prasa  przeglad prasy

Przegląd prasy: Legia skarcona po przerwie

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

05.11.2021 10:00

(akt. 05.11.2021 10:20)

Piątkowa prasa sportowa podkreśla, że Legia zagrała bardzo dobrą jedną połowę meczu z Napoli, drugą zaczęła nieźle ale cały wysiłek został zmarnowany przez nieodpowiedzialne zachowanie Josue. Oto kilka wybranych tytułów prasowych: Przegląd Sportowy - Włoska robota, Dwa oblicza mistrza Polski; Super Express - Legii nadal nie ma; Gazeta Polska Codziennie - Dwa faule Josue i fiesta się skończyła; Fakt - Głupota Josuego pomogła Napoli; Sport - Legia skarcona po przerwie

Przegląd Sportowy - Szesnasta drużyna ekstraklasy prowadziła z liderem Serie A 1:0, ale dwa faule Josue w polu karnym zniweczyły cały wysiłek Legii. Trzeba było odrzucić zdrowy rozsądek, aby wierzyć, że Legia jest w stanie choćby zremisować z Napoli. Nie było ku temu żadnych przesłanek - przegrany mecz ligowy z Pogonią potwierdził, że zespół jest w ogromnym kryzysie, którego zmiana szkoleniowca nie zakończyła. Nowy trener Marek Gołębiewski szybko zrozumiał, jak trudna misja go czeka. I o ile przed spotkaniami w Pucharze Polski ze Świtem Skolwin i ligowym z Portowcami był w wypowiedziach dość odważny, to przed starciem z liderem Serie A zachowywał zdrowy rozsądek. Przyznał, że taktyka jest prosta: kompaktowa gra, czujność w defensywie i skuteczne kontry - to miał być sposób na pokonanie Włochów. Plan prosty w teorii, jednak do realizacji niezwykle trudny - wszak w lidze jeszcze nikt w tym sezonie nie pokonał zespołu Luciano Spalettiego.

Najmocniej zawiódł jednak kto inny: Josue. Ten mecz będzie mógł śnić mu się po nocach. To po jego dwóch faulach w polu karnym arbiter podyktował jedenastki dla gości – obie wykorzystane. W pierwszej sytuacji można mieć spore wątpliwości, czy aby na pewno jego walka z Piotrem Zielińskim była nieprzepisowa, w drugiej chciał wybić piłkę przewrotką i kopnął rywala w rękę. Chwilę później Miszta wyciągał już piłkę z siatki po raz trzeci – tym razem pokonał go Lozano. Legia przegrała 1:4, dała sobie wbić jeszcze więcej goli niż w Neapolu, jednak w czwartek mistrz Polski prezentował się lepiej, długo nie był aż tak zdominowany przez lidera Serie A. Miał jednak kilka bardzo słabych punktów i to sprawiło, że przegrał drugi mecz w grupie, spadając z pierwszego miejsca. Znów nie potrafi ł się podnieść, kiedy stracił gola, po kolejnych bramkach wszystko się posypało, czego zwieńczeniem była fatalna postawa w defensywie przy czwartej bramce gości. Zawiodły stałe fragmenty gry, nie było automatyzmów, łatwo złamała się psychika.

Super Express - Było pięknie, zanosiło się na wielką sensację. Legia prowadziła do przerwy z SSC Napoli 1:0, a po zmianie stron dostała cztery ciosy, po których nie była w stanie się podnieść. Mistrzowie Polski przegrali u siebie z liderem Serie A 1:4. - Ten mecz da nam dużo odpowiedzi w kwestii przyszłości drużyny i wyjścia z zapaści. To będzie test odwagi, bo tylko w ten sposób można coś, w życiu osiągnąć - zapowiadał na łamach „Super Expressu" Marek Jóźwiak, były piłkarz Legii. Legioniści posłuchali! Bez obaw, bez respektu i z dużą wiarą rozpoczęli starcie z wielkim Napoli. Znów przecieraliśmy oczy ze zdumienia, widząc w akcji mistrzów Polski. W lidze beznadziejni, w Lidze Europy przebojowi i niebezpieczni. Przynajmniej w pierwszej połowie.
 
