prasa  przeglad prasy

Przegląd prasy: Sensacja w czerwień ubrana

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

02.08.2021 09:15

(akt. 02.08.2021 09:17)

Piłkarze Legii w sobotę przegrali w Radomiu z Radomiakiem. Poniedziałkowa prasa sportowa podkreśla słabą grę mistrzów Polski i bezmyślne zachowania Filipa Mladenovicia i Josue. Oto kilka wybranych tytułów prasowych: Przegląd Sportowy - Bohater dał się sprowokować; Fakt - Zamiast grać w piłkę, bili rywali po twarzy; Gazeta Polska Codziennie - Zrobili święto w Radomiu; Super Express - Legia czerwona ze wstydu; Sport - Sensacja w czerwień ubrana.

Przegląd Sportowy - Przed spotkaniem z mistrzem Polski oczekiwania kibiców Radomiaka były ogromne. I trudno im się dziwić, w końcu na taki mecz musieli bardzo długo czekać. Ale chyba nawet ci, którzy spodziewali się efektownego widowiska, mogli być zaskoczeni tym, jak wiele w sobotni wieczór działo się na boisku. Fani zobaczyli ponad 30 strzałów obu drużyn, dwa uderzenia w słupek i trzy czerwone kartki. Mistrz I ligi zasłużenie pokonał mistrza Polski. Radomiak udowodnił, że jest zespołem, który może mierzyć w coś więcej niż tylko utrzymanie, a na boisku przez ponad 80 minut brylował człowiek, który niczym specjalnym nie wyróżniał się na zapleczu ekstraklasy. Filipe Nascimento trafił do Radomiaka w lutym tego roku, ale w I lidze najczęściej nie był podstawowym zawodnikiem środka pola (od pierwszej minuty grali Michał Kaput i Meik Karwot). Zespół z Radomia awansował do ekstraklasy i w niej Portugalczyk, co wiele osób dziwi, jest liderem drużyny. Jednym z niewielu, którzy nie są tym zaskoczeni, jest Dariusz Banasik. – Jakiś czas temu powiedziałem, że Filipe będzie grał lepiej w ekstraklasie niż w I lidze. On jest piłkarzem technicznym, a tacy zawodnicy często paradoksalnie radzą sobie gorzej na niższym poziomie rozgrywek, gdzie gra jest szarpana i pełna starć. Już podczas letnich przygotowań wiedziałem, że będzie filarem mojego zespołu w środku pola – mówił trener beniaminka.

Radomiak kończył mecz w dziesiątkę, ale w ostatnich sekundach i tak miał na nim więcej zawodników niż Legia. Mistrzowie Polski przyjechali do Radomia po pewne zwycięstwo, tymczasem po wyrównanej pierwszej połowie, w drugiej, zamiast grać w piłkę, uderzali rywali w twarz. Najpierw Filip Mladenović potraktował tak nieco prowokującego Damiana Jakubika, a później cios łokciem zadał Dawidowi Abramowiczowi Portugalczyk Josue. Przybył uważnie oglądał obie sytuacje na wideo i podjął słuszne decyzje o wyrzuceniu legionistów z boiska. Legia w Radomiu zaprezentowała się bardzo słabo, a najlepsi w jej szeregach byli 18-letni bramkarz Kacper Tobiasz i 20-letni obrońca Maik Nawrocki, który zdobył kontaktową bramkę na 1:2. Jak na tak doświadczony zespół, to niecodzienne zjawisko i pewnie zupełnie inaczej spotkanie w Radomiu i grę kilku starszych zawodników, wyobrażał sobie szkoleniowiec Legii. Jeśli zespół z Łazienkowskiej nie chce gubić punktów, musi w następnych meczach grać bardziej dojrzale.

Fakt - Nie tak piłkarze Legii wyobrażali sobie mecz wyjazdowy z Radomiakiem. Mistrzowie Polski jechali na boisko beniaminka po zwycięstwo, tymczasem zasłużenie przegrali i w dodatku kończyli mecz w dziewiątkę, bo Filip Mladenovic i Josue, zamiast skupić się na dogrywaniu piłki kolegom, postanowili dać rywalom w twarz. Obaj byli też wyraźnie zaskoczeni, gdy sędzia Jarosław Przybył, który oglądał te sytuacje na wideo, słusznie pokazał im czerwone kartki. - Martwi mnie przegrana, ale jeszcze bardziej zachowanie zawodników i to, że nie potrafimy nad sobą panować. Takie zachowanie jest nieakceptowalne i na pewno wyciągniemy konsekwencje. Nie pozwolimy, by w ten sposób osłabiać drużynę - zapowiedział po meczu trener Legii Czesław Michniewicz.

