News: Przegląd prasy: Cel zrealizowany, styl do zapomnienia

Przegląd prasy: Wisła upokorzyła Legię

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

01.04.2019 10:01

(akt. 01.04.2019 10:01)

Poniedziałkowa prasa sportowa wiele miejsca poświęca meczowi Wisły z Legią. Oto kilka wybranych tytułów prasowych: Gazeta Wyborcza - Legia rozbita w Krakowie; Super Express - Klęska Legii. Sa Pinto. Spadaj!; Fakt - Wisła upokorzyła Legię; Gazeta Polska - Legia na kolanach; Polska the Times - Reprezentanci pogrążyli Legię; Przegląd Sportowy - Wisła znów była piękna.

Gazeta Wyborcza - „Dno dna" - napisał na Twitterze były piłkarz Legii Jakub Rzeźniczak po pierwszej połowie meczu w Krakowie. On również nie może się doczekać, kiedy drużyna Ricardo Sa Pinty zacznie grać jak najlepszy zespół w Polsce, czyli z pomysłem i polotem. W tej chwili tak gra Wisła. Kłopot w tym, że portugalski trener po kolejnych przeciętnych występach ciągle tylko gimnastykuje język, by wybielić słabych piłkarzy. A im bliżej końca sezonu, tym każde potknięcie będzie boleśniejsze. Strata do pierwszej Lechii Gdańsk to już pięć punktów.

Na pewno od mistrzostwa oddala się Legia, która była wolniejsza od Wisły, za nic nie potrafiła jej zaskoczyć, przechytrzyć. Brakowało jej piłkarza klasy Błaszczykowskiego. Na grę reprezentanta Polski z zazdrością pewnie patrzył właściciel warszawskiego klubu Dariusz Mioduski, który kilka dni temu opowiadał, że chciałby kiedyś zobaczyć w swojej drużynie Roberta Lewandowskiego. - Z punktu widzenia polskiej piłki to byłoby świetne. Kuba, wracając do Wisły, pokazał, że się da i na końcu nie liczą się tylko pieniądze - mówił Mioduski. W niedzielę Wisła atakowała więc głównie stroną, po której biegał były piłkarz Borussii Dortmund. Po jego akcji gola strzelił Sławomir Peszko, kolejny piłkarz o głośnym nazwisku, który miał napędzać Wisłę. Dotąd głównie zawodził, więc przy Reymonta liczą, że niedzielna bramka będzie dla niego przełomem.

Za to Legia słono płaciła za indywidualne błędy swoich piłkarzy. Np. Luisa Rochy, który pod koniec pierwszej połowy zachował się w polu karnym jak junior: dotknął piłki ręką, a zaraz gola z rzutu karnego strzelił - a jakże! - Blaszczykowski (trafił w trzecim ligowym meczu z rzędu). Albo Pawła Stolarskiego, który został ściągnięty z boiska już przed przerwą.

Super Express - To był nokaut! Grająca z rozmachem i pasją Wisła rozstrzelała bezradną i zagubioną Legię 4:0! To wstyd, by mistrzowie Polski przy ambitnych krakowianach wyglądali jak wycieczka z liceum przy walczących o życie gladiatorach. Kibice żądają natychmiastowego wyrzucenia trenera Ricardo Sa Pinto! Legia w Krakowie nie istniała. W postawie piłkarzy nie było ani chęci, ani serca, ani ambicji. A trener Ricardo Sa Pinto nie miał żadnego pomysłu, by odmienić beznadziejną grę swoich zawodników, mimo że przed spotkaniem zapowiadał, iż Legia musi w niedzielę wygrać.

To kolejny mecz w tym roku, nie wyłączając nawet tych wygranych, w którym ekipa z Łazienkowskiej niemiłosiernie się męczyła. Pytania się mnożą: Czy to wina piłkarzy, bo są słabi? Czy też braku chemii między szkoleniowcem i zawodnikami (o czym mówi się coraz głośniej), a legioniści postanowili zwolnić nielubianego (ponoć) szkoleniowca? A może Sa Pinto jest zwyczajnie słabym szkoleniowcem, który zabił charakter Legii i z drużyny, której bała się cała liga, zrobił ekipę przeciętniaków? Los Sa Pinto jest w rękach właściciela Legii Dariusza Mioduskiego, ale upokorzeni kibice od razu po meczu w mediach społecznościowych żądali zwolnienia Portugalczyka.

