Przegląd prasy
25.09.2006 06:46
Po porażce w Kielcach w dzisiejszych tytułach prasowych nie widać tak dużego optymizmu jak u zawodników Legii po spotkaniu z Koroną. Co prawda większość dziennikarzy podkreśla, że mecz w Kielcach był w wykonaniu Legii lepszy niż w Sanoku, ale porażki 1:3 dobrym meczem w wykonaniu mistrza Polski nazwać jednak nie wolno. Oto kilka tytułów prasowych: Legia zbiera baty od wszystkich - <i>Życie Warszawy</i>, Legia - tragedia - <i>Rzeczpospolita</i>, Trwa kryzys Legii - <i>Kurier Szczeciński</i>, Korona pokonała mistrza - <i>Nasz Dziennik</i>, Natchniona Korona - <i>Dziennik</i>, Koronny dowód słabości Legii - <i>Trybuna</i>.
Życie Warszawy: Legia poniosła siódmą porażkę w tym sezonie w 15 spotkaniach. W ubiegłym przegrała też siedem meczów, ale rozegrała ich 38. Wyrzucanie piłkarzy (Włodarczyk, Gottwald) nie pomaga. Obrona wciąż gra słabo, a napastnicy są nieskuteczni, a trener cieszy się z dobrej gry. Chyba coś tu nie gra?
Sobotni mecz w Kielcach był kopią spotkania z rundy wiosennej poprzedniego sezonu. Korona prowadziła 2:0, a Legia w drugiej połowie strzeliła kontaktową bramkę. Kopią, ale tylko do 81. minuty, kiedy gola z karnego, po bezmyślnym faulu Miroslava Radovicia, na 3:1 strzelił Mariusz Zganiacz. Wiosną spotkanie zakończyło się remisem 2:2, a gola w doliczonym czasie gry zdobył Piotr Włodarczyk. Napastnika Legii zabrakło w Kielcach w sobotni wieczór, bo został dzień wcześniej wyrzucony z drużyny na wniosek właścicieli Legii i przy akceptacji trenera Dariusza Wdowczyka. - Trener powinien bronić zawodników przed właścicielami klubu - komentował były piłkarz, ekspert Canal Plus Kazimierz Węgrzyn.
Od ubiegłego sezonu, kiedy Legia zremisowała 2:2 w Kielcach, minęło pół roku. Po letnich transferach stołeczny zespół miał być, wedle trenera Wdowczyka, lepszy, mocniejszy i silniejszy. Okazuje się to mrzonką. Ogromne postępy zrobił zespół z Kielc. Grał mądrzej i dojrzalej niż pół roku temu i zasłużenie wygrał z Legią. Przez pół roku Korona zrobiła ogromny krok w przód, a Legia dwa kroki w tył. Wina trenera czy zawodników? Z pewnością wszyscy są odpowiedzialni za słabe wyniki stołecznego zespołu w rundzie jesiennej.
Katami stołecznego zespołu okazali się ekslegioniści Veselin Djoković i Mariusz Zganiacz. W przerwie letniej zdecydowano przy Łazienkowskiej o sprzedaży Serba Koronie. Dariusz Wdowczyk tłumaczył, że Djoković i tak siedziałby w Legii na ławce rezerwowych.
Rzeczpospolita: 15 tysięcy widzów na meczu z Legią i zwycięstwo Kolportera nad mistrzem Polski to wydarzenie. Niezależnie od tego, że Legia to już tragedia, jak uważają jej odważniejsi kibice. Nikt o tym głośno nie mówił, ale Dariusz Wdowczyk musiał mieć powody do kolejnych stresów, widząc, że jego następca w Koronie Ryszard Wieczorek zrobił w Kielcach więcej niż on. Jakby tego było mało, gole dla Korony strzelali ci, których na Łazienkowskiej nie chciano Veselin Djoković i Mariusz Zganiacz. Medialnym wydarzeniem tygodnia stała się prezentacja telewizji nowej generacji Neovision przygotowanej przez Grupę ITI. Jednym z prezenterów był dyrektor marketingu Piotr Zygo. Jak słychać w okolicach ulic Łazienkowskiej (Legia) i Wiertniczej (ITI) Zygo nie będzie wstanie łączyć funkcji dyrektora i prezesa Legii. Należy, więc spodziewać się jego rezygnacji z pracy w klubie. W ten sposób zostanie zrealizowany jeden z postulatów kibiców Legii. Warto im jednak przypomnieć, że to nie prezes grał.
Nasz Dziennik: Trzy dni po pucharowej klęsce ze Stalą Sanok piłkarze Legii Warszawa przegrali z kielecką Koroną. Mimo że klasa rywala była zupełnie inna, a i postawa mistrzów Polski o wiele lepsza, punktów nie zdobyli, a trener Dariusz Wdowczyk musiał odpowiadać na pytania o ewentualną dymisję. Na razie jej nie przewiduje, ale jest prawdą, iż legioniści od dawna spisują się zdecydowanie poniżej oczekiwań.
Gazeta Krakowska:: Było to ciekawe spotkanie, prowadzone w szybkim tempie, z wieloma gorącymi spięciami podbramkowymi. Wynik mógłby wskazywać, że miejscowi zdecydowanie górowali nad mistrzami Polski. Tak jednak nie było, a Legia generalnie nie grała źle. Ale to Korona była skuteczniejsza, co więcej poczynała sobie bardziej finezyjnie.
