Przegląd prasy: Legia już wita się z gąską...
20.05.2013 08:37
Gazeta Wyborcza - W najważniejszym meczu sezonu Legia była lepsza w każdym miejscu boiska. Lech przyjechał po remis, wyjechał z niczym, jego strata do lidera wzrosła do pięciu punktów. Gola strzelił z karnego kapitan Vrdoljak, który widząc niezdecydowanie Dwaliszwilego oraz Radovicia, zabrał piłkę i kopnął z 11 m pod rękami bramkarza Kotorowskiego.
Rzeczpospolita - Legia może już czuć się mistrzem. I właśnie to jest dla niej najbardziej niebezpieczne. W ubiegłym roku też już była w ogródku, ale gąska jej odfrunęła. Teraz wydaje się to nieprawdopodobne, bo do tytułu Legii potrzeba czterech punktów w trzech meczach. Ale nie takie rzeczy widział futbol i dlatego go lubimy. Słychać głosy rozczarowanych poziomem meczu dwóch najlepszych drużyn w Polsce, ale jaka liga, tacy pretendenci. Ja bym tak nie narzekał. Jeśli dwie drużyny walczące o tytuł spotykają się ze sobą w końcówce rozgrywek, znają się na wylot i są wyrównane w każdej formacji, to trudno spodziewać się wysokiego wyniku. Tym bardziej że ani Legia, ani Lech nie mają piłkarza, który zdecydowanie wyrastałby ponad pozostałych i mógłby jakąś akcją czy strzałem dodać coś od siebie do tego, co powiedzieli trenerzy. Jedna z tych drużyn będzie walczyć o Ligę Mistrzów i jak zwykle od 17 lat, wystawi nerwy swoich kibiców na ciężką próbę. A w takich składach i bez indywidualności wystawi na pewno.
Polska the Times - Otóż trwa dyskusja, czy wygrana Legii z Lechem cokolwiek oznacza? Niczego nie oznacza. Wystarczy, że Legia przegra w Łodzi, Lech wygra, a dwa ostatnie mecze znów otworzą kwestię, zdawałoby się, zamkniętą. Zwłaszcza że Legia potrafi wszystko, nawet przegrać, co już wygrała. W Legii widzę bryndzę, jedynym dobrym graczem poza "Kosą" jest prezes Leśnodorski. Dwaliszwili, który wygląda jak młody Ljuboja, niestety nie wytrzymuje presji, macha rękami, gwiazdorzy? Umarł król, niech żyje król - śmieją się jego koledzy. Ale czy i z siebie nie warto? Przecież Łukasik i Furman wyróżniają się tylko wrzutkami z rzutów wolnych i rożnych, równie nieudanymi jak centry Brzyskiego.
Fakt - Gdyby nie on, Legia Warszawa miałaby dużo mniej punktów na koncie. Jakub Kosecki w tym sezonie osiągnął życiową formę. Jeszcze przed meczem z Lechem mówiło się, że na wiosnę jest nieco słabszy i to rywale z Poznania mają przewagę w drugiej linii. Ale było inaczej. W 85. minucie gry Legia przejęła piłkę. Ivica Vrdoljak zagrał na lewe skrzydło tak, że wielu piłkarzy naszej ligi by do takiego podania nie doszło. Kosecki doszedł i pomknął na pełnej szybkości. o oznacza ta pełna szybkość? Może oddajmy głos Mateuszowi Możdżeniowi, który próbował go gonić. - Miałem prosty wybór. Albo go puścić, albo sfaulować, sprokurować rzut karny i wylecieć z boiska - mówił piłkarz Lecha po meczu. Wybrał to drugie, a karny, wykorzystany przez Vrdoljaka, rozstrzygnął nie tylko o wyniku meczu. Praktycznie rozstrzygnął też kwestię mistrzostwa Polski.
Przegląd Sportowy - Jedno podanie. Kluczowe. Ivica Vrdoljak do Jakuba Koseckiego, sprint, faul, czerwona kartka, rzut karny. Gol. Koniec walki o mistrzostwo. Lech nie ma sil, by zaatakować. Stadion przy Łazienkowskiej zaczyna świętować. Za wyjątkiem jednego, niebieskiego sektora. Fani Kolejorza są załamani, legioniści wiwatują. "Mistrz, mistrz, Legia mistrz" - śpiewają już do ostatniego gwizdka sędziego Szymona Marciniaka. Po wygranej z Lechem nie brzmi to już jedynie życzeniowo. Staje się coraz bardziej realne. W trzech kolejkach Legia musi zdobyć cztery punkty i po siedmiu latach posuchy sięgnie po tytuł najlepszej drużyny w kraju. Wypuszczenie trofeum z rąk, jak mówi Jan Urban, to byłby kryminał. Stołeczna drużyna jest o krok
od wywalczenia pierwszego dubletu od 1995 roku.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.