News: Przegląd prasy: Pogonili Legię

Przegląd prasy: Legia wygrana, ale wyśmiana

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

28.08.2017 11:30

(akt. 21.12.2018 15:34)

Poniedziałkowa prasa sportowa opisując mecz Legii z Zagłębiem skupia się głównie na szyderczej atmosferze i wygranej dającej awans w tabeli. Oto kilka wybranych tytułów prasowych: Przegląd Sportowy - Mistrz łapie oddech; Sport - Powrót z Tyraspolu; Fakt - Legia goni lidera; Super Express - Legia wygrana, ale wyśmiana; Polska the Times - Szydera przy Łazienkowskiej.

Przegląd Sportowy - Na przekór wszystkim przeciwnościom losu Legia wywalczyła trzy punkty i dołączyła do ścisłej czołówki tabeli. Piłkarze musieli radzić sobie nie tylko z przeciwnikami na boisku, ale również wściekłymi za porażki w europejskich pucharach kibicami. Zawodnicy wytrzymali próbę nerwów i charakteru.


Trudno być piłkarzem Legii w obecnych czasach – po ostatnich wyczynach od zawodników odwrócili się ich fani. „Zawsze chcieliśmy, by wasza gra była taka jak nasz doping. Dziś nasz doping będzie taki, jak wasza gra” – tej treści transparent wywiesili przy okazji wczorajszego spotkania. Oprócz niego, na trybunach wisiała tylko jedna fl aga „Legia to my”. W trakcie spotkania byli cicho, ewentualnie nieliczni kibice szydzili z zawodników kolejnymi złośliwymi przyśpiewkami: „Takie są fakty, macie za duże kontrakty”, „Po co wy gracie, jak wy ambicji nie macie”, „Wam na Legii nie zależy, przegrywacie jak frajerzy”, „Co się w Tyraspolu stało, że wam bardziej się nie chciało”, „Weźcie urlopy, piłkarze weźcie urlopy” – płynęło z trybun warszawskiego stadionu. Gola Sadiku nagrodzili chóralnym „Co ja widzę, co się stało, że wam strzelić się udało”. Oklaskami kwitowano straty piłki oraz niecelne podania. Wymiany podań nagradzane były gromkim „Ole”, oczywiście zagrania na własnej połowie, które nie przybliżały warszawskiego zespołu pod pole karne gości. Legioniści sami sobie nawarzyli problemów – w czwartek odpadli z Ligi Europy, a już w niedzielę musieli stawić czoła drużynie trenera Piotra Stokowca. „Zejdźcie z boiska, nie róbcie z nas pośmiewiska” – przywitali wychodzących na drugą połowę legionistów. Chwilę po wznowieniu gry piłkę łatwo stracił Kucharczyk i po strzale Jakuba Świerczoka zespół musiał ratować Arkadiusz Malarz, najlepszy z legionistów w starciu z lubinianami. W tym czasie, na trybunach wisiał transparent: „Prezesie dziękujemy, że Legia weszła na wyższy poziom! Zawsze mocniej!”.


Sport - Ten mecz nie miał swojego faworyta. Można było odnieść jednak wrażenie, że mniej niespodziewany będzie ewentualny triumf gości. Legia wróciła przecież z europejskiej sceny na tarczy. Wiadomo było przy tym, że stołeczna publika nie przyjmie swoich ciepło. Zamiast nieprzerwanego i żywiołowego dopingu było trochę szydery i pogardy. Mistrzom Polski nie przeszkodziło to jednak sięgnąć po pełną pulę.


Podobnie jak w czwartkowy wieczór swoją chwilę miał Pazdan. Po brutalnym faulu na Alanie Czerwińskim obejrzał drugą żółta kartkę i musiał powędrować do szatni. Defensor gości nie był w stanie kontynuować gry. A że trener Piotr Stokowiec wykorzystał wcześniej komplet zmian, lubinianie też kończyli mecz w dziesiątkę. Wszystko, na co było ich stać, to honorowe trafienie. Już w doliczonym czasie rywalizacji, po zagraniu ręką Brozią i weryfikacji wideo, arbiter podyktował dla Zagłębia rzut karny. Filip Starzyński nie wykonał go modelowo, ale Radosław Cierzniak – który zastąpił kontuzjowan ego Arkadiusza Malarza, nie był w stanie utracie gola zapobiec


Fakt - Po mrocznym, słabym, ale emocjonującym meczu na zakończenie siódmej kolejki ekstraklasy Legia pokonała Zagłębie 2:1. Obie drużyny grały na stojąco, jak gdyby spotkały się na wiecu pod sejmem, a nie na meczu piłkarskim, w którym walczy się o ligowe punkty. Kilka spięć pod bramką, mnóstwo błędów. Gdy Miedziowi ruszyli ostrzej do ataków, zostali skarceni kontrą i golem. Po drugim dla mistrzów Polski mecz znów stał się senny. Trener Jacek Magiera nie znalazł sposobu na lepszą grę Legii, bo drużyna wciąż jest rozbita jak kotlet schabowy w najtańszym warszawskim barze, ale znalazł sposób na zwycięstwa. W Płocku dał przejąć inicjatywę Wiśle i wygrał 1:0, w Warszawie dał poszaleć Zagłębiu – zwyciężył 2:1. Gra z kontry to jedyne, na co dziś stać Legię.


Super Express - Więcej niż o grze piłkarzy i tak będzie się mówiło o tym, co działo się na trybunach. Kibice Legii wywiesili transparent: „Zawsze chcieliśmy, by wasza gra była taka, jak nasz doping. Dziś nasz doping będzie taki, jak wasza gra”, czym dobitnie oznajmili piłkarzom, że czeka ich trudny wieczór. „Żyleta” kwitowała każde nieudane zagranie piłkarzy gwizdami i szyderczymi brawami, a co jakiś czas intonowała wulgarne przyśpiewki. Nawet po zdobytych bramkach warszawska publiczność ironicznie śpiewała: „Co ja widzę? Co się stało? Że wam strzelić się udało”. Po słabej pierwszej połowie przy wyniku 0:0 piłkarze Legii zostali wygwizdani. To podziałało, bo po przerwie zobaczyliśmy już inną drużynę. W 57. minucie świetny rajd Michała Kucharczyka wykończył Armando Sadiku, a sześć minut później było już 2:0 po golu Sebastiana Szymańskiego.

Polska the Times - Wspaniałe stulecie Legii Warszawa dziś wydaje się odległym wspomnieniem. Stołeczna drużyna nie przypomina tej, która rok temu zdobyła podwójną koronę i grała w Lidze Mistrzów. Niby pół roku, a wydaje się wiecznością. „Kopacze, czy wam, k..., nie wstyd!?” – to jeden z transparentów, jaki w niedzielę zawisł na Żylecie, czyli trybunie zajmowanej przez najbardziej zagorzałych kibiców Legii. Potyczka z liderem Lotto Ekstraklasy, Zagłębiem Lubin, była tylko tyłem. A wstydzić jest się czego. Odpadnięcie z eliminacji Ligi Mistrzów z kazachskim zespołem FK Astana, brak awansu do fazy grupowej Ligi Europy po bezbarwnej grze w dwume czu z mołdawskim Sheriffem Tyraspol. „Kopacze, gdzie są puchary?!” – dopytywali kibice. 

Polecamy

Komentarze (16)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.