Przegląd prasy - Czeska maszyna się nie zacina
14.12.2020 12:00
Przegląd Sportowy - Sobotni mecz miał niemal identyczny przebieg jak ten majowy, rozegrany niedługo po wznowieniu rozgrywek po przerwie wywołanej pandemią. W pierwszej odsłonie zdecydowanie lepsza była Wisła. Gospodarze nie pozwolili Legii na nic, mistrzowie Polski ani razu nie zagrozili bramce Lisa. Pozwolili wiślakom rozwinąć skrzydła, nie umieli wyjść spod pressingu i szybko tracili piłkę. Również szybko stracili gola. Współwinnymi utraty bramki byli spóźnieni Mateusz Wieteska oraz Bartosz Slisz. Pierwszy zastąpił w podstawowym składzie pauzującego za kartki Igora Lewczuka i był to jego pierwszy ligowy występ w Legii pod wodzą obecnego szkoleniowca. Środkowy obrońca przez kilka tygodni pauzował z powodu urazu, ale kiedy jest zdrowy, pełni rolę zmiennika. Slisz pojawił się w jedenastce pierwszy raz od 2 listopada. U obu widać było zaległości, brak meczowego rytmu i pewności.
Ale tym, który najbardziej nie wykorzystał swojej szansy, był w sobotę Joel Valencia. Pomocnik znowu zawiódł i Legia będzie chciała skrócić jego bezgotówkowe wypożyczenie z Brentford już zimą. Podstawowy zarzut to brak realizacji założeń taktycznych i nonszalancja - to Ekwadorczyk nie zablokował Gieorgija Żukowa, kiedy ten podawał przy pierwszej bramce. Biała Gwiazda zaimponowała w pierwszej połowie, kiedy zdominowała i zablokowała Legię. Zapłaciła za ten wysiłek wysoką cenę po przerwie. Najpierw straciła siły, a potem gole i punkty. Tak samo było w maju. I wtedy i teraz dwa gole strzelił jej Pekhart.
Fakt - Legia nie przegrała dziewiątego ligowego meczu z rzędu. Wygraną w Krakowie zapewnił jej dwoma trafieniami Tomas Pekhart. Czech najpierw wykorzystał rzut karny, a w przedostatniej minucie wygrał pojedynek i pięknym strzałem głową zdobył zwycięską bramkę. Pod wodzą Czesława Michniewicza Legia wywalczyła w ekstraklasie 23 punkty na 27 możliwych.
Dziennik Wschodni - W najciekawszym meczu 13 kolejki Wisła Kraków długo prowadziła z Legią Warszawa. Jednak w końcówce mistrz Polski zdobył dwie bramki. Wygrał i umocnił się na prowadzeniu w tabeli.
Mecze Wisły Kraków z Legią Warszawa zawsze elektryzują kibiców, nie tylko w tych miastach. Jeszcze niedawno te polskie klasyki należały do „Białej Gwiazdy”, ale w ostatnich latach dominują w nich piłkarze ze stolicy. Wisła objęła prowadzenie w 12 minucie, kiedy do siatki trafił Yaw Yeboah. Goście długo nie potrafili znaleźć sposobu na defensywę krakowian, ale w końcówce się przełamali. Tomas Pekhart najpierw trafił z rzutu karnego, a w doliczonym czasie, precyzyjną główką, zapewnił swojej drużynie zwycięstwo. - Przez 60 minut atakowaliśmy pressingiem. Widać było nasz nowy styl i stwarzaliśmy sobie okazje. Mieliśmy problemy, gdy byliśmy przy piłce oraz nie wyglądaliśmy najlepiej kondycyjnie, ale z tygodnia na tydzień będzie się to poprawiało. Jeśli będziemy w lepszej dyspozycji fizycznej, to takie mecze będziemy wygrywać - skomentował spotkanie Peter Hyballa, nowy trener Wisły.
Rzeczpospolita - Wiedzieliśmy, że Wisła bardzo mocno zaangażowała się w pierwszą połowę, i uznaliśmy, że nie wytrzyma takiego tempa. Wygraliśmy szczęśliwie - nie krył Czesław Michniewicz.
Trener Legii mógłby jeszcze dodać, że jego zespół wygrał, bo ma Artura Boruca i Tomasa Pekharta. Pierwszy przy stanie 1:0 dla Wisły obronił dwa uderzenia Felicio Browna Forbesa, drugi wykorzystał rzut karny podyktowany za faul Chuki na Luquinhasie, a kilka minut później strzałem głową kolejny raz wyciągnął kolegów z tarapatów. Legia była bliska pierwszej ligowej porażki za kadencji Michniewicza, ale zareagowała jak na mistrza Polski przystało i umocniła się na prowadzeniu w tabeli.
Super Express - Niesamowity Tomas Pekhart znów poprowadził Legię do zwycięstwa (2:1), wyszarpując Wiśle w Krakowie punkty po dramatycznej końcówce. Czeski wieżowiec (194 cm) strzela gole jak niezawodna maszyna. W tym sezonie legioniści zdobyli w sumie 21 bramek, z czego aż 12 to trafienia Pekharta! Czech, kiedy startuje do piłki, rusza się jak towarowy z węglem. Ale kiedy dostanie dobre podanie na głowę, bramka jest niemal pewna. - Legia ma najlepszego napastnika w lidze, który wykorzystał nadarzające się okazje - stwierdził trener Hyballa.
Sport - W 22 minucie po dalekim zagraniu Macieja Sadloka w polu karnym Legii z zawahania stoperów skorzystał Fekicio Brown Forbes i znalazł się oko w oko z bramkarzem. Boruc znalazł się jednak na 10 metrze tak blisko napastnika z Kostaryki, że ten nie zdołał posłać piłki do siatki, tylko trafił w golkipera. W 71 minucie akcja Brown Forbesa, który na 30 metrze przejął piłkę źle zagraną przez Artura Jędrzejczyka i ruszył w pole karne, żeby zmierzyć się w nim z Borucem, który wygrał pojedynek w narożniku pola bramkowego. Snajper Wisły miał także w 74 minucie okazję, żeby „zamknąć” mecz, ale po podaniu Yeboaha, strzelając z 8 metra, trafił w bramkarza.
Te niewykorzystane okazje zemściły się. Co prawda po ręce Michala Frydrycha w 78 minucie Filip Mladenović przestrzelił z rzutu wolnego z 17 metra, ale w 81 minucie Chuca w niegroźnej sytuacji sfaulował Luquinhasa, a Tomasz Pekhart huknął z „wapna” i choć Lis rzucił się w dobrym kierunku to nie był w stanie zatrzymać piłki. Atakująca do końca Legia dopięła swego w 89 minucie. Wtedy bowiem po wrzutce Juranovicia Pekhart wygrał na 6 metrze pojedynek główkowy z Frydrychem i skierował piłkę w długi róg.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.