Fakt - Legia na kolanach - przegrała 0:4 w Krakowie z Wisłą. To najwyższa porażka mistrza Polski pod wodzą Ricardo Sa Pinto, który jest bliski stracenia posady. Sytuacja drużyny ze stolicy staje się opłakana - strata do prowadzącej w tabeli Lechii wynosi pięć punktów, kolejek coraz mniej i szansę na mistrzostwo Polski się oddalają. Prawdopodobnie trzeci rok z rzędu legioniści nie skończą sezonu zasadniczego jako lider. Sa Pinto nad niczym nie panuje, gra Legii jest tragiczna i jeśli w środę warszawianie nie pokonają u siebie słabej Jagiellonii, Portugalczyk może podzielić los Adama Nawałki z Lecha.

Gazeta Polska - To był pogrom. Aż trudno w to uwierzyć, że Legia została tak upokorzona. Mistrzowie Polski zostali kompletnie rozbici przez Wisłę Kraków. Wojskowi zagrali beznadziejnie i przegrali z wiślakami aż 0:4. Trudno znaleźć słowa, aby opisać grę zawodników Ricardo Sa Pinto we wczorajszym spotkaniu. Słabi. Beznadziejni. Do niczego. To najbardziej cenzuralne określenia, które cisną się na usta. Czego zabrakło Legii? Wszystkiego. Wisła kompletnie zdominowała legionistów i to w każdym elemencie. Warszawska drużyna od początku rundy jest nieprzekonująca, ale teraz przeszła samą siebie. Sukces Wisły zaczął się w środku pola, gdzie świetne spotkanie rozegrał Vulent Basha. Pomocnik Białej Gwiazdy rządził w środkowej strefie. Zaliczył mnóstwo przechwytów i to głównie dzięki jego postawie goście rzadko przedzierali się pod bramkę Białej Gwiazdy.

Polska the Times - Niedzielnym wczesnym popołudniem z posadą pożegnał się Adam Nawałka i portugalski szkoleniowiec Ricardo Sa Pinto postawił wszystko na jedną kartę, by nie pójść jego śladem. Jeszcze przed przerwą ściągnął bocznego obrońcę Pawła Stolarskiego i w jego miejsce puścił do boju drugiego napastnika - Sandro Kulenovicia. Dla pierwszego z nich musiał być to cios, bowiem właśnie w Wiśle debiutował w ekstraklasie, tutaj też w charakterze trenera juniorów pracuje jego starszy brat. Rodzina obserwowała więc z trybun, lecz w grze Wojskowych nie mogła zobaczyć wielu pozytywów. Legia nie miała nawet wielu okazji, w pierwszej części gry oddała tylko jeden strzał. W drugą połowę weszła znacznie agresywniej, zaczęła nawet przeważać w posiadaniu piłki czy liczbie podbramkowych sytuacji. Tym razem Mateusz Lis zmuszany był do interwencji po próbach Kulenovicia czy Sebastiana Szymańskiego. To jednak Rafał Pietrzak cieszył się z drugiego w tym sezonie gola swojego autorstwa. Perfekcyjnie wymierzył z rzutu wolnego, co wcześniej nie udało się m.in. wygwizdywanemu Carlitosowi.

Przegląd Sportowy - Sześć lat czekała Wisła Kraków na ogranie przed własną publicznością Legii Warszawa. Choć w tym czasie stołeczny klub rozdawał w lidze punkty zdecydowanie słabszym od Białej Gwiazdy rywalom, akurat na stadionie przy Reymonta czuł się zaskakująco dobrze. Warszawianie nie przegrali w Krakowie żadnego z pięciu kolejnych spotkań. W niedzielę przed kompletem widzów bardzo szybko gospodarze zabrali się za przełamanie złej serii. Już pierwsza ich ofensywna akcja przyniosła gola. Wydarzenia z czwartej minuty pokazały, że graczom Macieja Stolarczyka w ostatnich tygodniach wychodzi praktycznie wszystko. Teoretycznie podanie Vukana Savicevicia wszerz boiska było fatalne i omal nie doprowadziło piłkarzy Legii do sytuacji sam na sam z bramkarzem. Jakoś jednak piłka minęła próbujących przeciąć tor jej lotu zawodników z Warszawy i dotarła do Łukasza Burligi, stając się początkiem bramkowej akcji.

Polecamy

Komentarze (6)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.