Gazeta Polska Codziennie - Radomiak po 36 latach wrócił do ekstraklasy. Organizatorzy rozgrywek na pierwszy mecz do Radomia przysłali mistrza Polski - Legię Warszawa Święto na trybunach trwało przez pełne 90 minut. Kibice gospodarzy nie milkli nawet na sekundę. Trochę pierwszoligowego folkloru na stadionie można było jednak odczuć. Do 40. min mecz toczył się w ciemnościach. Nagle w trakcie jednego z ataków Legii jupitery rozbłysły pełną mocą. Na boisku różnicy w poziomie gry między beniaminkiem a mistrzem kraju w ogóle nie było widać. Radomiak do ligi wszedł bez żadnych kompleksów. Zremisował w Poznaniu z Lechem, w następnym meczu rzucił się do gardła Legii. Radomiak robi wszystko, żeby jego byt w ekstraklasie trwał dłużej niż jeden sezon, jak było w przypadku poprzedniego awansu. Mecz z Legią będzie na pewno długo wspominany, bo na boisku działy się rzeczy rzadko spotykane w naszej lidze. Radomiak pierwszego gola strzelił tuż po rozpoczęciu drugiej połowy spotkania. Po błędach obrońców i bramkarza Legii piłkę w krótki róg wcisnął Mateusz Radecki, który strzelił pierwszego po powrocie do elity gola dla Radomiaka.
 
W 67. min Legia dostała kolejny cios. W 38. min na boisku pojawił się Filip Mladenovic. Serb miał wypoczywać przed meczem z Dinamem Zagrzeb, ale musiał wejść na plac, bo zastępujący go Joel Abu Hanna oberwał w głowę i musiał zejść z boiska. Mladenovic długo się nie nagrał. Damian Jakubik ciągnął go za koszulkę, Serb uderzył go ręką, trafiając w twarz. Po analizie VAR sędzia Jarosław Przybył pokazał mu za to czerwoną kartkę. W 80. min osłabiona Legia straciła drugiego gola. Strzelił go zza pola karnego Karol Angielski. Legia odpowiedziała po minucie premierowym golem w ekstraklasie Maika Nawrockiego. Chwilę później z boiska wyleciał piłkarz gospodarzy Filipe Nascimento i Legia mogła mieć jeszcze nadzieję na dobry wynik. Okazały się one płonne, bo sędzia Przybył za identyczne przewinienie co u Mladenovicia wyrzucił z boiska Josuego. Grająca w dziewiątkę Legia straciła jeszcze jednego gola, w 97. min po kontrze i skutecznym uderzeniu w sytuacji sam na sam z Kacprem Tobiaszem Dominika Sokoła. Legia przegrała 1:3. Przed meczem z Dinamem najlepsi jej piłkarze nie odpoczęli.

Super Express - Na trybunach mecz przyjaźni, ale na boisku już sentymentów nie było, czego efektem trzy czerwone kartki (jedna dla gospodarzy, dwie dla gości). Radomiak nie wystraszył się utytułowanego rywala, a jeszcze mocno go skarcił. Beniaminek zasłużenie pokonał Legię 3:1 w 2. kolejce ekstraklasy. Tak nie przystoi grać mistrzowi Polski. Przed Legią w środę walka z Dinamo w III rundzie eliminacji Ligi Mistrzów. Po tym, co pokazali mistrzowie Polski w Radomiu, aż strach myśleć, co się wydarzy w Chorwacji. Ostatni sprawdzian przed występem w pucharach wypadł bardzo blado. Podopieczni trenera Czesława Michniewicza nie potrafili sobie poradzić z agresywną grą gospodarzy. Koszmar zespołu ze stolicy zaczął się w drugiej połowie. Zaraz po przerwie drużyna straciła gola. To był sygnał ostrzegawczy dla warszawskiej drużyny. Jednak nie było wyrównania, ale za to czerwoną kartkę dostał Filip Mladenovic. Serb uderzył Damiana Jakubika w twarz. Zdarzenie wyłapał system VAR. Tyle że to nie był koniec emocji. W końcówce zawodów Radomiak podwyższył prowadzenie.

Sport - Radomiak Radom wygrał pierwszy mecz w tym sezonie ekstraklasy i to nie byle jaki! Ich ofiarą padli mistrzowie Polski. Emocje w spotkaniu rozpoczęły się na dobre dopiero po przerwie. Na samym początku drugiej połowy do bramki Kacpra Tobiasza trafił Mateusz Radecki. Radomiak poczuł krew. Czesław Michniewicz próbował dokonać zmian, jednak Legia nie była w stanie odwrócić losów spotkania. Dodatkowo w 67 minucie pierwszą w tym spotkaniu czerwoną kartkę sędzia Jarosław Przybył pokazał Filipowi Mladenoviciowi. W 80 minucie prowadzenie podwyższył Karol Angielski. Wówczas mistrzowie Polski rzucili wszystko na jedną kartę. Najpierw bramkę kontaktową zdobył Maik Nawrocki. Dwie minuty później Przybył wyrzucił z boiska Filipe Nacimento. Kilka chwil później, po interwencji VAR-u sędzia pokazał trzeci „kartonik” w kolorze czerwonym. Karę otrzymał Josue. Choć „Legioniści” walczyli do końca, tak mecz w 90 minucie zamknął Dominik Sokół.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.