Przegląd prasy: Nikt nie chce mistrzostwa
30.04.2012 08:40
Przegląd Sportowy - Już tylko bilans bezpośrednich spotkań dzieli w tabeli Legię i Śląsk Wrocław. Czołganie się po mistrzostwo Polski trwa w najlepsze. W dwóch meczach na własnym boisku drużyna Macieja Skorży zdobyła zaledwie punkt, przed tygodniem całą pulę oddała Lechowi (0:1), w niedzielę podzieliła się z Jagiellonią. Ambitni goście mogli nawet zwyciężyć, ale remis jest sprawiedliwym rezultatem. Legioniści z taką grą mogą spartaczyć to, o co walczyli przez cały sezon. Już nie mają marginesu błędu. Muszą wygrać dwa pozostałe spotkania. I dziękować Bogu, że potknął się Ruch.
Gazeta Wyborcza - Po 57 dniach na prowadzeniu Legia na dwie godziny oddała pierwsze miejsce wrocławianom, którzy pokonali u siebie Zagłębie Lubin 2:1. Dzięki obronionemu remisowi z Jagiellonią (1:1) warszawiacy wciąż są na pierwszym miejscu, ale już bez żadnej przewagi. Stało się tak, bo w ostatnich tygodniach zamiast budować przewagę nad rywalami, seryjnie tracili punkty. Teraz różnica między pierwszym (Legia) a piątym (Korona) zespołem w tabeli to zaledwie dwa punkty. W 61. minucie nikt nie upilnował w polu karnym 38-letniego Tomasza Frankowskiego. Obrońcy patrzyli, jak piłka po podaniu Luki Pejovicia leci na głowę napastnika Jagiellonii. Mierzący zaledwie 172 cm piłkarz nie strzelił Legii gola od trzech lat, a przy Łazienkowskiej nie trafił od 12. Serię przerwał, a po kilku minutach zszedł z boiska.
Rzeczpospolita - Legia czekała przez godzinę na gola, jakby jej się należał za to, że ma w składzie znane nazwiska. Nie robiła nic ponad dalekie wrzutki, trudno było doszukać się w jej grze jakiejś myśli. Pomysł na Legię miał natomiast Tomasz Hajto. Wiedział, że ma gorszą drużynę, a jednak umiał ustawić ją w ten sposób, że rywale w pierwszej połowie oddawali tylko niecelne strzały. Gol Frankowskiego obudził też publiczność, trybuny przestały jednostajnie szemrać. Kibice zaczęli od Legii wymagać więcej. Zareagował Danijel Ljuboja: najpierw wywalczył rzut wolny, a później zamienił go na bramkę. Od trafienia Jagiellonii minęły raptem trzy minuty, gospodarze błyskawicznie nabrali wiatru w żagle. Dwóch doskonałych okazji nie wykorzystał Ismael Blanco, jednej Nacho Novo. Aż trudno uwierzyć, że ci piłkarze naprawdę liczyli się kiedyś w europejskiej piłce.
Polska the Times - Po raz kolejny przekonaliśmy się, że Legia Warszawa jest w tym sezonie boską drużyną. Bóg jeden wie, jak zagra. We wtorek w Kielcach zespół Macieja Skorży rozgromił w finale Pucharu Polski 3:0 Ruch Chorzów - najgroźniejszego rywala również w wyścigu o mistrzostwo kraju. W niedzielę nie był natomiast w stanie pokonać na własnym boisku słabej (zwłaszcza na wyjazdach) Jagiellonii Białystok. Pomimo remisu 1:1 Legia pozostała liderem TMobile Ekstraklasy.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.