News: Przegląd prasy: Pogonili Legię

Przegląd prasy: Lider zatrzymany w Warszawie

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

20.11.2017 12:31

(akt. 21.12.2018 15:34)

Poniedziałkowa prasa sportowa wiele miejsca poświęca meczowi Legii z Górnikiem. Podkreślana jest przewaga Legii, przewija się temat VAR-u i pokazów pirotechnicznych. Oto kilka wybranych tytułów prasowych: Przegląd Sportowy - Legia na szczycie, Mistrz wrócił na szczyt; Sport - Punkty poszły z dymem; BAR, dym, czyli Górnik traci lidera; Super Express - Legia liderem, Hamalainen bohaterem; Fakt - Czy to koniec bajki o sile Górnika - lider zatrzymany w Warszawie; Polska the Times - W Varszawie mają Hamalainena; Gazeta Wyborcza - Smog nad Warszawą.

Przegląd Sportowy -  40. minucie spotkania, po nieudanym rzucie rożnym Górnika, Legia wyprowadziła kontrę – pięciu zawodników w zielonych koszulkach miało przed sobą tylko dwóch obrońców oraz bramkarza z Zabrza. Prowadzący piłkę Guilherme mógł zagrać w lewo do Jarosława Niezgody, ale wybrał prawą stronę, którą pędził Michał Kucharczyk. Strzał skrzydłowego doskonale wybronił Tomasz Loska – wściekły Guilherme z całych sił walnął dłońmi w murawę. Wtedy jeszcze nie zdawał sobie sprawy, że to pierwsza z wielu świetnych interwencji 21-latka z Zabrza. To dzięki niemu Górnik do 84. minuty nie przegrywał w Warszawie. Wtedy fiński pomocnik Kasper Hamalainen zapewnił Legii wygraną i pierwszy w sezonie awans na pozycję lidera tabeli.


Starcie najskuteczniejszego ataku (33 gole Górnika w piętnastu kolejkach) z najbardziej szczelną obroną ekstraklasy (14 goli straconych przez Legię) zakończyło się nikłą, ale zasłużoną wygraną gospodarzy. To piąte zwycięstwo Legii z rzędu, a Górnik pierwszy raz w tym sezonie nie zdobył bramki. Także dlatego, że po kwadransie – dzięki wideoweryfi kacji – sędzia Jarosław Przybył słusznie nie uznał gola dla gości. Igor Angulo, któremu podawał Łukasz Wolsztyński, był na spalonym – gospodarze bardzo ryzykowali, ale dobrze ustawiali pułapki na rywali.

 

Sport -  Miejscowi szalikowcy urządzili pokaz pirotechniczny tak, że arbiter musiał przerwać spotkanie, bo cały stadion był kompletnie zadymiony. Przerwa trwała prawie 10 minut. W końcówce pierwszej części mógł trafić Hamalainen, ale skończyło się tylko na strachu Górnika. Jeszcze lepszą okazję miał chwilę później Kucharczyk. Po zagraniu Guilherme był w sytuacji sam na sam, ale kapitalną interwencją popisał się Loska. W 47 minucie mieliśmy kolejne zamieszanie na boisku. Z wysokości trybun wydawało się, że bramkarz Górnika prawidłowo wygarnął piłkę spod nóg Jarosława Niezgody. Jarosław Przybył wskazał jednak na rzut karny. Ostatecznie arbiter skorzystał z VAR-u i anulował swoja wcześniejszą decyzję.


Potem była kolejna przerwa w grze spowodowana kolejnym pirotechnicznym pokazem kibiców Legii, tak, że piłkarze po raz wtóry musieli schodzić do szatni. Tym razem przerwa trwała prawie kwadrans! Po jej wznowieniu niewiele brakowało, żeby Malarza zaskoczył Kurzawa. Zaraz potem zawodnicy Górnika protestowali, że piłka trafiła w rękę Adama Hlouska, sędzia jednak nie dopatrzył się przewinienia. Z drugiej strony, już w samej końcówce Loska popisał się kolejną świetną interwencją, broniąc piłkę, po uderzeniu Armando Sadiku. W końcu miejscowym udało się zdobyć zwycięskiego gola. Pod bramką rywala ponownie znalazł się Hamalainen. O ile po jego pierwszym strzale bramkarz Górnika zdołał odbić piłkę, to wobec dobitki pod poprzeczkę był już bezradny. To nie pierwszy gol Fina strzelony Górnikowi. Wcześniej trafiał, kiedy jeszcze grał w Lechu. W ostatniej minucie mógł wyrównać z rzutu wolnego Kurzawa, ale po jego uderzeniu piłka przeleciała nad poprzeczką.