Dziennik: Fantastyczny spektakl w Kielcach. Na najpiękniejszym polskim stadionie, najpiękniej grający zespól Kolportera Korony pokonał, aż 3:1 ten najczęściej zawodzący, Legię. Warszawianom nie pomaga najwyraźniej żadna polityka, ani marchewki, ani kija. Po kompromitującej porażce 1:2 w Pucharze Polski z ostatnią ekipą trzeciej ligi, Stalą Sanok, wyrzucono dwóch piłkarzy ze składu (Wlodarczyka i Gottwalda) oraz wstrzymano wypłacanie premii. Nie pomogło. A do tego pogrążył Legię wyrzucony z tego klubu stoper Veselin Djoković - a Legia największe luki ma właśnie w obronie. Co gorsza, wyrzucony z Legii przed trzema laty trener Dragomir Okuka właśnie objął Wisłę Kraków, wygrał 2:0 z Widzewem i jest już w czubie tabeli.
Trybuna: Kryzys warszawskiej Legii trwa, a koronny dowód słabości mistrzów Polski to porażka - w obecności ponad 15 tysięcy widzów i nowego trenera Wisły Kraków Dragomira Okuki - 1:3 z... Koroną w Kielcach w 8. kolejce Orange Ekstraklasy. Żeby było śmieszniej, pierwszą bramkę dla gospodarzy strzelił Veselin Djoković, którego Legia przed sezonem bez żalu się pozbyła, a wynik z rzutu karnego ustalił inny były legionista, Mariusz Zganiacz. Djoković nie jest oczywiście gwiazdą ligi, ale jak na nasze warunki piłkarzem bardzo solidnym. Może grać zarówno na pozycji stopera, jak i defensywnego pomocnika. Trudno w takiej sytuacji powiedzieć: mądry Wdowczyk po szkodzie, ale patrząc na wyczyny Balde, Burkhardta czy na początku sezonu Hugo, należy wysnuć wniosek, że z zawodników, których latem (i minionej zimy także) trener Wdowczyk pozbył się lekką ręką, najbardziej szkoda właśnie Djokovicia, który zapewnił: "Cieszę się z bramki i zwycięstwa, ale nie grałem po to, by coś komuś udowodnić".
Gazeta Wyborcza: Kiedy w średniowieczu pojawiała się epidemia dżumy albo innej cholery na gwałt rozpoczynano poszukiwania winnego. Nic to, że poziom higieny, głód i ogólne warunki życia sprzyjały wszelakim chorobom. Winny musiał być znaleziony. Zazwyczaj był nim diabeł, z którym jednakże był pewien problem. Otóż diabła, zasadniczo, trudno znaleźć. Wymyślono, więc sprytnie, że zamiast zajmować się żmudnymi poszukiwaniami winowajcy, wystarczy dobrać się do jego współpracowniczek. Tak narodził się zwyczaj obwiniania o wszelakie zło czarownic. Z nimi już było znacznie łatwiej. Łapano takie, przywiązywano do stosu, iskra i po problemie.
Dzisiejszą Legię również trawi poważna choroba. Postanowiono, więc starym wypróbowanym sposobem sięgnąć po stos i zapałki. Na pierwszy ogień poszli Włodarczyk i Gottwald prezentujący się w ostatnich czasach bardzo słabo. Czy to są akurat ludzie, którzy zarazili drużynę diabelskimi zarazkami - trudno osądzić. Czy kuracja wstrząsowa przyniosła skutek, osądzić już znacznie łatwiej, bowiem Legia znowu dostała baty.
Pomijając wszelkie aspekty sportowe i finansowe, to, co dzieje się na linii trener - zawodnicy, jest obrzydliwe. Każdy trener musi być przede wszystkim sprawiedliwy. Musi umieć karać, jeśli to konieczne, ale musi też umieć bronić, jeśli zachodzi taka potrzeba. Tylko zespół, który naprawdę szanuje szefa, jest w stanie przekroczyć swój potencjał i dokonać czegoś wielkiego. Trener, żeby nie wiadomo, co się działo, musi być wobec drużyny lojalny. W szatni, w rozmowie w cztery oczy, wtedy można powiedzieć wszystko i to dosadnie. Ale na zewnątrz - kamienna twarz.
Tymczasem Wdowczyk najpierw bredzi publicznie o jakichś "plaskaczach", które jak się okazało, zostały zrozumiane opacznie, bowiem tak naprawdę chodziło o "karczycha" (swoją drogą cóż to za kretyńska, prawdopodobnie koszarowa, terminologia?).
Potem, przy byle okazji płacze, że zawodnicy grają przeciwko niemu. By w końcu pozwalać sobie na to, by zarząd mieszał mu w kadrze. Tak jakby nie miał wystarczającego arsenału środków, takich jak ustalanie składu, wysyłanie do rezerw czy obcinanie premii, żeby samemu wprowadzić ład i porządek.
Na razie zarząd jest po stronie trenera, ale już niedługo może się okazać, że stos znowu zapłonie.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.