Przegląd prasy: Legia odrabia straty
21.12.2018 13:00
Fakt - Trener Zagłębia Sosnowiec Valdas Ivanauskas niedawno przekonywał, że jeżeli jego zespół ma utrzymać się w lidze, musi dokonać kilku transferów. Drużyna ze Śląska ma wiele problemów. Wczoraj dwa razy prowadziła z Legią Warszawa i miała kolejne sytuacje, by ostatecznie po dramatycznej końcówce przegrać z mistrzem Polski 2:3. Lewy pomocnik Zagłębia Żarko Udovicic przez większość meczu niczym specjalnym się nie wyróżniał, ale to on najpierw idealnie zagrał na głowę Piotra Polczaka, a w drugiej połowie mocno dośrodkował piłkę w pole karne i Carlitos skierował ją do własnej bramki. Legia odpowiedziała golem Williama Remy'ego, a w 84. minucie trafił Adam Hlousek. Później trzeciego gola strzelił Sandro Kulenović. Kilka dni wcześniej Lech Poznań wygrał w Sosnowcu aż 6:0. Legia też zwyciężyła, ale o wynik przez długi czas musiała drżeć. - Zagłębie nie jest wcale takim słabym zespołem - mówił przed meczem trener Legii Ricardo Sa Pinto. Okazało się, że miał rację.
Przegląd Sportowy - Długo wydawało się, że w spotkaniu kończącym kalendarzowy rok mistrzowi Polski nie mógł przytrafić się łatwiejszy przeciwnik - na drodze zespołu, który od ponad czterech godzin nie stracił gola, stanęło Zagłębie Sosnowiec. Beniaminek nie wygrał siedmiu kolejnych spotkań, trzy ostatnie przegrał, a w niedzielę poniósł klęskę 0:6 z Lechem - to najwyższa porażka tego zespołu w Ekstraklasie. Podnieść się po takim wyniku to sztuka i długo zanosiło się na sensację. Ale to mistrz Polski wyprowadził decydujące ciosy. Zwycięską bramkę zdobył w 83. min Sandro Kulenovic. Chorwacki piłkarz, który zaczynał sezon jako czwarty napastnik, staje się coraz ważniejszym ogniwem zespołu - w Białymstoku to on uratował punkt trafiając na 1:1 w doliczonym czasie, w sobotę strzelił pierw szego gola z Piastem, a w Sosnowcu skończył marzenia gości o sensacji, jaką byłby remis. Dzięki temu mistrz Polski będzie liderem przynajmniej do soboty. Wtedy Lechia gra z Górnikiem i drużynie z Gdańska wystarczy remis z przedostatnim zespołem ekstraklasy.
FutbolFejs - Pięć goli w Sosnowcu i wszystkie pięć zdobytych głową. Czyli wysoki poziom – można by zażartować. Nic bardziej błędnego. Ot meczydło i męczenie buły. Legia wygrała po bólach i jękach, ale na drużynę, która idzie na mistrza to na pewno nie wyglądała. Na szczęście dla niej w czwartek grała z najsłabszym zespołem ligi, który ma duże szanse by zwalić się z niej z hukiem. Legii chodziło o to żeby nie stracić dystansu do Lechii, zająć pozycję lidera i liczyć na to, że gdańszczanie potkną się w sobotę w meczu z Górnikiem u siebie. No dobra, dobra, ale futbol jest rozrywką, grą która ma cieszyć. Jeśli Legia chce walczyć o tytuł to musi z takimi drużynami wygrywać na luzie i efektownie. A na razie to było takie „aby do wiosny”…
Super Express: Legia uciekła spod topora Czwartkowe spotkanie zaczęło się jednak od trzęsienia ziemi. Gospodarze radzili sobie dobrze i to oni stwarzali sytuacje. W osiemdziesiątej ósmej minucie Legia wyszła na prowadzenie. Po doskonałym dośrodkowaniu Michała Kucharczyka gola głową zdobył Sandro Kulenović. Trafienie Chorwata okazało się decydujące i tym samym Legia awansowała na pierwsze miejsce w Lotto Ekstraklasie.
Polska the Times: Rodzinna atmosfera, bez świątecznego cudu. Zagłębie Sosnowiec dwukrotnie wychodziło na prowadzenie, a ostatecznie przegrało z Legią Warszawa 2:3. Do wyrównania doprowadził jednak Hlousek, który dobił strzał po interwencji Kudły. Bramka na 3:2 to z kolei kunszt Kulenvicia. Dla Chorwata to drugi mecz z trafieniem z rzędu. Tym golem dał Legii ważne trzy punkty i uratował przed blamażem na zakończenie 2018 roku. Teraz wraz z kolegami uda się na zasłużone urlopy w nadziei, że w sobotę Górnik urwie Lechii Gdańsk choć punkt.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.