Domyślne zdjęcie Legia.Net

Przegląd prasy + bramka z meczu

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

21.08.2010 10:13

(akt. 15.12.2018 17:04)

Legioniści pierwszy raz od 18 lat wygrali we Wrocławiu ligowe spotkanie ze Śląskiem. Oto kilka wybranych tytułów prasowych: Przegląd Sportowy - Wystarczyło raz dobrze przymierzyć; Urodzinowy gol Rybusa; Gazeta Wyborcza - Legia minimalistyczna; Rzeczpospolita - Szczęśliwa Legia; Fakt - Gol Rybusa zaskoczył Śląsk; Super Express - Rybus zdobył twierdzę Wrocław;

Przegląd Sportowy - Raz celnie strzelić na bramkę przeciwnika i wygrać? Da się, co udowodnili wczoraj legioniści. Przez 80 minut bili głową w mur, jeśli już udawało się im dojść do dobrej sytuacji, to pudlowali. Wystarczyła jedna indywidualna akcja Macieja Rybusa i podopieczni Macieja Skorży wygrali po raz drugi z rzędu w Ekstraklasie. Po klęsce na inaugurację w derbach Warszawy wychodzą na prostą. Wczorajsza wiktoria była pierwszym zwycięstwem Legii we Wrocławiu od 18 lat nie licząc walkowera z 1997 roku, kiedy zespół z Dolnego Śląska wycofał się z rozgrywek.

Szykujemy niespodziankę dla napastników Śląska - zapowiadał przed meczem trener legionistów Maciej Skorża. Nie chodziło jednak o taktykę, a powrót do podstawowego składu jego drużyny Dicksona Choto. jeden z najlepszych obrońców w naszej ligi pauzował z powodu urazu mięśnia czworogłowego uda przez cały okres przygotowawczy. Do tego miał popracować nad swoją sylwetką, przede wszystkim pozbyć się kilku zbędnych kilogramów. Do regularnych treningów wrócił dopiero przed tygodniem. Wystawienie go od pierwszej minuty wiązało się ze sporym ryzykiem. Skorża je podjął i nie żałował swojej decyzji. Blok defensywny legionistów dowodzony przez Choto był o klasę lepszy niż w dwóch poprzednich spotkaniach, w których Legia straciła cztery gole.

Rzeczpospolita - Legia zagrała najlepszy mecz za Macieja Skorży, ale mimo to ze Śląskiem wygrać nie powinna. Trener, który latem zabrał się za budowę drużyny z nowych zawodników, sam ciągle ma wątpliwości, kto powinien grać. W piątek zamiast Bruno Mezengi w ataku biegał Takesure Chinyama. Na lewym skrzydle nie było Macieja Rybusa, w środku Alejandro Cabrala, a w obronie Srdy Kneżevicia. Skorża aż trzech z sześciu zawodników kupionych latem zdecydował się posadzić na ławce. Ci, na których postawił, przynajmniej walczyli, chociaż dużo większych umiejętności nie mają. Gra była ostra, ale fair. Zaskoczył Śląsk: oparty na zawodnikach, którym nie wyszło na Zachodzie - Sebastianie Mili, Przemysławie Kaźmierczaku, Radosławie Fojucie czy Łukaszu Madeju, wzmocniony rewelacyjnym Waldemarem Sobotą, kupionym z Kluczborka i dwukrotnym królem strzelców ligi boliwijskiej - Cristianem Diazem. W tym że Legia pierwszy raz w tym sezonie nie straciła gola największa zasługa wracającego do składu Dicksona Choto, ale też i szczęścia. Piłka po strzale Vuka Sotirovicia trafiła w poprzeczkę, kilka razy trema zjadła Sobotę, z pięciu metrów do bramki nie trafił Diaz. Legia okazje do zdobycia gola miała dwie. W pierwszej połowie Chinyama przyjął piłkę w polu karnym tak sprytnie, jak w polskiej lidze potrafi chyba tylko Tomasz Frankowski, ale mając przed sobą tylko bramkarza strzelił wysoko. Drugą szansę wykorzystał Maciej Rybus, który przebiegł z piłką przy nodze 30 metrów i mocnym strzałem pokonał Mariana Kelemena. Legia łapie oddech i chociaż po blamażu w derbach wydawało się to niemożliwe - może walczyć o mistrzostwo.

Gazeta Wyborcza - Rok temu we Wrocławiu Legia zagrała jedno z najbardziej nudnych spotkań w sezonie. Przez cały mecz obie drużyny kiksami i niecelnymi podaniami pracowały na to, by nie strzelić gola, i mecz zakończył się bezbramkowym remisem. W pierwszej połowie wczorajszego meczu wydawało się, że kibiców czeka powtórka. Dopiero w drugiej posypały się sytuacje podbramkowe. Lepsze okazje mieli gospodarze, ale gola strzeliła Legia.

Polecamy

Komentarze (8)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.