News: Przegląd prasy: Genialny Guilherme

Przegląd prasy: Pieczęć Sagana

Paweł Korzeniowski

Źródło: Legia.Net

09.04.2015 07:50

(akt. 21.12.2018 15:23)

Dzisiejsza prasa sportowa o meczu Legii z Podbeskidziem pisze raczej zdawkowo. Podkreślany jest fakt przełamania Marka Saganowskiego i dobra postawa Jakuba Koseckiego czy Dominika Furmana. Oto kilka wybranych tytułów prasowych: Przegląd Sportowy: Pieczęć Saganowskiego; Super Express - Legia zagra na Narodowym; Gazeta Wyborcza - Legia pokonała Podbeskidzie i czeka na rywala w finale Pucharu Polski; Polska the Times - Sensacji nie było; Rzeczpospolita - Legia w finale.

Przegląd Sportowy - Mistrzowie kraju bez najmniejszych problemów zapewnili sobie 23. finał Pucharu Polski w historii klubu. Wczoraj mieli postawić pieczęć i to uczynili. Za sprawą Marka Saganowskiego, który wcielił się w rolę egzekutora przy okazji kończąc swoją serię meczów bez zdobytej bramki. 36-letni napastnik czekał na gola aż 153 dni, od 6 listopada 2014 roku, kiedy trafił do bramki Metalista Charków (2:1) w 4. kolejce fazy grupowej Ligi Europy.


Henning Berg też dokonał kilku zmian, dał szansę Jakubowi Koseckiemu, Dominikowi Furmanowi czy Łukaszowi Broziowi. Kosecki ostatnio apelował: "Więcej wiary we mnie!" I rozegrał naprawdę dobre spotkanie. Owszem, powinien kończyć je z przynajmniej jedną zdobytą bramką, ale forma nagle nie wróci w stu procentach. Walczył, starał się, nikt nie może mieć do niego pretensji. Podobnie jak do Furmana, który opanował środek pola. Widać było po nim, że chce się pokazać, zanotował asystę przy pierwszym golu Saganowskiego.


Super Express - To miała być formalność - i była. Po efektownym 4:1 w Bielsku-Białej Legia nie pozostawiła złudzeń Podbeskidziu w rewanżowym meczu półfinałowym Pucharu Polski i wygrała 2:0. Henning Berg nie zastosował taryfy ulgowej dla "Górali" i wystawił praktycznie najmocniejszy skład, z Dusanem Kuciakiem, Ivicą Vrdoljakiem i Michałem Żyrą na czele. Katem drużyny gości okazał się jednak Marek Saganowski. Zdobył dwie bramki, ale gdyby był bardziej skuteczny, strzeliłby nawet cztery... 2 maja w finale na Stadionie Narodowym Legia zagra ze zwycięzcą dwumeczu Lech - Błękitni Stargard Szczeciński. Pierwszy mecz 3:1 wygrał zespół z II ligi.


Gazeta Wyborcza - Chociaż w przekroju całego spotkania Legia była zespołem zdecydowanie lepszym, to jako pierwsi gola strzelić mogli goście. Już w trzeciej minucie po prostopadłym podaniu ze środka pola w sytuacji sam na sam z Dusanem Kuciakiem znalazł się Piotr Malinowski. Po indywidualnym błędzie Igora Lewczuka tylko doskonała interwencja słowackiego bramkarza uchroniła Legię od straty gola. Kilka minut później mocny strzał z dystansu oddał Dariusz Kołodziej, ale ponownie dobrze interweniował Kuciak.


Na odpowiedź gospodarzy zgromadzeni przy Łazienkowskiej kibice nie musieli czekać długo, bo w 19. min legioniści wyszli na prowadzenie. Z rzutu rożnego dośrodkował Furman, a piłkę do siatki z najbliższej odległości skierował Marek Saganowski. Po dwuletniej przerwie awans warszawian do finału Pucharu Polski stał się faktem. Na przeciwnika piłkarze Berga muszą poczekać jednak do czwartkowego wieczoru. Wtedy o 20.45 w drugim półfinale sensacja tegorocznych rozgrywek Błękitni Stargard Szczeciński w Poznaniu zmierzą się z Lechem. Drugoligowiec w starciu z wicemistrzem Polski będzie chciał obronić dwubramkową przewagę z pierwszego spotkania i sprawić jedną z największych sensacji w historii krajowego pucharu. Błękitni przed własną publicznością wygrali 3:1.

Polska the Times - Największe wrażenie robili wspomniany Furman, wypożyczony do końca sezonu z francuskiej Toulouse’y i Jakub Kosecki. Obaj mało grają, ale szczególnie ten drugi miał ostatnio słabszy okres. Wygląda jednak na to, że ma go za sobą. W Bielsku wszedł na boisko na ostatni kwadrans i strzelił gola. W środę w Warszawie od początku co chwilę groźnie pędził lewym skrzydłem. Za każdym razem brakowało mu szczęścia lub umiejętności (swoją droga, nie tylko jemu). Albo jednego i drugiego.


Rzeczpospolita - Po stracie drugiej bramki podopieczni Leszka Ojrzyńskiego całkowicie stracili wiarę w uzyskanie korzystnego wyniku i ograniczali się do nielicznych kontrataków. Gospodarze natomiast nie forsowali tempa, ale co kilka minut poważnie zagrażali bramce Podbeskidzia. Nie potrafili jednak wykorzystać swojej przewagi i stwarzanych sytuacji. Widać było, że zwycięstwo 6:1 w dwumeczu całkowicie ich satysfakcjonuje.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.