking. Miejsca dla 35 tys. kibiców. Po sprawdzeniu oferty i podpisaniu umowy warszawiacy mieliby czekać na nowy stadion narodowy trzy lata. Wygląda jednak na to, że wielkiej Legii nikt się nie doczeka. Wczoraj zebrała się komisja przetargowa i uzgodniła, że oferta konsorcjum niemieckich firm: HMB Stadien und Sportstattenbau GmbH razem z Wayss und Freytag Schlusselfertingbau AG i Krupp Stahlbau Hannover GmbH jest nieważna. Decyzję podpisał komisarz Kazimierz Marcinkiewicz. Dlaczego? Niemcy zobowiązali się do zaprojektowania i budowy stadionu, ale ostateczny sukces uzależniali od tego, czy np. uda im się zdobyć na czas pieniądze na prowadzenie inwestycji. - Nie jestem w stanie zrozumieć postawy firmy. Przygotowanie oferty kosztowało setki tysięcy euro. Pół roku trwały negocjacje. A potem pisaliśmy pisma z prośbą o wyjaśnienia i nie dostaliśmy odpowiedzi - opowiada Michał Borowski. Co będzie dalej z Legią? Wiele zależy od planów rządu związanych ze Stadionem Dziesięciolecia. Jeśli projekt budowy stadionu narodowego na prawym brzegu Wisły stanie się realny, w magistracie najpewniej machną ręką na wielką Legię. Wtedy miasto jedynie zmodernizuje stadion tak, by mógł przyjmować ok. 20 tys. widzów. Kwestia losów Stadionu Dziesięciolecia rozstrzygnie się najpóźniej w grudniu. Pod koniec roku będzie wiadomo, czy Polska zostanie organizatorem mistrzostw Europy w piłce nożnej w 2012 r. Właśnie na te rozgrywki ma być przebudowany były Stadion Dziesięciolecia, a obecny Jarmark Europa. Nieoficjalnie mówi się o tym, że premier Jarosław Kaczyński planuje wyznaczenie na pełnomocnika tej inwestycji posła Przemysława Gosiewskiego. Miałby być gwarancją powodzenia przedsięwzięcia. Życie Warszawy: Klamka zapadła. Przetarg na budowę stadionu piłkarskiego na Legii został definitywnie unieważniony. To już drugie takie posunięcie władz Warszawy. Pierwsze unieważnienie miało miejsce ponad rok temu, kiedy wszystkie chętne firmy popełniły błędy w ofertach złożonych miastu. Teraz okazuje się, że i w tym przetargu jedyna złożona Ratuszowi propozycja jest funta kłaków warta. O czym to świadczy? 0 kilku zjawiskach. Przede wszystkim o słabości polskiego prawa. Moim zdaniem, to ostateczna kompromitacja pewnego systemu realizacji inwestycji w Polsce. Prawo zamówień publicznych jest tak fatalne, tak dziwnie, nienaturalnie skomplikowane, tak utrudniające inwestycje, że trudno cokolwiek w Polsce zbudować. A już duży obiekt, którego inwestorem jest samorząd działający w porozumieniu z prywatną firmą, wydaje się zupełnie niewykonalny. Z drugiej strony jednak inwestor, który realnie chce cokolwiek w Polsce zbudować, musi zdawać sobie sprawę z tego, jakie mamy przepisy. I skrupulatnie się do nich dostosowywać. Inaczej - z kontraktu nici. Nie wiem, czy w tym wypadku potencjalny inwestor spełnił dokładnie wszystkie wymagania miasta, ale skoro komisja przetargowa podjęła po sprawdzeniu decyzję o unieważnieniu przetargu, to wydaje mi się, że nie, że znowu jakieś błędy musiały się pojawić. Trudno o jednoznaczne wskazanie winnego unieważnienia przetargu. Szkoda tylko, że władze Warszawy nie wywiążą się z obietnic złożonych mieszkańcom. Niemal na pewno nowy stadion na Legii nie zostanie nigdy zbudowany. To