News: Przegląd prasy: Pogonili Legię

Przegląd prasy: Prijović zabił marzenia

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

16.04.2016 11:16

(akt. 21.12.2018 15:35)

Sobotnia prasa sportowa opisując mecz Legii z Lechem skupiła się na Aleksandarze Prijoviciu. Na tym, że był już antybohaterem, a został bohaterem. Oto kilka wybranych tytułów prasowych: Przegląd Sportowy - Złoty gol Prijovicia, Prijović odgnonił swoje demony; Sport - Trzy pudła i młot; Gazeta Wyborcza - Legia nadal rozdaje karty; Super Express - Prijović zabił marzenia; Fakt - Prijović do czterech razy sztuka.

Przegląd Sportowy - To mógł być wieczór jak z koszmarów Aleksandara Prijovicia. Szwajcar serbskiego pochodzenia zmarnował w pierwszej połowie trzy stuprocentowe okazje do strzelenia gola. Przynajmniej w dwóch z nich miał obowiązek kopnąć piłkę do bramki Lecha, ale pudłował. Wykorzystał tę czwartą, najtrudniejszą ze wszystkich i dał legionistom upragnione zwycięstwo. Kilka tygodni temu, wygrywając w Poznaniu (2:0), przełamali jedno fatum. W piątkowy wieczór zakończył serię meczów bez zwycięstwa u siebie z Kolejorzem, trwającą od 1 czerwca 2014 roku.


W końcu ponad 28 tysięcy kibiców mogło się uradować. Prijović dostał piłkę od Nikolicia, strzał był bardzo mocny i precyzyjny, Burić nie zdołał go obronić. Stratę w środku pola zanotował Abdul Tetteh, a kluczowy  przechwyt Pazdan. Piłkarz z Ghany w kolejnym meczu przeciwko Legii przyczynia się do bramki zdobytej przez rywali, w spotkaniu rozgrywanym w Poznaniu faulował w polu karnym Ondreja Dudę, a Nikolić wykorzystał jedenastkę. Lech musiał zaatakować i to zrobił. Nielsen walczył jak szalony, przepychał się, on był zdecydowanie najbliżej pokonania Malarza, ale trafi ł w słupek. Legia także miała swoje szanse. Nikolić przegrał pojedynek z Buriciem, Bośniak świetnie obronił strzał Kaspera Hämäläinena, następnie Prijovicia. W końcówce atakowały obie strony, ale Legia obroniła przewagę. Wygrała zasłużenie, była lepsza o tego jednego gola, konkretniejsza.


Sport - Przez pierwszy kwadrans oba zespoły skupiły się głównie na tym, by nie popełnić błędu w pobliżu własnego pola karnego. Udało się to tylko Legii… Szwajcarska „precyzja” Oto w 14. minucie oko w oko z Jasminem Buriciem stanął Aleksandar Prijović, ale uderzył wprost w bośniackiego golkipera. Najdotkliwiej przeżył ten incydent Paulus Arajuuri. Gdy siedem minut później ponownie zobaczył przed sobą Prijovicia, struchlał i próbował ratować się zagraniem do bramkarza. Uczynił to jednak za słabo, wskutek czego szwajcarski snajper znów znalazł się sam przed Buriciem. I ponownie zachował się fatalnie – miał mnóstwo miejsca i czasu, mógł zakończyć akcję na kilka sposobów, a zamiast bez namysłu posłał piłkę obok słupka. Kiedy wydawało się, ze do przerwy nie wydarzy się już nic godnego uwagi, Prijović po raz trzeci tego dnia znalazł się tuż przed Juriciem, ale znów zawiódł. Tym razem po jego strzale piłka poszybowała wysoko nad poprzeczką. Legioniści mogli zatem prowadzić różnicą trzech goli, a wciąż mieliśmy bezbramkowy remis.


Gazeta Wyborcza - Po przerwie Rosjanin niemal od razu zdjął obu skrzydłowych – Ondreja Dudę i Michaiła Aleksandrowa. Szykował też trzecią zmianę – rozgrzewał się Kasper Hämäläinen. Wyglądało tak, jakby Rosjanin chciał wstawić go w miejsce Prijovicia, ale rozmyślił się, wstrzymał zmianę po tym, jak Szwajcar trafił na 1:0. Fin w końcu wszedł na boisko, zmienił kontuzjowanego Pazdana, który chwilę wcześniej, w kluczowym momencie spotkania, okazał się przydatny w ofensywie. To właśnie po wślizgu Pazdana (odebrał piłkę Tettehowi) podanie Nikolicia na gola zamienił Prijović.

Super Express - Legia w tym roku nie ma litości dla Lecha. Drugi mecz i drugie zwycięstwo drużyny ze stolicy. Piątkowa wygrana 1:0 przybliża ekipę Stanisława Czerczesowa do mistrzostwa Polski i ostatecznie pozbawia złudzeń o obronie tytułu piłkarzy „Kolejorza”.  – Zagraliśmy dobrze, ale liczyliśmy tu na punkty – przyznał trener Urban. – Zespół zrobił wszystko, co mógł. Niestety, wręczył też prezent Legii w środkowej strefie boiska i przez to straciliśmy bramkę. Potem musieliśmy zaryzykować.


Fakt - W pierwszej połowie antybohaterem gospodarzy był Aleksandar Prijović, który nie wykorzystał trzech znakomitych okazji do strzelenia gola. Piłkarze Czerczesowa atakowali, ale goście nie zamierzali łatwo składać broni i również stwarzali zagrożenie pod bramką Arkadiusza Malarza. Po przerwie „Prijo” zrehabilitował się za wcześniejsze fatalne pudła. Piłkę w środku pola wywalczył Pazdan, a po podaniu Nemanji Nikolicia Szwajcar o serbskich korzeniach pokonał Jasmina Buricia. W końcówce Lecha mógł dobić Nikolić, ale w sytuacji sam na sam okazał się gorszy od bramkarza Kolejorza.

Polecamy

Komentarze (12)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.