News: Przegląd prasy: Pogonili Legię

Przegląd prasy: Żubry przeżuły mistrza

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

28.02.2018 10:22

(akt. 21.12.2018 15:34)

Środowa prasa sportowa bardzo krytycznie ocenia postawę legionistów i jednocześnie chwali rywali za styl i zasłużoną wygraną. Oto kilka wybranych tytułów prasowych: Przegląd Sportowy - Jaga Bonito; Jaga była litościwa; Legia bezradna, Jaga zagrała jak Zenek Martyniuk; Sport - Szczyt dla Jagi; "Żubry" przeżuły mistrza; Malarz - Jaga 0:2.

Przegląd Sportowy - Zespół z Podlasia szybko pokazał Legii, kto w roku 2018 na razie rządzi ekstraklasą. Cztery mecze, cztery wygrane – białostoczanie nie zwalniają tempa, tylko je podkręcają. W tym roku nie tylko odrobili straty do liderów, ale zaczęli budować przewagę w tabeli. W Warszawie zdominowali mistrzów Polski, którzy od początku spotkania nie bardzo byli w stanie im przeszkadzać. Jagiellonia przyjechała do stolicy po trzy punkty jak po swoje. Miała pomysł, wykonawców i koncepcję. Nawet, kiedy na boisku było jedenastu na jedenastu, to i tak goście byli bliżej zdobycia bramki. Swego dopięli przed przerwą, nie pozwalając drużynie Romeo Jozaka na oddanie celnego strzału w pierwszych 45 minutach spotkania. Po przerwie zresztą też. Sami czterokrotnie wbili piłkę do siatki, ale arbiter zaliczył tylko trafi enia Arvydasa Novikovasa z rzutu karnego oraz Karola Świderskiego w samej końcówce (gola Przemysława Frankowskiego anulował po wideoweryfi kacji, a Cillian Sheridan strzelał ze spalonego). 2:0 to i tak najniższy wymiar kary wymierzony przez zespół trenera Ireneusza Mamrota. Po przerwie wyglądało, jakby goście oszczędzali leżącego na łopatkach mistrza Polski.


Faule i kartki warszawskich piłkarzy wynikały z bezradności. Gospodarze wyglądali na totalnie zaskoczonych ofensywną grą Jagi. Goście od początku ani myśleli się bronić. To przecież najlepiej punktująca drużyna na wyjazdach – wygrana w stolicy była już siódmą w tych rozgrywkach. 24 punktów na boiskach rywali nie zdobył nikt.


Fakt - ider i wicemistrz Polski pokonał mistrza kraju i wicelidera w Warszawie. Jagiellonia dała popis mądrej efektownej gry i pokonała bezradną Legię 2:0. Jagiellonia grała jak jej fan Zenek Martyniuk lekko, wesoło i przyjemnie. Legia przypominała po czerwonej kartce, którą został ukarany Domagoj Antolić, zespół heavymetalowy, próbujący przekonać ciężką muzyką. Nawet jego lider Arkadiusz Malarz, mimo wielu dobrych interwencji nie popisał się i sprokurował rzut karny. No, ale mając jeden smyczek mniej od konkurencji, trudno grać czysto.


Sport - Ekipa z Podlasia przyjechała do stolicy jak po swoje. Jej dominacja ani przez moment nie podlegała dyskusji. Rozmiary zwycięstwa należy uznać za skromne… Nim minął kwadrans, białostoczanie stworzyli sobie doskonałą okazję bramkową, ale po dwóch strzałach z bliskiej odległości piłka najpierw zatrzymywała się na Malarzu, a potem na jednym z warszawskich defensorów. Kilka chwil później jako pierwszy „skutecznie” trafił pomocnik Legii, Domagoj Antolić. Po jego brutalnym faulu arbiter najpierw pokazał żółta kartkę, ale po analizie z wykorzystaniem VAR zmienił decyzję i wyrzucił Chorwata z boiska. Kibiców „Jagi” jeszcze bardziej ucieszyła
sytuacja z 18 minuty. Po podaniu Arvydasa Novikovasa do siatki gospodarzy trafił wówczas Przemysław Frankowski. Sędzia ponownie jednak postanowił skorzystać z systemu wideoweryfikacji i bramki nie uznał.


Super Express - Mecz na szczycie ekstraklasy nie rozczarował, ale kibice z Warszawy opuszczali stadion przy Łazienkowskiej w ponurych nastrojach. Jagiellonia Białystok wygrała z Legią 2:0 i umocniła się na prowadzeniu tabeli. W bramce mistrzów kraju dwoił się i troił Arkadiusz Malarz, ale to było za mało na rozpędzonych piłkarzy z Podlasia, którzy w rundzie rewanżowej wygrali wszystkie mecze.


Mimo mroźnej pogody legioniści przystąpili do tego meczu z rozgrzanymi głowami. W 15. min Domagoj Antolić omal nie urwał nogi brutalnym wejściem Przemysławowi Frankowskiemu, za co obejrzał jedynie żółtą kartkę. Sędzia Daniel Stefański dostał jednak sygnał z wozu VAR, że to była zbyt łagodna kara i po obejrzeniu powtórki wyrzucił Antolicia z boiska. Ta sytuacja ustawiła cały mecz. Osłabiona Legia nie była w stanie odmienić losów meczu, a gdyby nie szczęście i obecność Malarza w bramce, mogła przegrać wyżej.

Polecamy

Komentarze (1)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.