prasa  przeglad prasy

Przegląd prasy: Pekhart obudził się po przerwie

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

08.06.2020 10:30

(akt. 08.06.2020 11:27)

Poniedziałkowa prasa sportowa wiele miejsca poświęca meczowi Wisły z Legią. Podkreślane są przemiana Legii po przerwie, mądre decyzje trenera Vukovicia i skuteczność Pekharta. Oto kilka wybranych tytułów prasowych: Przegląd Sportowy - Legia z Pole Position, Dwa oblicza lidera; Fakt - Pekhart obudził się po przerwie; Super Express - Czech prowadzi Legię do mistrzostwa; Gazeta Polska Codziennie - Ciosy po przerwie; Dziennik Polski - Wisła postraszyła Legię tylko w pierwszej połowie.

Przegląd Sportowy - Pierwsza połowa pokazała, że hasło „jesteś tak dobry, jak twój ostatni mecz” nie dotyczy w tej kolejce Wisły Kraków. Tydzień temu zespół trenera Artura Skowronka niemal bez walki oddał trzy punkty Piastowi, przegrywając w Gliwicach aż 0:4. Przeciwko Legii to była zupełnie inna drużyna. Ale tylko do przerwy. Później na boisku panował już tylko zespół z Warszawy. Lider, jako pierwszy w obecnych rozgrywkach, zdobył więcej niż dwie bramki na stadionie Wisły.

Z zawodników niedostępnych na to spotkanie można by złożyć całkiem niezłą drużynę (i to z rezerwowymi). Znaleźliby się w niej Cierzniak, Slisz, Remy, Novikovas, Rosołek, Kante po stronie Legii oraz Sadlok, Brożek, Turgeman, Savicevic, Pawłowski, Wojtkowski i Hołownia u wiślaków. - Mogę się cieszyć, że z optymalnej jedenastki brakuje mi tylko Jose - stwierdził prowadzący Legię Aleksandar Vukovic. Zastępujący Kante w ataku Czech Pekhart był niewidoczny przed przerwą, a potem w niespełna kwadrans został bohaterem drużyny. Goście długo nie potrafili narzucić rywalom swojej gry, nie byli w stanie podyktować warunków. Grali wolno, niemrawo i niedokładnie. W pierwszych dwudziestu minutach popełnili siedem fauli, by później - do gwizdka kończącego połowę - dołożyć tylko dwa przewinienia. Jedyny celny strzał oddał Andre Martins, ale Michał Buchalik bez kłopotów złapał piłkę. Było to już w momencie, w którym gospodarze prowadzili. Efektownego gola Burligi poprzedziły dwa przegrane pojedynki powietrzne na własnej połowie - najpierw Antolicia z Klemenzem, a potem Gwili z Bashą. Strzał prawego obrońcy nie był silny, ale precyzyjny.

W tym sezonie przy ulicy Reymonta trudno gościom o punkty. Wisła przegrała pięć razy, zawsze różnicą jednej bramki, czterokrotnie po 0:1. Żadna drużyna nie zdobyła tu więcej niż dwóch bramek. I Legia przekonała się, jak trudno gra się w Krakowie. Do czasu. Po przerwie to było już spotkanie jednej drużyny. Wiślacy cofnęli się pod swoją bramkę i wydawało im się, że postawienie potrójnych zasieków przed własnym polem karnym i w nim wystarczy. Okazało się to zdecydowanie za mało. Trener Vuković wymienił defensywnego pomocnika Martinsa na szybkiego skrzydłowego Cholewiaka i to po akcji byłego gracza Śląska padło wyrównanie. Do siatki trafił Pekhart, a trzynaście minut później wyprowadził zespół na prowadzenie, zdobywając gola głową. Chwilę później dzieła dopełnił Gwilia - po przerwie Wisła oddała Legii piłkę i pozwalała właściwie na wszystko.

Super Express - Jesienią Legia zdemolowała w Warszawie Wisłę aż 7:0, ale w rewanżu Biała Gwiazda, szczególnie w pierwszej połowie, postawiła twarde warunki. To właśnie podopieczni Artura Skowronka jako pierwsi wyszli na prowadzenie za sprawą Łukasza Burligi, który w polu karnym rywali zachował się jak rasowy napastnik. - Mam nadzieję, że widać, że trochę trenowałem z Pawłem Brożkiem - uśmiechał się obrońca przed kamerami C+ w przerwie meczu. Na drugą połowę Legia wyszła odmieniona, czego efektem były trzy bramki. Dwa gole zdobył Czech Tomas Pekhart, dla którego były to bramki numer trzy i cztery w tym sezonie (w pięciu meczach), a jedno trafienie dołożył Walerian Gwilia. Na 10 minut przed końcem Lukas Klemenz trafił do siatki Legii, ale wcześniej Hebert zagrał piłkę ręką i sędzia słusznie nie uznał gola. Wygraną, która daje Legii pewne pierwsze miejsce przed fazą finałową, trener Aleksandar Vukovic zadedykował zmarłemu tragicznie Piotrowi Rockiemu: - Pamiętam, że właśnie w meczu z Wisłą strzelił gola w Superpucharze. Niech spoczywa w pokoju.

Gazeta Polska Codziennie - Choć nie było tak efektownie jak jesienią, to i tak nikt nie może narzekać. Legia po bardzo dobrej grze w drugiej połowie pewnie pokonała Wisłę Kraków 3:1 i utrzymała ośmiopunktową przewagę nad Piastem Gliwice. Dwie bramki dla warszawian strzelił Tomaś Pekhart. Czeski napastnik imponuje skutecznością po wznowieniu rozgrywek. Do tego staje się prawdziwym specjalistą od najdziwniejszych goli. Przed tygodniem w Poznaniu czeski napastnik trafił do siatki... plecami, a wczoraj swój dorobek strzelecki rozpoczął od szczęśliwego kiksu. W 57. minucie po dośrodkowaniu Mateusza Cholewiaka Czech chciał strzelać lewą nogą, nie wyszło mu, piłka odbiła się od jego prawej nogi, ale i tak wpadała do bramki obok bezradnego Michała Buchalika. Zadanie nie było zbyt trudne, bo Czecha od bramki dzieliło zaledwie kilka metrów.

Prowadzenie Legii dał Pekhart, który tym razem musiał pokazać więcej kunsztu niż przy golu numer jeden. W 70. minucie przydały się jego umiejętności gry głową. Mierzący blisko dwa metry czeski napastnik nie miał problemów, żeby wygrać pojedynek główkowy z niższym o ponad dwadzieścia centymetrów Jeanem Carlosem i strzałem w długi róg dał Legii prowadzenie przy Reymonta.

Dziennik Polski - Nie było niespodzianki przy ul. Reymonta. Wisła wprawdzie prowadziła z Legią do przerwy 1:0, ale ostatecznie musiała uznać wyższość lidera. Kibicom „Białej Gwiazdy" na pocieszenie pozostaje fakt, że wiślacy zagrali lepszy mecz niż z Piastem. To daje nadzieję przed decydującymi spotkaniami o utrzymanie. A będzie to bój bardzo ciężki, bo po 28. kolejce i wygranej Arki ze Śląskiem sytuacja krakowian w tabeli jeszcze bardziej się skomplikowała.

Polecamy

Komentarze (26)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.