fakt. Szkoda. Nowoczesny obiekt sportowy jest w stolicy niezwykle potrzebny. Nie mamy nadmiaru stadionów, przeciwnie, bardzo ich nam brakuje, i to od lat. Nowa futbolowa arena przydałaby się nie tylko Legii, choć warszawska drużyna korzystałaby z niej oczywiście najczęściej. Można by tu rozgrywać także międzynarodowe spotkania piłkarskie. To byłoby odpowiednie miejsce na duże sportowe spektakle. Jeszcze raz szkoda. Drugie unieważnienie przetargu na tak ważną inwestycję wystawia Polsce fatalną cenzurkę na świecie. Czy rzeczywiście nie jesteśmy w stanie niczego zbudować? Wrócę jeszcze raz do prawa zamówień publicznych. Dopiero, gdy zostanie uproszczone na tyle, by jedynie w minimalnym stopniu koordynować inwestycje, dopóty takie unieważnienia będą na porządku dziennym. I nie da się tego zmienić. Rzeczpospolita: Miasto unieważniło już drugi przetarg na budowę piłkarskiej areny. Decyzję podjął wczoraj wieczorem p.o. prezydenta Warszawy Kazimierz Marcinkiewicz. Kilka godzin wcześniej komisja przetargowa negatywnie zaopiniowała jedyną ofertę, złożoną przez niemieckie konsorcjum HMB Stadien und Sportstattenbau GmbH. - Dokumentacja nie spełniała wymogów prawnych - poinformował przewodniczący komisji, naczelny architekt miasta Michał Borowski. -Niemcy na pierwszej stronie oferty oświadczyli, że spełniają wszystkie wymogi przetargu. Tymczasem w środku zastrzegli, że wybudują stadion, pod warunkiem, że zdobędą pieniądze. To tzw. umowa warunkowa, zabroniona przez polskie prawo o zamówieniach publicznych. Początkowo w przetargu brały udział jeszcze dwa konsorcja - ITI Holding z klubem piłkarskim Legia Warszawa i niemiecką firmą budowlaną Hochtief oraz Fundacja CWKS Legia z portugalskim Amorim Immobiliaria. Nie zdecydowały się jednak złożyć ofert. Konsorcjum skupione wokół HBM zaproponowało budowę stadionu na minimum 35 tys. widzów za 462 mln zł (178 mln zł miało pochodzić z miejskiej kasy). W zamian Niemcy mieliby użytkować stadion przez 16 lat. Takiemu rozwiązaniu sprzeciwił się koncern ITI. Wiceprezes spółki Paweł Kosmala groził, że jeśli miasto zdecyduje się na niekorzystny dla klubu wariant (Legia nie byłaby gospodarzem obiektu i nie partycypowałaby w zyskach np. ze sprzedaży biletów), drużyna mistrza Polski będzie grała poza Warszawą. Unieważniony przetarg oznacza, że wyborcza obietnica Lecha Kaczyńskiego, który przed objęciem fotela prezydenta stolicy mówił o powstaniu w tej kadencji w Warszawie nowoczesnego stadionu piłkarskiego, nie zostanie dotrzymana. Na otarcie łez miasto obiecało kibicom i Legii gruntowną modernizację starego stadionu przy Łazienkowskiej. - Z naszych badań wynika, że można go powiększyć nawet do ponad 20 tysięcy miejsc dla widzów i całkowicie zadaszyć - mówi Michał Borowski. Decyzję w tej sprawie będzie musiała podjąć Rada Warszawy. Przygotowania do rozbudowy zajmą przynajmniej rok. Naczelny architekt oświadczył też, że miasto zaangażuje się w budowę stadionu narodowego w miejscu Stadionu Dziesięciolecia. Rząd zapowiedział już, że jeśli Polska otrzyma prawo do zorganizowania piłkarskich Mistrzostw Europy w 2012 r., na Pradze powstanie nowa wielofunkcyjna arena z trybunami, na co najmniej 55 tys. widzów.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.