Przegląd prasy: Legia pokazała chałę
11.07.2015 09:46
Przegląd Sportowy - Tomasz Kędziora raz, Marcin Kamiński dwa - Legia jeszcze przed przerwą leżała na łopatkach, a ludzie z Poznania mogli wkładać szampany do lodówki. Mistrz Polski rozniósł wicemistrza w proch i pył. Slogan reklamowy warszawskiego klubu "gotowi do walki" mógł przyprawić rywali o drgawki, ale wyłącznie ze śmiechu. Lech wygrał 3:1 - tuż przed końcem do siatki gości trafił jeszcze Karol Linetty, a bramkę na otarcie legijnych łez zdobył Igor Lewczuk w doliczonym czasie. Trener Henning Berg musi się zacząć martwić o posadę.
- W poprzednim sezonie wszystkie starcia obu zespołów były wyrównane. Sądzę, że teraz będzie podobnie - mówił przed spotkaniem trener Henning Berg. Pomylił się okrutnie. Lech był w pierwszej połowie lepszy o klasę albo i dwie. W żadnym z czterech spotkań poprzedniego sezonu obu drużyn nie dzieliła aż taka przepaść. W tamtych meczach Kolejorz zawsze pierwszy strzelał gola, wczoraj pozwolił Legii na honorowe trafienie, gdy wynik był rozstrzygnięty. Trener gospodarzy Maciej Skorża nie kombinował ze składem, wystawił najmocniejszą jedenastkę. Niespodzianki w składzie i ustawieniu były za to w Legii. Kupiony z Jagiellonii za 700 tys. euro Michał Pazdan, najlepszy obrońca ligi poprzedniego sezonu, zagrał jako środkowy pomocnik, choć od dawna powtarzał, że najlepiej czuje się w roli stopera. Berg wystawił Pazdana kosztem Dominika Furmana. Rolę ofensywnego pomocnika Berg powierzył natomiast 18-letniemu Adamowi Ryczkowskiemu, który niecały miesiąc temu razem z młodą Legią wygrał Centralną Ligę Juniorów. Młody piłkarz nie wytrzymał ciśnienia. Zagrał słabo i został zmieniony w przerwie, ale jeśli wczoraj miał się od kogoś z drużyny czegoś uczyć, to na boisku nie miał od kogo. Ani jeden ofensywny piłkarz ze stolicy nie zagrał w Poznaniu choćby przyzwoicie.
Super Express - Dla Legii wczorajszy mecz z Lechem o Superpuchar Polski miał być zemstą za upokorzenie z końcówki poprzedniego sezonu, kiedy to "Kolejorz" sprzątnął warszawiakom mistrzostwo kraju sprzed nosa. Z ambitnych planów legionistów wyszła wielka lipa. Po bezbarwnej grze bezdyskusyjnie słabsza Legia uległa mistrzowi Polski 1:3, psując urodziny prezesowi Bogusławowi Leśnodorskiemu. "Upokorzony jestem, wyłączam telefon i piję" - napisał na Twitterze obchodzący akurat w piątek 40. urodziny prezes Legii Bogusław Leśnodorski...
Tydzień przed inauguracją Ekstraklasy ciężko znaleźć powody do optymizmu dla kibiców Legii. Trener Berg po raz kolejny dokonuje operacji na żywym organizmie (w pierwszym składzie wystąpił młody Ryczkowski, a Ondrej Duda wszedł dopiero w 2. połowie i zawiódł), nowy napastnik Nikolić nic nie pokazał, a pod koniec został zastąpiony weteranem Saganowskim. Nic więc dziwnego, że tysięczna grupa warszawskich kibiców, która przyjechała do Poznania, przez długi czas w niewybrednych słowach domagała się lepszej gry ulubieńców i opuściła trybunę jeszcze przed końcem meczu, nie oglądając nawet gola Legii.
Fakt - Trener Legii Warszawa Henning Berg zapowiadał, że wygraną w Poznaniu uciszy kibiców Lecha, a zamiast tego usłyszał wrzask radości blisko 40 tysięcy fanów zgromadzonych na Inea Stadionie. Wczoraj Kolejorz wygrał z Wojskowymi 3:1 i piąty raz w historii zdobył Super puchar Polski. - Nie chcemy, by Legia bawiła się na naszym obiekcie. Zamierzamy świętować z naszymi kibicami - mówił przed meczem stoper Lecha Marcin Kamiński. Wychowanek Kolejorza poparł słowa czynami i w pierwszej połowie strzelił gola na 2:0, wykorzystując gapiostwo defensywy Legii. Wcześniej bramkę zdobył inny mocno związany z Poznaniem obrońca, Tomasz Kędziora. Szykowany na kapitana drużyny z Bułgarskiej piłkarz wykorzystał nieporadne wybicie piłki przez Michała Kucharczyka i uderzeniem z pierwszej piłki otworzył wynik meczu.
Gazeta Wyborcza - Znów niezrozumiała była polityka kadrowa Berga, który miał przebudować posiniaczony zespół i stworzyć z niego krajowego hegemona. Nic z tego. Wydaje się, że drużynę lepi po omacku i bez logiki. Legia kupiła latem najlepszego obrońcę ligi Michała Pazdana, ale Norweg postanowił wystawić go na środku pomocy. Dzięki temu drużyna broniła się pięcioma obrońcami z tyłu - wariant stosowany w zeszłym sezonie w meczach europejskich pucharów - ale w defensywie zabrakło jakości, bo mylił się Igor Lewczuk. Czyli zawodnik, który wskoczył do składu w miejsce Pazdana. Dwa gole dla Lecha padły po rykoszecie od jego nogi. Niewiele dowiedzieliśmy się o Nemanji Nikoliciu, trzykrotnym królu strzelców ligi sklasyfikowanej nieco niżej niż polska (węgierska - 31, polska - 19). Miał wnieść skuteczność, lecz nie dostawał podań w polu karnym. Reklamowano go jako zawodnika potrafiącego grać kombinacyjnie, ale zwykle szeroko rozkładał ręce, gdy nie zauważali go koledzy.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.