Przegląd prasy
21.09.2006 07:00
Po wczorajszej porażce prasa ponownie nie oszczędza legionistów. Niektórzy dziennikarze twierdzą nawet, że piłkarze Legii meczu po prostu wygrać nie chcieli. Pewne jest jedno porażka ze Stalą Sanok to największe upokorzenie klubu w jej 90-letniej historii. Oto kilka tytułów prasowych: Upokorzenie wszech czasów - <i>Dziennik</i>, Kompromitacja Legii - <i>Gazeta Wrocławska</i>, To wielka kompromitacja Legii Warszawa! - <i>Gazeta Wyborcza</i>, Mistrzowie na kolanach - <i>Przegląd Sportowy</i>, Wstydu nie mają - <i>Rzeczpospolita</i>, Piłkarze mnie zdradzili - <i>Super Express</i>, 390 kilometrów i 44 metry wstydu - <i>Życie Warszawy</i>.
Życie Warszawy: 390 kilometrów i 44 metry. Dokładnie taka odległość dzieli centrum Sanoka od centrum Warszawy. Nie chciałbym przebyć tej drogi w autokarze wiozącym ekipę Legii. Atmosfera musiała być w nim gęsta. Już wolałbym podróż do Afganistanu albo spacer nocą po nowojorskim Bronxie. Nie przypominam sobie też, by Legia kiedykolwiek przegrała z tak słabą drużyną. A ta porażka nie powinna wcale dziwić. Przecież to była tylko ostatnia drużyna trzeciej ligi. A dwa tygodnie temu ci sami piłkarze, pod szyldem Legii II (grali w niej m.in. Włodarczyk, Janczyk, Vuković), przegrali z IV-ligowym Nadarzynem. Nie wiem, co jeszcze musi się zdarzyć, by właściciele Legii rozpędzili ten cyrk objazdowy. Może trener Wdowczyk powinien kupić 20 nowych obcokrajowców (jakież piękne prowizje ktoś mógłby zgarnąć z tych transferów), jeden z Polaków powinien zastrzelić Brazylijczyka (w Sanoku tylko szarpali się na boisku), a Elton urządzić dla rodaków libację alkoholową pod kolumną Zygmunta (jazda pod wpływem to za mało). I jakim cudem Wejchert i Walter znaleźli takich doradców, którzy potrafią im wmówić, że tak słabi piłkarze jak Surma, Włodarczyk i Burkhardt nadają się do gry w Legii.
Dziennik: - Panie, ja nie wiem, co tu się stało. Nasz najlepszy piłkarz zarabia 1200 złotych miesięcznie. Ja myślałem, że Legia tu przyjedzie, pobawi się piłką, będzie festyn i zabawa. Zobaczymy mistrzów Polski. A oni nas zlekceważyli. Myśleli, że się z nami na stojąco rozprawią - ni to cieszył się, ni smucił prezes Stali Józef Konieczny.- A wie pan, następny mecz to dodatkowe koszta organizacji - dodał. - Stara prawda mówi, że wygrywa ten, kto chce wygrać. Legioniści grali tak, jakby nie chcieli. Owszem, z Pucharem Polski już na wstępie pożegnały się też takie pierwszoligowe drużyny jak GKS Bełchatów czy Odra Wodzisław, ale żadnej z nich nie można ani pod względem sportowym, ani organizacyjnym porównać do warszawian. I żadna nie zmierzyła się z tak słabą drużyną, jak Stal Sanok.
Przegląd Sportowy: Większość legionistów nie miała po meczu nic do powiedzenia, jeden odpowiedział przekleństwem. Zatrzymał się tylko Piotr Włodarczyk, który w trakcie spotkania zmarnował kilka okazji, o których nawet nie warto wspominać, bo przecież brak skuteczności tego zawodnika stał się już regułą. Na chwilę rozmowy przystanął też załamany Łukasz Surma. - Sięgnęliśmy dna - przyznał. - Okazało się, że nawet na mecze ze Stalą trzeba się odpowiednio zmobilizować. Profesjonaliści nie mogą sobie pozwolić na taką grę jak my w Sanoku. Jeżeli nie zmieni się podejście niektórych zawodników do wykonywanego zawodu, nie widzę przed tą drużyną przyszłości.
Kierownik drużyny Ireneusz Zawadzki ze łzami w oczach schował się w szatni, nawet lekarz Stanisław Machowski załamany opierał się o ścianę korytarza czekając na zawodników. Tak rozpadają się drużyny. Legia to teraz tylko grupa piłkarzy.
- Czy mam pomysł na czwartkowy trening? Czy wiem, co powiedzieć piłkarzom? Nie wiem, czeka nas siedmiogodzinna droga powrotna, gdzie może paść kilka znaczących słów - opowiadał Wdowczyk. Trener zapowiada wyciągnięcie konsekwencji wobec niektórych piłkarzy. - Jak bym powiedział wam teraz jakieś nazwiska, znaczyłoby, że inni są bez winy, a tak nie jest - dodawał.
