News: Przegląd prasy: Pogonili Legię

Przegląd prasy: Marka poszła z dymem, Złota dekada Legii

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

04.05.2018 10:43

(akt. 21.12.2018 15:34)

Piątkowa prasa sportowa opisując finał Pucharu Polski skupia się na dwóch aspektach - sportowym i tym co działo się na trybunach. Oto kilka wybranych tytułów prasowych: Przegląd Sportowy - Odrodzeni, Złota dekada Legii; Sport - Puchar pełen wstydu, Marka poszła z dymem; Fakt - Bandyci strzelali na Narodowym; Super Express - Race zepsuły święto; Wściekły Piesio polował na kości Szymańskiego; Gazeta Wyborcza - Trener dokręcił śrubki, Legia zdobyła Puchar, Polska the Times - Legia wygrała pierwszy finał, w niedzielę czeka ją kolejny.

Przegląd Sportowy - Puchar Polski to dziesiąte trofeum warszawskiego klubu od sezonu 2010/11. Tak obfitej serii nie miał nigdy. Ale to nie jest ostatnie słowo – powtarzali legioniści po zwycięstwie 2:1 z Arką, które dało im 19. w historii Puchar Polski.  W ostatnich ośmiu latach w klubowej gablocie przybyło sześć PP i cztery mistrzostwa. O piąte wciąż walczą. – Do końca sezonu rozegramy cztery fi nały – powiedział trener Dean Klafurić. Potyczki z Jagiellonią, Wisłą Płock, Górnikiem oraz Lechem będą trudniejsze od tej z Arką, która złożyła broń po 30 minutach, kiedy przegrywała 0:2. Wygląda, że Klafurić obudził w drużynie mocno ostatnio uśpiony gen zwycięzcy. Serii czterech kolejnych wygranych nie miała od pół roku. To napędza zespół w drodze po siódmy w historii dublet. Z meczu na meczu, chłostana od lipca porażkami w Europie i na własnym podwórku drużyna teraz pręży muskuły. Finał PP miała pod kontrolą od pierwszej do ostatniej chwili, w niedzielę wróciła też na pierwsze miejsce w ekstraklasie. A jeszcze miesiąc temu bardziej prawdopodobny od dubletu wydawał się pierwszy od ośmiu lat sezon bez trofeum.


Patrząc na grę Legii w ostatnich meczach widać większy porządek. Nowy szkoleniowiec w każdym spotkaniu zaskakiwał niektórymi decyzjami personalnymi. Albo robił to, czego poprzednik raczej by się nie odważył.


Sport - Tegoroczny finał Pucharu Polski będzie kojarzył się ze skandalem organizacyjnym i doniesieniem do prokuratury, którego złożenie zapowiedział prezes PZPN Zbigniew Boniek.  W meczu Legii z Arką fajerwerki, i owszem, były, ale zamiast na boisku – jedynie na widowni. Kibice obu zespołów wnieśli na Stadion Narodowy tony środków pirotechnicznych, należy więc zakładać, że zostali przy wejściu skontrolowani pobieżnie albo wcale. Spotkanie było kilkukrotnie przerywane po racowiskach, bo przesłaniający wszystko dym uniemożliwiał kontynuowanie zawodów. A kiedy bandyci z Arki zaczęli używać wyrzutni, zrobiło się naprawdę niebezpiecznie. Napastnicy nie byli co prawda w stanie miotać pocisków przez całą długość boiska do sektorów zajmowanych przez fanów Legii, narazili natomiast na szwank zdrowie zawodników znajdujących się na płycie. Zamiast święta polskiego futbolu, doczekaliśmy się więc pokazu żenady i nieporadności służb porządkowych oraz organizatorów. Cały wysiłek włożony dotąd przez PZPN w budowę marki Pucharu Polski został zniweczony. Piłkarski związek i ogólnie sport – ponownie – przegrał z zadymiarzami. Czy ktoś wreszcie zrobi z tym porządek?


Fakt - Finał Pucharu Polski miał być piłkarskim świętem z efektownymi akcjami, pięknymi bramkami i emocjami aż do ostatniej minuty. Nie był. Był za to festiwalem chamstwa na trybunach, który o mały włos nie zakończył się tragicznie. W drugiej połowie meczu kilku bandytów, bo kibicami nie można ich nazwać, siedzących w sektorze Arki, zaczęło strzelać racami w znajdujących się po drugiej stronie boiska fanów Legii. Jedna z nich przeleciała ponad sto metrów i spadła na trybunach! Na szczęście nikomu nic się nie stało, ale kibice warszawskiego klubu zaczęli się obawiać o własne życie i zdrowie. Następne pociski lądowały albo na murawie, albo odbijały się od telebimu, nikogo nie raniąc. Nie wiemy, co w głowie mieli chuligani ubrani w barwy gdyńskiego klubu, ale pewnie nie wzięli pod uwagę, że w przypadku wybuchu paniki kilka osób mogłoby zginąć.


Super Express - Głupota, bezmyślność, okrucieństwo – takie słowa cisną się na usta po tym, co zrobił w finale Pucharu Polski piłkarz Arki Gdynia Grzegorz Piesio. Tak brutalnie wszedł w nogi Sebastiana Szymańskiego, że mogło dojść do tragedii, złamania kości pomocnika Legii.
Piesio na boisku pojawił się od początku drugiej połowy, miał pomóc Arce, która przegrywała 0:2. Ale tylko zaszkodził, gdy w 71. min. przy linii bocznej wślizgiem zaatakował Szymańskiego. Zrobił to tak nieudolnie (albo z premedytacją), że Szymański padł jak ścięty toporem i długo nie podnosił się z boiska, trzymał się za nogę i wił z bólu.


Gazeta Wyborcza - Zatrudniony awaryjnie Dean Klafurić przemienił zespół rzężący w wygrywający. W środowym finale jego piłkarze pokonali Arkę Gdynia 2:1 i unieśli trofeum – Puchar Polski. Dla drużyny z Warszawy decydujący mecz był przyjemnie przewidywalny. Dwa szybkie – wynikające z zaangażowania i dominacji – gole Jarosława Niezgody i Cafú w pierwszej połowie, a w drugiej kontrola wydarzeń. Nawet gol Dawida Sołdeckiego w doliczonym czasie gry nie popsuł wrażenia Legii pewnej siebie. Będącej – w przeciwieństwie do zawstydzonej, jakby nasyconej samym uczestnictwem w finale Arki – bardziej zdeterminowaną i nastawioną na sukces.


Polska the Times - Świętowanie będzie symboliczne. Przecież w niedzielę czeka nas kolejny finał – tonował nastroje po zdobyciu Pucharu Polski trener Legii Dean Klafurić. Wyjazd do Białegostoku może być kluczowy w kontekście walki o tytuł. W tym sezonie Legia przegrała z Jagą dwa razy, 0:1 na wyjeździe i 0:2 u siebie. Klafurić chce odwrócić złą passę i wygrać piąty raz z rzędu. – Świętowanie po Pucharze będzie symboliczne. Żadnych szaleństw. Wygraliśmy finał, ale w niedzielę gramy kolejny – podkreśla.

Polecamy

Komentarze (4)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.