W 10. min piękną „solówką" z lewej strony pola karnego popisał się Filip Mladenović, a następnie wystawił piłkę Mahirowi Emreliemu. Azerski napastnik trafił do siatki: pierwszy raz od 30 września, czyli od zwycięskiego meczu z Leicesterem City (1:0). Do wczoraj notował przykrą serię sześciu meczów bez gola. W drugiej połowie widzieliśmy już Legię, która przyzwyczaiła nas do wpadek w PKO BP Ekstraklasie. A wszystko zaczęło się od katastrofalnych błędów Josue. W 51. min sprokurował pierwszą jedenastkę, którą wykorzystał Piotr Zieliński, a w 75. min Portugalczyk sprokurował drugiego karnego - absurdalną próbą wybicia piłki przewrotką. Drugą jedenastkę wykorzystał Dries Mertens, który dwie minuty wcześniej zastąpił reprezentanta Polski. W końcówce Wojskowych dobiły trafienia Hirvinga Lozano i Adama Ounasa.

Gazeta Polska Codziennie - Miała być fiesta, a nie stypa, a było i to, i to. Do przerwy Legia Warszawa grała kolejny imponujący mecz w Lidze Europy, momentami spychając Napoli, lidera Serie A, do głębokiej defensywy. Prowadziła 1:0, ale po przerwie w głównej mierze przez bezmyślność Josue, straciła cztery gole i pierwsze miejsce w grupie C.

Walka, zaangażowanie, ambicja - takiej Legii kibice nie widzieli od poprzedniego meczu Ligi Europy na Łazienkowskiej z Leicester City. Szkoda, że taki zespół widzieliśmy tylko w pierwszej połowie. A zaczęło się fantastycznie. Filip Mladenovic dzień przed spotkaniem zapewniał, że jest w dobrej formie fizycznej i już w 10. minucie pokazał, że jest tak naprawdę. Serb uciekł obrońcom Napoli, dośrodkował w pole karne, gdzie na piłkę czekał Mahir Emreli, który strzelił 11. gola w tym sezonie, z czego siódmego w europejskich pucharach. Gol dodał Legii skrzydeł. W pierwszej połowie grała bardzo dobrze, cały czas kontrolując sytuację na boisku. Statystyki pokazujące, że Napoli oddało w pierwszej połowie aż 12 strzałów, mogą być mylące, bo większość z nich była mocno niecelna. Najbliżej strzelenia gola dla gości był Piotr Zieliński, który trafił w poprzeczkę. Niestety po przerwie gra Legii się posypała, a za głównego winowajcę takiego stanu rzeczy należy uznać portugalskiego pomocnika Josue, przez którego bezmyślne faule goście mieli dwa rzuty karne. Kibiców zastanawia teraz jedno - jaką Legię zobaczą w niedzielę w spotkaniu ze Stalą Mielec.

Fakt - Legia przed przerwą postawiła się Napoli, ale na lidera Serie A okazało się to za mało. Drużyna Luciana Spallettiego wygrała przy Łazienkowskiej 4:1 i mistrz Polski stracił pierwsze miejsce w grupie C Ligi Europy. Warszawianie przegrali przez Portugalczyka Josue, który sprokurował dwa rzuty karne dla rywali. Legioniści przed dwoma tygodniami dostali w Neapolu 3 mocne klapsy, a w ekstraklasie na 11 spotkań przegrali aż 8. Na przeciwległym biegunie są piłkarze ze stolicy Kampanii, którzy po 11 kolejkach ligi włoskiej z dorobkiem 10 zwycięstw i remisu, prowadzą w tabeli Serie A. Mimo to legioniści od początku odważnie zaatakowali i w 10. minucie po kapitalnym podaniu Filipa Mladenovicia Mahir Emreli strzałem ze środka pola karnego zapewnił prowadzenie gospodarzom. Potem więcej do powiedzenia mieli goście, ale nic z tego wynikało.

