Przegląd prasy: Szok!
20.02.2017 10:07
Przegląd Sportowy - Przed tygodniem punkty straciła Jagiellonia, w piątek zremisowała Lechia – Legia miała więc idealną szansę, by zmniejszyć przewagę do liderów. Tym bardziej, że do Warszawy przyjechał ostatni w tabeli Ruch. Starcie z chorzowianami okazało się kubłem lodowatej wody wylanej na głowy zbyt pewnych siebie gospodarzy. Skazywany na porażkę Ruch wygrał zasłużenie.
O możliwościach szybkościowych Niezgody zapomnieli przed przerwą obrońcy Legii, a przede wszystkim Michał Pazdan, który sfaulował napastnika przed polem karnym. Patryk Lipski efektownie uderzył z rzutu wolnego i było 0:1. Kibice Legii przyjęli bramkę dla Ruchu jako wypadek przy pracy. Po kilkunastu minutach Niebiescy wyprowadzili kolejny cios. Zostali znakomicie ustawieni przez trenera Waldemara Fornalika. Grali uważnie w obronie, nie pozwalali legionistom na wiele pod swoim polem karnym, a w 42. min strzał życia oddał Maciej Urbańczyk. Piłka wpadła w okienko bramki, legioniści słaniali się na nogach. W przerwie Magiera zrobił dwie zmiany, ale nie minęło dziesięć minut, a zamroczonych legionistów dobił Niezgoda. Po takim występie 22-latek może być pewny, że dostanie szansę przy Łazienkowskiej. Patrząc na formę obecnych napastników – Tomaša Necida i Daniela Chimy Chukwu (znów nie zmieścił się nawet na ławkę rezerwowych), szkoleniowiec żałuje, że nie ma obecnie do dyspozycji tak przebojowego gracza.
Fakt - Przed rozpoczęciem okresu przygotowawczego trener Legii Jacek Magiera zastanawiał się, czy skrócić wypożyczenie Jarosława Niezgody do Ruchu. Ostatecznie napastnik został przy Cichej, a w niedzielę boleśnie utarł nosa swojemu pracodawcy. – Nie będę się przyglądał Jarkowi w wyjątkowy sposób. Regularnie śledzę jego postępy i mam nadzieję, że do Warszawy wróci jako w pełni ukształtowany ligowiec – dodawał przed spotkaniem trener Magiera.
Gazeta Wyborcza - Największą niespodzianką kolejki jest porażka Legii. Obrońcy tytułu trzy dni po remisie z Ajaxem (0:0) w 1/16 finału Ligi Europy i cztery dni przed rewanżem zostali znokautowani już przed przerwą. Ostatni w tabeli Ruch po pierwszej połowie prowadził 2:0. W drugiej – chorzowianie trafili jeszcze raz. Legia strzeliła gola dopiero, gdy goście grali w dziesiątkę (Adam Pazio dostał czerwoną kartkę w 76. minucie) Tym samym Legia została kolejną drużyną z czołówki, która wiosną straciła punkty. Tydzień temu druga Jagiellonia została rozbita przez Lechię 0:3. Ale już w piątek lider z Gdańska tylko zremisował w Niecieczy. Różnice punktowe na szczycie są jednak małe; gdyby dziś tabela została podzielona na grupę mistrzowską i spadkową, pierwsza Lechia miałaby 22 pkt, a trzecia Legia 19 pkt.
Super Express - Wróciły demony z jesieni, kiedy Legia zbierała baty na własnym boisku. Tym razem mistrzów Polski rozbił grający po profesorsku, Ruch Chorzów (1:3). Ruch grał mądrze, a warszawianie walili głowami w mur chorzowskiej obrony. Ambitnie, ale bez ładu, składu i pomysłu. Mistrzów Polski stać było tylko na honorowe trafienie Radovicia, choć Ślązacy już wtedy grali w dziesiątkę, bo za czerwoną kartkę sędzia wyrzucił z boiska Adama Pazię.
Sport - Od samego początku w piłkę grała Legia, a goście – sparaliżowani klasą rywala – ograniczali się tylko do kurczowej destrukcji. Po dziesięciu minutach nieustannych ataków gospodarzy można się było zastanawiać, ile bramek zaaplikują tego dnia ostatniej drużynie tabeli... Tymczasem po kwadransie konsternacja – piłka ugrzęzła w bramce obrońców tytułu! Przed polem karnym warszawian faulowany był Jarosław Niezgoda, który do Ruchu został wypożyczony właśnie z Łazienkowskiej. Do rzutu wolnego podszedł Patryk Lipski i przymierzył tak, że wypadało zdjąć czapki. Fenomenalne uderzenie w samo „okienko”, Arkadiusz Malarz na skuteczną interwencję nie miał najmniejszych szans.
Po tym trafieniu obraz gry nie uległ jednak zmianie. Wciąż stroną dominująca byli warszawianie, a „Niebiescy” czyhali na okazję do kontry. Kiedy wydawało się, że wyrównująca bramka wisi w powietrzu, znów futbolówkę z siatki wyciągał Malarz. I ponownie po golu z kategorii „stadiony świata”. Tym razem fenomenalny strzał sprzed pola karnego oddał Maciej Urbańczyk, a piłka – jak poprzednio – poszybowała w górny róg bramki. Ten dzień młody zawodnik Ruchu zapamięta na długo, bowiem to jego premierowe trafienie na szczeblu ekstraklasy.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.