Przegląd prasy - Uratowali głowę Skorży
16.10.2010 09:25
Gazeta Wyborcza - Pierwsza połowa była najlepszą w wykonaniu drużyny Macieja Skorży w tym sezonie. Zaczęła, jak w żadnym z ośmiu poprzednich meczów o punkty. Nie dopuszczała widzewiaków pod swoją bramkę, obrońcy nie popełniali błędów, dobrze ustawiali się w linii i łapali rywali na spalonym albo Ariel Borysiuk do spółki z Ivicą Vrdoljakiem odbierali piłkę, nie pozwalając Widzewowi na strzały czy dośrodkowania. Sami potrafili wyprowadzić kilka szybkich akcji. Cztery-pięć podań wystarczyło, by drużyna przedostała się pod pole karne zespołu Andrzeja Kretka.
Świetnie funkcjonowała prawa strona z Manu i Jakubem Rzeźniczakiem, który włączał się w większość akcji swojej drużyny. Podania w pole karne nie były jednak celne, nie kończyły się strzałem, ale Legia atakowała z dużym zaangażowaniem W 15. min Manu wywalczył rzut rożny. Po dobrym dośrodkowaniu Tomasza Kiełbowicza, który celnie kopał ze stałych fragmentów, bramkarza Macieja Mielcarza umiejętnie i czysto zablokował Michał Kucharczyk. Piłka odbiła się od piersi Vrdoljaka i wpadła pod poprzeczkę łódzkiej bramki. Szczęśliwy strzelec gola schował piłkę pod koszulkę i włożył kciuk do ust - udawał, że ssie smoczka. Żona chorwackiego kapitana Legii, który strzelił drugiego gola w sezonie jest w ciąży.
Przegląd Sportowy - Maciej Skorża może głęboko odetchnąć. W Łodzi choć nie mógł dyrygować zespołem z ławki rezerwowych, grał o przyszłość na Łazienkowskiej. I wygrał, zasłużenie, bo jego drużyna była zdecydowanie lepsza. Złotego gola zdobył kapitan Ivica Vrdoljak wykorzystując bardzo dobre dośrodkowanie Tomasza Kiełbowicza. W ten sposób Skorża zyskał nie tylko trzy punkty, ale i spokój. Niewykluczone, że po zwycięskim meczu przywróci odsuniętych do rezerw Macieja Iwańskiego i Jakuba Wawrzyniaka. Z kolei Widzew zagrał najsłabsze spotkanie w tym sezonie. Na wygraną nad legionistami czeka już ponad dziesięć lat poczeka jeszcze przynajmniej do wiosny.
Rzeczpospolita - Nikt już nie jest tak naiwny, by powiedzieć głośno o jakimś przełomie w Legii Warszawa, ale po dwóch tygodniach przerwy na mecze reprezentacji drużyna wreszcie nie przyniosła wstydu. Skorża ponownie prowadził drużynę przez telefon z trybun. Denerwował się, gdy z kontuzją uda musiał zejść z boiska Maciej Rybus, musiał zdenerwować się też, gdy Robert Małek po przerwie dopatrzył się faulu Michała Kucharczyka na Mielcarzu i nie uznał prawidłowo strzelonego gola - znowu zresztą po rzucie rożnym.
Widzew obudził się w drugiej połowie, ale też jakby tylko otworzył jedno oko. Zwłaszcza Robak próbował wykorzystać zmęczenie rywali, po których widać było, że próbują w trakcie sezonu nadrobić zaległości treningowe. Manu był już niewidoczny, Vrdoljak nie tak agresywny jak przed przerwą. Kontry Legii były bezbarwne. Drużyna Skorży pierwszy raz w tym sezonie wygrała nie charakterem - jak z Cracovią i Lechem, ani z pomocą szczęścia - jak ze Śląskiem. Tym razem grały umiejętności i ambicja. Widzew nie potrafi pokonać Legii już dziesięć i pół roku i musi poczekać przynajmniej kolejnych kilka miesięcy. Skorża odetchnął, bo to był mecz o jego posadę. Kolejny, i takie jego drużyna grać będzie do zimy.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.