Przegląd prasy: Putnocky zatrzymał Legię
25.04.2015 10:03
Przegląd Sportowy - Ponad 20 strzałów, kilka dobrych lub bardzo dobrych okazji do strzelenia gola, kontrola nad meczem, a mimo tego mistrzowie Polski wracają do Warszawy tylko z punktem. Bramka Matusa Putnockiego była w piątkowy wieczór zaczarowana, za nic piłka nie chciała do niej wpaść. Mistrzowie Polski wprawdzie przerwali wyjazdową niemoc, bo poprzednie dwa spotkania przegrali (z Lechem i Lechią), ale tym razem stracili dwa punkty na własne życzenie. Wygrana w Chorzowie dawała im pewne pierwsze miejsce po fazie zasadniczej ekstraklasy, a tak muszą czekać na sobotni wynik Kolejorza. - Nie umiem wyjaśnić, jak nie wykorzystaliśmy tylu okazji. Nie po remis tutaj przyjechaliśmy - stwierdził Dominik Furman.
Dawno Legia nie zdominowała rywala tak, jak przed przerwą drużynę z Chorzowa. Niebiescy sporadycznie przedzierali się pod bramkę Dusana Kuciaka, oprócz stałych fragmentów gry i niecelnego strzału Eduardsa Visnakovsa, nie było żadnego zagrożenia. Legioniści kontrolowali spotkanie. Tomasz Jodłowiec rządził w środku pola, a Michał Żyro na prawym skrzydle. Mistrzowie Polski grali ładnie dla oka, ale zawodzili w kluczowych momentach. Marek Saganowski nie wykorzystał dwóch bardzo dobrych okazji do zdobycia bramki. Guilherme rzutu karnego, podyktowanego za faul Rolanda Gigołajewa na Łukaszu Broziu. Prawy obrońca stołecznego zespołu jest wyznaczony jako pierwszy, ale tym razem oddał piłkę Brazylijczykowi, w myśl starego porzekadła, że faulowany nie powinien wykonywać "jedenastki”. Guilherme, który w drugim meczu z rzędu zagrał na pozycji ofensywnego pomocnika, uderzył źle. Za lekko, zbyt daleko od słupka. Spec od bronienia rzutów karnych, czyli Putnocky (trzeci obroniony rzut karny na wiosnę), zdołał odbić piłkę. Ruch był zbyt pasywny, za bardzo schowany na własnej połowie. Jedyne, czym wyróżniali się jego zawodnicy, to ostra gra. Widać taki był plan: być blisko przy legionistach, starać się jak najszybciej odebrać im piłkę, nie dopuszczać do kontrataków. Czasami jednak przesadzali, jak Filip Starzyński, który brutalnie potraktował Guilherme. To był faul na pograniczu żółtej i czerwonej kartki.
Fakt - Matus Putnocky po raz kolejny został bohaterem Ruchu. Słowacki bramkarz obronił trzeci rzut karny w tej rundzie. Tym razem okazał się sprytniejszy od Brazylijczyka Guilherme, dzięki czemu Niebiescy nie przegrali z mistrzem Polski. W Chorzowie Legii zawsze grało się bardzo trudno. Ostatni raz zespół z Warszawy wygrał na stadionie przy Cichej trzy i pół roku temu. Tym razem też to się nie udało, choć drużyna ze stolicy przez cały mecz atakowała i stworzyła sobie wiele sytuacji podbramkowych. Ruch jednak między słupkami ma w tym roku świetnego Słowaka. Putnocky obronił już w tej rundzie rzuty karne w meczach z Lechem i GKS Bełchatów a w piątek po raz trzeci nie dał się pokonać z jedenastu metrów. - Grając w słowackiej lidze, doskonale wiedziałem, kto jak strzela. W Polsce reaguję intuicyjnie - powtarza Putnocky. Słowak nie tylko obronił rzut karny, ale kilka razy nie dał się zaskoczyć piłkarzom gości. Próbował nie tylko Brazylijczyk, ale również: Marek Saganowski i Michał Żyro.
Gazeta Wyborcza - Z ostatnich 10 meczów w Chorzowie piłkarze Legii wygrywali tylko dwukrotnie, notując trzy remisy i pięć porażek. Złej statystyki zawodnicy Henninga Berga nie poprawili też w piątek. Na wygraną w Chorzowie czekają już trzy i pół roku, i jeszcze poczekają. Duże rozczarowanie. Tak należy podsumować podział punktów w Chorzowie. Wynik jest tym bardziej rozczarowujący, że sytuacji do strzelenia decydującego gola warszawianie mieli bez liku. Pierwsza połowa była wręcz festiwalem marnowanych okazji. Legioniści w całym meczu oddali 21 strzałów, ale po żadnym z nich piłka nie wpadła do siatki gospodarzy.
Najlepszą okazję do strzelenia gola zawodnicy Berga mieli w 34. minucie. To właśnie wtedy w polu karnym Ruchu faulowany był Łukasz Broź. Sędzia Jarosław Przybył bez chwili namysłu wskazał na 11. metr. Do rzutu karnego nie podszedł jednak Broź, który do niedawna był wyznaczony do strzelania jedenastek jako pierwszy, ale Guilherme. 24-letni Brazylijczyk uderzył lekko, niemal w sam środek. Matus Putnocky nie miał najmniejszych problemów z odbiciem fatalnego strzału.
Super Express - W Chorzowie na boisku panowała niepodzielnie Legia i ... bramkarz gospodarzy Matus Puntocky. Słowak dwoił się i troił broniąc kolejne strzały rywali, w tym rzut karny wykonywany przez Guilherme. Ruch w zasadzie nie zagroził bramce Legii, a w końcówce bronił się rozpaczliwie. Jak się okazało skutecznie, bo jeden punkt został w Chorzowie.
Rzeczpospolita - Po przerwie nadal nacierali goście i raz po raz "kotłowało" się w polu karnym Ruchu. Trener Legii Henning Berg na stojąco przy linii obserwował poczynania swoich podopiecznych. Zamknięci na własnej połowie chorzowianie długo mieli kłopoty, by wyprowadzić akcje zaczepne. Kiedy już im się to udało, strzelali niecelnie. Kwadrans przed końcem sędzia przerwał na krótko spotkanie z racji zadymienia po "pokazie pirotechnicznym" miejscowych kibiców. Legioniści "gnietli" do końca, wydawało się, że gol jest kwestią czasu. Gospodarze broni się momentami rozpaczliwie, ale dowieźli remis do końcowego gwizdka.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.