Super Express - Obie drużyny przystąpiły do tego starcia opromienione serią zwycięstw. Legia wygrała pięć ostatnich meczów, a Górnik – trzy. Górnik dodatkowo chciał wygrać w Warszawie po raz pierwszy od… 19 lat. Mistrzowie Polski nie zniechęcili się i nadal nacierali, ale cuda w bramce wyczyniał Loska, którego nie byli w stanie pokonać kolejno: Niezgoda, Guilherme i Sadiku. Ta sztuka udała się dopiero Hamalainenowi, który w 84. minucie zdobył gola. Loska zatrzymał jego pierwszy strzał, ale przy dobitce nie miał nic do powiedzenia. Poza emocjami sportowymi oglądaliśmy też... opary mgły z rac odpalonych przez kibiców. Mecz dwa razy z tego powodu przerywano.


Fakt - Z popielnika na Górniczka iskiereczka mruga. Chodź, opowiem ci bajeczkę, bajka będzie długa. Był raz sobie Górnik Zabrze, miał chatkę z masła. A w tej chatce same dziwy, pst, iskierka zgasła – wczoraj tę bajkę zweryfikowała rzeczywistość. Mistrz Polski pokonał lidera i nastąpiła  zmiana miejsc w tabeli. Rewelacyjny beniaminek ligi próbował w Warszawie pokozaczyć. Bajka się skończyła. Szybko stało się jasne, że z Legią, choć wciąż słabą, nie będzie łatwo.  Górnik stracił pozycję lidera i mocarstwowe zakusy zespołu z Zabrza trzeba podzielić na pół. Ot, taka liga. 

Polska the Times - Lotto Ekstraklasa przyzwyczaiła w ostatnich latach do tego, że hity kolejek zwykle okazują się kitami. W niedzielę przy Łazienkowskiej ekipy Legii Warszawa i Górnika Zabrze jakby się umówiły i chciały pokazać – przed 16. kolejką – że druga z pierwszą drużyną w tabeli, o dziwo, mogą pokazać ciekawe widowisko. Wszystko układało się fajnie, ale brakowało tylko, żeby ktoś pokonał bramkarza. Bliżej tego byli legioniści, ale w wybitnej formie był Tomasz Loska. W doliczonym czasie gry popełnił jednak błąd, który wykorzystał Kasper Hamalainen.


Gazeta Wyborcza - Po 30 minutach przy Łazienkowskiej doszło do niecodziennego zdarzenia. Fani zapalili race, a dym był tak gęsty, że sędzia Jarosław Przybył musiał wysłać graczy do klubowego budynku. Na murawie kłopot był nie tylko z grą wpiłkę, ale i oddychaniem. Warszawski klub może się spodziewać z tego powodu kar, tym bardziej że sytuacja powtórzyła się w drugiej połowie. W 70. minucie zdezorientowani piłkarze znów musieli zejść do tunelu w klubowym budynku. Z powodu bezmyślnego zachowania kibiców szpilkę wbił prezes PZPN Zbigniew Boniek. Na Twitterze napisał: „Są dwa światy...”, i wrzucił dwa zdjęcia – to z Łazienkowskiej skontrastował ze zdjęciem z meczu kadry. Za pierwszym razem piłkarze spędzili w tunelu niemal 10 minut. Próbowali tam pokrzepiać się oklaskami, wskazówkami od trenerów. Na murawę wyszli ostygli – stracili siły i zgubili pomysł na grę. Dwie szanse na gola zmarnowała Legia.

Polecamy

Komentarze (13)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.