Najbliższy wyrównania był lider drugiej linii Napoli Piotr Zieliński, który w 17. minucie trafił w poprzeczkę. W drugiej połowie znów ruszyła Legia. Yuri Ribeiro trafił w słupek, a dobitka Emrelego była niecelna. W rewanżu, w 51. minucie w polu karnym gospodarzy Josue faulował Zielińskiego i sam poszkodowany z karnego wyrównał na 1:1. W 75. minucie znów wygłupił się Josue, który we własnym polu karnym atakował piłkę przewrotką i trafił jednego z rywali. „Jedenastkę" pewnie wykonał rezerwowy Dries Mertens, a 4. minuty później Legię dobili Hirving Lozano i Adam Ounas.

Sport -  Legia Warszawa, biorąc pod uwagę jej koszmarną formę w rozgrywkach ekstraklasy, przed rewanżowym starciem z Napoli skazywana była na pożarcie. Nikt nie dawał mistrzowi żadnych szans w starciu z liderem Serie A. Tymczasem zespół ze stolicy kapitalnie rozpoczął starcie z drużyną z Italii. W 10. minucie gry Legia sensacyjnie objęła prowadzenie. I to w jaki sposób! Wszystko zaczęło się od wyrzutu piłki z autu w pobliżu pola karnego Napoli. Ostatecznie futbolówkę otrzymał na lewym skrzydle Filip Mladenović. Serb wpadł w polu karnym i nawinął Andre Anguissę. Trzeba przyznać, że reprezentant Kamerunu dał się ograć w dziecinny sposób. Mladenović nawinął rywala na prawą stronę, a następnie nie pozostało mu nic innego, tylko zagrać piłkę do niepilnowanego w polu karnym Mahira Emrelego. Zawodnik z Azerbejdżanu nie zastanawiał się nawet przez moment. Uderzył lewą nogą w kierunku dalszego słupka. Na linii strzału pojawił się jeszcze Kalidou Koulibaly, ale kapitan Napoli nie zdołał sięgnąć piłki i w ten sposób Legia objęła prowadzenie.

W pierwszej akcji drugiej połowy Legia miała doskonałą szansę na podwyższenie prowadzenia. Najpierw Yuri Ribeiro trafił słupek, a następnie Emreli nie trafił do pustej bramki! Mogło być 2:0,a chwilę później zrobiło się 1:1. Bo Josue potrącił wpadającego w pole karne Zielińskiego i chwilę później 64-krotny reprezentant Polski doprowadził do wyrównania z rzutu karnego. Legia, z całą pewnością, remis przed meczem wzięłaby w ciemno. Ale nastąpił ostatni kwadrans spotkania, w którym Napoli zabiło mecz. A znacznie drużynie z Włoch pomógł Josue. Który – w 74. minucie spotkania – zachował się skrajnie nieodpowiedzialnie. Portugalczyk wymyślił sobie, że wybije piłkę z własnej szesnastki… przewrotką. Traf jednak chciał, że gracz warszawskiego zespołu został zaatakowany przez rywala i kopnął go w rękę. Wszystko wydarzyło się na skraju pola karnego i arbiter – po raz drugi w tym spotkaniu i po raz drugi słusznie – wskazał na 11 metr. Zielińskiego na boisku już nie było i tym razem sprawiedliwość wymierzył Dries Mertens, który chwilę wcześniej zastąpił reprezentanta Polski na placu gry. Udana jedna połowa w starciu z rywalem pokroju Napoli, to zdecydowanie zbyt mało, by myśleć o korzystnym rezultacie.

Polecamy

Komentarze (8)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.