Przegląd prasy: Nikolić tylko drzemał
17.03.2016 09:37
Przegląd Sportowy - Do przerwy Zawisza mógł mieć jakieś nadzieje na dobry wynik, ale w drugiej połowie został pozbawiony jakichkolwiek złudzeń. Legia wykonała zadanie, w zasadzie zapewniła sobie grę w finale Pucharu Polski. Do wygranej poprowadził ją Nemanja Nikolić, który zakończył trwającą od 14 lutego serię meczów bez strzelonego gola. Reprezentant Węgier nie zdobywał bramki w pięciu kolejnych spotkaniach, wczoraj trzy razy pokonał Damiana Węglarza.
Gościom nie można było odmówić zaangażowania, ale porwali się z motyką na słońce myśląc, że wytrzymają pod względem fizycznym przez całe spotkanie. Opadli z sił już na początku drugiej połowy, a Legia rozpoczęła wykonywanie wyroku na przeciwnikach. Stłamsiła Zawiszę zadając kolejne ciosy. Rozpoczął Łukasz Broź, fantastycznym strzałem z ponad 30 metrów. Prawy obrońca sam nie mógł uwierzyć, że piłka wpadła do bramki, złapał się za głowę. Potem znowu rządził Nikolić, a koszmar przeżywał Jean Yves M’voto. Francuz skompromitował się (bo trudno to inaczej określić) w dwóch sytuacjach. Legioniści mogli wygrać zdecydowanie wyżej, ale i ten wynik sprawia, że na rewanż do Bydgoszczy pojadą odbyć mocniejszy trening.
Sport - Tak szybko Zawisza w tym sezonie bramki jeszcze nie stracił. Już w szóstej minucie na liście strzelców znalazł się Nemanja Nikolić. Dla węgierskiego snajpera oznaczało to przerwanie passy pięciu potyczek bez strzelonego gola. Ale jak się miało okazać, to była tylko przygrywka… Dwa kolejne gole zdobył Nikolić – podobnie jak w pierwszej odsłonie z bliskiej odległości. Rozmiary zwycięstwa mogły być wyższe, ale strzał Tomasza Brzyskiego zatrzymał się na poprzeczce, a w 73. minucie Ondrej Duda nie wykorzystał rzutu karnego (faul na Kasperze Hamalainenie). Uderzenie z jedenastu metrów wybronił Damian Węglarz, który w najbliższy poniedziałek obchodził będzie 20. urodziny. – Jeśli w rewanżu wyjdziemy na boisko pewni swoich umiejętności, to wszystko jest możliwe – powiedział po meczu w przypływie euforii.
Gazeta Wyborcza - Legia, grając niemal galową jedenastką, napoczęła Zawiszę już w szóstej minucie. Powinna to zrobić jeszcze wcześniej, kiedy sytuację sam na sam z bramkarzem miał Aleksandar Prijović. Strzał Szwajcara został jednak odbity na rzut rożny i to właśnie po nim do siatki z bliska trafił Nemanja Nikolić. Dla Węgra był to gol na przełamanie – pierwsze trafienie od miesiąca, od inaugurującego ligową wiosnę meczu z Jagiellonią (4:0), w którym zdobył dwie bramki. Legia szybko objęła prowadzenie, ale dla Czerczesowa jeden gol przewagi to było za mało. Rosyjski trener stał przy linii bocznej i co chwila wymachiwał rękami, denerwując się na swoich piłkarzy. Wyglądało to tak, jakby wymagał od nich, by ci nie pozwolili Zawiszy wymienić choćby podania na połowie Legii. A Zawisza wymieniał, grał dość swobodnie, dlatego Czerczesow miał prawo się denerwować. Jego zespół nie wyglądał na taki, który chce rozszarpać rywala. Nie miał ogromnej przewagi. Nie grał ofensywnie i wysokim pressingiem. Nie stworzył sobie wielu dobrych i różnorodnych akcji pod bramką gości. Gol to wszystko, na co było stać Legię przed przerwą. A w zasadzie wszystko, co warto odnotować, bo Za wisza na tle pogubionych i niedokładnie grających w obronie legionistów też nie miał pomysłu, jak to wykorzystać.
Fakt - Znamy pierwszego tegorocznego finalistę rozgrywek o Puchar Polski. Tylko kataklizm mógłby spowodować, że po zwycięstwie 4:0 nad Zawiszą piłkarze Legii nie wystąpią 2 maja na Stadionie Narodowym w Warszawie. Bohaterem wczorajszego spotkania był Nemanja Nikolić, który zdobył trzy bramki dla stołecznej drużyny. Reprezentant Węgier w pięciu wcześniejszych meczach z rzędu nie potrafił pokonać bramkarzy rywali, ale przeciwko Zawiszy był zabójczo skuteczny. Wisienką na torcie był jednak niezwykle efektowny gol strzelony przez Łukasza Brozia, który popisał się fantastycznym strzałem z ponad 30 metrów. – Być może strzelił ze strachu i dlatego później złapał się za głowę. Cieszę się z jego bramki, bo doda mu pewności przed kolejnymi spotkaniami – podsumował trener Legii Stanisław Czerczesow.
Super Express - Spotkanie Legia Warszawa - Zawisza Bydgoszcz było drugim półfinałem Pucharu Polski, w którym zmierzyli się zdobywcy tego trofeum z dwóch poprzednich sezonów. Faworytem starcia na stadionie przy ul. Łazienkowskiej byli gospodarze i potwierdzili to na boisku. Byli wyraźnie lepsi od pierwszoligowca i na rewanż do Bydgoszczy będą jechać niemalże pewni awansu do finału. Wygrali bowiem 4:0, a hattricka zdobył Nemanja Nikolić.
Polska the Times - Bez najmniejszych problemów Legia Warszawa poradziła sobie z Zawiszą Bydgoszcz. W pierwszym półfinałowym meczu Pucharu Polski wygrała z nim 4:0. Trzy gole strzelił Nemanja Nikolić, jednego dołożył Łukasz Broź. Stanisław Czerczesow nie wysłał zresztą na boisko jedynie etatowych rezerwowych, czego wielu się spodziewało. Rosjanin dokonał wprawdzie kilku korekt (m.in. wymienił boki obrony), ale jedenastka, która wyszła na boisko i tak robiła wrażenie. Niewielu zmian w porównaniu o spotkań ligowych dokonał również sztab szkoleniowy Zawiszy. W przypadku bydgoszczan doszło jednak do rotacji na newralgicznej pozycji, jaką jest bramka. Łukasza Sapelę zastąpił Damian Węglarz, który w obecnym sezonie grywa przede wszystkim w rozgrywkach pucharowych.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.