Niektórzy zawodnicy Stali zatrzymywali piłkarzy Legii do pamiątkowych zdjęć, ze zdziwieniem dowiadywali się od kibiców, że w kolejnej rundzie Pucharu Polski czeka na nich Arka Gdynia. Nikt się tym wcześniej nie interesował. Jak powiedział spiker Maciej Hrywniak, zwycięstwo nad Legią było największym sukcesem w historii klubu z Królewskiego Wolnego Miasta Sanoka, odnosząc się jeszcze do XVI wieku.
Rzeczpospolita: W1/16 rozgrywek o Puchar Polski Legia Warszawa przegrała w Sanoku 1:2 ze Stalą, zajmującą ostatnie miejsce w swojej grupie III ligi. Jest to życiowy sukces piłkarzy z Sanoka i jedna z większych kompromitacji legionistów w 90-letniej historii klubu. Blamaż jest tym większy, że trener Dariusz Wdowczyk wystawił taką samą drużynę (z wyjątkiem Dicksona Choto), jaka w niedzielę pokonała 5:0 Wisłę Płock. Dla Stali był to pierwszy zwycięski mecz w tym sezonie. Do tej pory w rozgrywkach grupy IV trzeciej ligi przegrała pięć spotkań i trzy zremisowała. Legia miała przewagę, ale jak zwykle marnowała dobre okazje. Gospodarze mądrze się bronili, łapali legionistów na spalone, a po prostopadłym podaniu pomocnik Piotr Badowicz zdobył bramkę. Trener Legii dokonał w przerwie aż trzech zmian. Nic to nie dało. Dopiero w 73. minucie po strzale Łukasza Surmy piłkę dobił Miroslav Radović. Mistrzowie Polski uspokoili się i natychmiast stracili drugą bramkę. Strzelił ją napastnik Ireneusz Gryboś. Prawie od razu po tej stracie Grzegorz Bronowicki niemal pobił się ze swoim kolegą, Brazylijczykiem Eltonem. Legia odpadła z rozgrywek, co na tym poziomie zdarzyło jej się po raz pierwszy od dziesięciu lat. Trener Dariusz Wdowczyk powiedział: - Czuję się upokorzony przez zawodników. To spotkanie to kompromitacja. Oczekiwałem profesjonalnego podejścia do meczu.
Ktoś tych "profesjonalistów" do Legii sprowadził, ktoś płaci im ogromne pieniądze, na jakie nie zasługują, i ktoś ich trenuje. To jest gra zespołowa.
Super Express: To jest już koszmar! Piłkarze Legii przegrali w 1/16 Pucharu Polski z ostatnim zespołem III ligi - Stalą Sanok. Trener warszawiaków wietrzy spisek...
Wstyd, kompromitacja, żenada - to słowa, które idealnie pasują do tego, co zaprezentowali pożal się Boże mistrzowie Polski w spotkaniu z zespołem zamykającym tabelę III ligi. W 1/16 Pucharu Poiski Legia przegrała 1:2 ze Stalą Sanok!
Co ciekawe, trener Legii w meczu z zespołem, który w tym sezonie w ośmiu kolejkach III ligi zdobył zaledwie 3 punkty wystawił niemal najsilniejszy skład.
- Kilku zawodników dostało dziś, szanse, ale szczerze mówiąc nie wiem, czy ci piłkarze chcą tę szansę wykorzystać, czy cieszy ich tylko wyjście w pierwszym składzie - narzekał Wdowczyk na koszmarną nieskuteczność Szałachowskiego, Gottwalda i Włodarczyka, którzy wrócili do pierwszej jedenastki. Szczególnie ten ostatni raził nieporadnością.
- Co tu dużo gadać, zawiedliśmy -przyznał "Władeczek". - Nie wiem, czego nam zabrakło. Mamy lepszych zawodników, ale Stal była dziś lepsza. Gospodarze zagrali bardzo ambitnie, nie odpuszczali, a my...
Piłkarze zhańbili Legię!
Co najgorsze, jakby na potwierdzenie doniesień o konflikcie w zespole, po kolejnych nieudanych zagraniach między graczami Legii dochodziło do kłótni. W końcówce meczu Herbert Dick musiał uspokajać wrzeszczących na siebie Bronowickiego i Eltona.
Jedno jest niemal pewne. Po tym, jak legioniści przynieśli wstyd kibicom i zhańbili klubowe barwy, spotkają ich surowe kary Mówił o tym otwarcie Wdowczyk. - Mam nadzieję, że ta kompromitacja nie pozostanie bez echa. Skoro nie potrafią uszanować swych obowiązków i siebie nawzajem, to muszą ponieść konsekwencje - przyznał.
Wdowczyka "zdradzili" już piłkarze. Czy teraz do spisku dołączą klubowe władze? Wprawdzie zapewniały niedawno, że stoją za nim murem i trener Legii może być spokojny o posadę. Jednak to, co wydarzyło się w Sanoku, mogło radykalnie zmienić ich podejście...
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.